Radosław Sikorski wysłał do 27 krajów unijnych i Komisji Europejskiej dokument, w którym przekonuje, że potrzebne jest wzmocnienie relacji transatlantyckich poprzez strategiczną komunikację na temat UE w USA. Jego zdaniem Amerykanie powinni wiedzieć np., ile miejsc pracy powstaje w amerykańskim przemyśle dzięki Europie.
W poniedziałek był pytany o ten dokument w Brukseli, gdzie tego dnia odbyło się posiedzenie Rady UE ds. Zagranicznych poświęcone m.in. wojnie w Ukrainie oraz sytuacji na Bliskim Wschodzie..
"To jest pismo, które skierowałem do KE i kolegów ministrów już parę dni temu. Uważam, że jest rzeczywiście dobry czas, zarówno w sensie cyklu politycznego w USA, jak i działań Europy, aby przekonać amerykańskich polityków i opinię publiczną, że Europa wzięła się w garść, że wydajemy więcej na obronność, ale też nie jesteśmy pasażerem na gapę, jeśli chodzi o wspieranie Ukrainy - a wręcz odwrotnie. Dopiero przegłosowując swój opóźniony pakiet pomocowy, USA doszlusowały do poziomu pomocy, jakiej Ukrainie udziela Europa” – powiedział dziennikarzom w trakcie spotkania szefów MSZ unijnej "27".
"(To) bardzo ważne, aby prezentować fakty. Czeka nas, spodziewam się, dyskusja o bilansie handlowym. Nie można o tym mówić tylko w kategoriach dóbr namacalnych, gdzie rzeczywiście Europa ma nadwyżkę, a USA deficyt. Gdy weźmiemy pod uwagę także usługi, czyli np. gigantyczne zyski amerykańskich firm internetowych w Europie, to okazuje się, że ten handel między USA a Europą jest wyrównany. Nie ma co się nawzajem straszyć” – przekonywał Sikorski.
Jak dodał, są powody ku temu, by kontynuować wzajemnie korzystny sojusz gospodarczy, cywilizacyjny i wojskowy między Europą i USA.
Jak pisze Sikorski w dokumencie skierowanym do pozostałych krajów UE, Amerykanie zawsze czuli się bardziej komfortowo, myśląc o Europie przez pryzmat poszczególnych narodów, a opinia publiczna konsekwentnie ma bardziej przychylny pogląd na konkretne narody europejskie niż na temat UE jako całości.
Jednak w obecnym krytycznym momencie historii UE musi wspólnie podjąć szybkie i zdecydowane działania w celu wzmocnienia relacji transatlantyckich poprzez strategiczną komunikację na temat UE w USA - podkreśla szef polskiej dyplomacji. Oznaczać to ma jego zdaniem m.in. uruchomienie kampanii wyjaśniających, jakie korzyści płyną z dyplomacji, zbiorowego bezpieczeństwa i otwartego społeczeństwa.
"Sondaże opinii publicznej pokazują duże różnice w postrzeganiu Rosji, Europy, NATO i Ukrainy wśród Amerykanów w zależności od grupy wiekowej. Na przykład starsi Amerykanie znacznie częściej niż młodsi wyrażają pozytywną opinię o krajach europejskich, a starsi Amerykanie o 20 punktów (proc.) częściej niż młodsi twierdzą, że są zaniepokojeni lub bardzo zaniepokojeni inwazją Rosji na inne kraje (61 proc. w porównaniu do 41 proc.)" - informuje Sikorski w dokumencie.
W jego opinii państwa UE muszą przypomnieć amerykańskiej opinii publicznej, a zwłaszcza młodszemu pokoleniu, o efektach, jakie trwające od dziesięcioleci partnerstwo z UE przyniosło amerykańskiej gospodarce.
"Chociaż często to spory handlowe trafiają na pierwsze strony gazet, dotyczą one tylko około 2 proc. handlu UE-USA. Na przykład prawie dziewięć na 10 amerykańskich produktów farmaceutycznych trafia obecnie na rynki krajowe w UE, podobnie jak ponad jedna trzecia amerykańskiego eksportu chemikaliów organicznych. Musimy zmapować, ile miejsc pracy powstaje w przemyśle amerykańskim dzięki Europie, i ujawnić ten fakt amerykańskiej opinii publicznej i decydentom" - napisał Sikorski.
Szef polskiego MSZ uważa, że w ciągu najbliższych kilku miesięcy i później Europejska Służba Działań Zewnętrznych (EEAS), delegacja UE w Waszyngtonie, Komisja Europejska i wszystkie państwa członkowskie muszą wzmocnić komunikację strategiczną z USA, aby pokazać, że UE pozostaje najważniejszym i najbardziej niezawodnym partnerem Stanów Zjednoczonych.
EEAS - w opinii Sikorskiego - powinna aktywnie koordynować te działania wspólnie z szefami krajowych centrów StratCom, a w ramach istniejących mechanizmów koordynacyjnych - również z NATO.
Jak przekonuje, konkretne środki mogą obejmować m.in.: podniesienie świadomości sytuacyjnej państw unijnych dotyczącej fałszywych narracji wymierzonych w UE w okresie poprzedzającym wybory prezydenckie w USA; przeprowadzenie aktualnej analizy kluczowych amerykańskich decydentów, którzy mogą wpływać na nastroje społeczne lub decyzje administracyjne, ze szczególnym uwzględnieniem najbardziej istotnych mediów, ośrodków analitycznych, a także związków zawodowych w ośrodkach przemysłowych, w które państwa członkowskie UE inwestują znaczne środki finansowe; nawiązanie kontaktu w ramach delegacji UE w Waszyngtonie z partnerami w administracji, Kongresie USA, z liderami opinii i grupami na szczeblu krajowym i lokalnym.
Sikorski uważa również, że potrzebne jest zwiększenie synergii między wszystkimi państwami UE, w tym przez podział pracy w nawiązywaniu kontaktów z przedstawicielami administracji i Kongresu USA, z lokalnymi politykami, ośrodkami akademickimi, mediami i ośrodkami analitycznymi.
Przekonuje on o potrzebie planowania wspólnych i indywidualnych wizyt, również z udziałem ważnych i rozpoznawalnych osobistości, i apeluje o wzięcie pod uwagę atutów każdego państwa członkowskiego. W tym celu Polska rekomenduje m.in. mapowanie współpracy gospodarczej.
"Przykładowo w przypadku Polski mówimy o tym, jak pozyskiwanie amerykańskiego uzbrojenia służy naszemu bezpieczeństwu, a także przynosi korzyści ekonomiczne USA, m.in. poprzez tworzenie miejsc pracy w co najmniej 15 stanach, a także jak w samym 2023 roku 41 statków (do transportu) LNG z 3,4 mld metrów sześciennych gazu ziemnego (po regazyfikacji) wypłynęło z amerykańskich portów do terminalu LNG w Polsce, służąc polskiemu bezpieczeństwu energetycznemu, a jednocześnie zapewniając miejsca pracy w dwóch stanach (USA)" - czytamy w dokumencie.
Wreszcie Radosław Sikorski optuje za "uruchomieniem szerokiej medialnej kampanii informacyjnej skierowanej do amerykańskiej opinii publicznej i docierającej do różnych grup społecznych i wiekowych za pośrednictwem mediów tradycyjnych i społecznościowych w przemyślany sposób".
PAP/ho