Podczas drugiego dnia zjazdu prezydent odpowiadał zdalnie na pytania redaktorów "Gazety Polskiej" Katarzyny Gójskiej i Tomasz Sakiewicza oraz członków "Klubów Gazety Polskiej".
Pytany przez klubowiczów, "czy możliwe jest pojednanie z Ukrainą i normalne, dobre relacje, w połączeniu z dbaniem o prawdę historyczną", Duda podkreślił, że Ukraina jest "wielkim sąsiadem ze wschodu w pozytywnym tego słowa znaczeniu". - Mamy kilku sąsiadów na wschodzie, ten akurat sąsiad, to jest nasz sąsiad w pozytywnym tego słowa znaczeniu, sąsiad, który ma bardzo trudną sytuację wewnętrzną, (...) który dźwiga na sobie znacznie większe uwikłania i ciężary, i trudności, niż myśmy się z nimi spotkali po 1989 roku - zauważył.
Według niego Ukrainie jest "znacznie trudniej się wyrwać z tych okowów (postkomunizmu – przyp.red.) niż nam było". - Nam było tak trudno, że do dzisiaj z tym walczymy, a co dopiero mają powiedzieć oni - dodał.
"Bardzo poważna komplikacja historyczna"
Duda przyznał, że jest jeszcze między Polską i Ukrainą "bardzo poważna komplikacja historyczna" oraz "wiele cierpienia i bólu w tym wszystkim, który cały czas trwa". - Ale jestem przekonany, że droga pojednania doprowadzi do tego, że będą nasze narody żyły w rzeczywiście prawdziwej przyjaźni, bez wzajemnych pretensji, z szacunkiem do siebie nawzajem, z wyczuciem i upamiętnieniem pomordowanych i tych, którzy zginęli, że to jest możliwe - oświadczył.
Odnosząc się do ostatnich pięciu lat relacji polsko-ukraińskich, Duda stwierdził, że były w nich "różne momenty" i wielu nie zgadzało się z tym, że – jak relacjonował – "za bardzo wyciągamy rękę, że jesteśmy za bardzo nastawieni przyjaźnie". Prezydent zwrócił uwagę, że przez te 5 lat część Ukrainy była okupowana przez Rosję i jest "państwem, które zostało zaatakowane" i cały czas tli się tam wojna.
- To jest bardzo trudna sytuacja i mam głębokie przekonanie, że nam nie wolno zostawić Ukrainy w tej sytuacji. Dlatego wszędzie, gdzie jestem na arenie międzynarodowej, podkreślam to, że prawo międzynarodowe musi być przestrzegane. Bo nikomu chyba nie muszę tłumaczyć, jak niezwykle groźna jest sytuacja, w której Europa i świat uznaliby, że przesunięcie przez Rosję granic siłą w Europie jest do zaakceptowania, choćby nawet do milczącego zaakceptowania. Nam się absolutnie nie wolno z tym zgodzić. To jest element polskiej racji stanu, żebyśmy dzisiaj twardo stali po stronie Ukrainy na gremium międzynarodowym - podkreślił.
PAP/dad