- To zwycięstwo jest bardzo ważne i znaczące nie tylko dla największej mniejszości narodowej w rejonie wileńskim, dla Polaków, ale także dla wszystkich mniejszości narodowych na Litwie - powiedział we wtorek mer rejonu wileńskiego.
W poniedziałek wileński sąd oddalił skargę Państwowej Inspekcji Językowej w sprawie obecności dekoracyjnych tablic po litewsku i polsku w miejscowościach Bieliszki i Orzełówka w rejonie wileńskim. Jednocześnie zasądził od tej instytucji ponad 12 tys. euro kosztów procesowych na rzecz Samorządu Rejonu Wileńskiego.
Orzeczenie nie jest prawomocne. Inspekcja ma prawo odwołać się do Litewskiego Naczelnego Sądu Administracyjnego. W rozmowie z PAP Duchniewicz podtrzymał opinię, że nie naruszył prawa nie usuwając tablic, czego domagała się Inspekcja. Jej kontrolerzy podnosili, że tablice pełnią rolę oficjalnych znaków drogowych i nie mogą zawierać informacji w języku innym, niż litewski.
Nadgorliwość komisji
- Nakazując w maju 2023 r. usunięcie polskich napisów Państwowa Inspekcja Językowa wykazała nadgorliwość w interpretacji prawa - stwierdził mer rejonu wileńskiego i podkreślił, że "na Litwie obowiązują podwójne standardy".
- Na Żmudzi mamy tabliczki w języku żmudzkim. W Wilnie są stylizowane tabliczki z nazwali poszczególnych ulic w różnych językach (ulica Warszawska po polsku, Żydowska po hebrajsku i jidysz, Islandzka w islandzkim). W rejonie wileńskim obecność takich tabliczek jest natomiast sprzeczna z prawem - podkreślił Robert Duchniewicz.
Na początku listopada ubiegłego roku litewski parlament uchwalił ustawę o mniejszościach narodowych. Polska społeczność krytycznie oceniła jej zapisy podkreślając, że jest zbyt ogólna i nie reguluje konkretnych kwestii, w tym praw językowych, a także kwestii dotyczących oświaty. W kolejnym miesiącu Naczelny Sąd Administracyjny Litwy zdecydował m.in., że tablice informacyjne w rejonie solecznickim mogą być w dwóch językach: litewski i polskim.
IAR/PAP/dad