Ukraińskie drony zaatakowały stację radiolokacyjną dalekiego zasięgu "Woroneż M". Urządzenie mające wykrywać potencjalny atak jądrowy na Rosję znajduje się w okolicach Orska, w obwodzie orenburskim. To nowy rekord zasięgu ukraińskich bezzałogowców.
Trzy dni wcześniej ukraińskie drony uszkodziły stację radiolokacyjną tego samego typu w Kraju Krasnodarskim. System "Woroneż M" może monitorować lot 500 obiektów jednocześnie, w odległości do 6 tysięcy kilometrów.
Ukraina chce atakować pozycje na terytorium wroga zachodnią bronią
Jednocześnie Ukraińcy oczekują na zezwolenie używania zachodniej broni do rażenia celów na terenie Federacji Rosyjskiej. Według nieoficjalnych doniesień dyskusje o tym trwają na najwyższych szczeblach amerykańskich władz. Ukraińskie władze i eksperci wskazują, że taka decyzja byłaby poważnym atutem w walce z rosyjskim agresorem.
Ukraina oczekuje na pozwolenie rażenia zachodnią bronią Rosjan na ich terytorium, bo to zmieni tok działań wojennych - zapewnia prezydent Wołodymyr Zełenski. Jak zaznacza, Ukraińcy widzą każdy punkt koncentracji rosyjskich wojsk, wiedzą skąd Rosjanie wysyłają rakiety i samoloty. Jak dodaje, niszczenie tych terrorystycznych sił oszczędzi tysiące ludzkich istnień i powstrzyma rozszerzenie się wojny.
Zachód zwleka
Ukraiński ekspert do spraw wojskowości Ihor Czałenko zaznacza, że zachód zwleka z decyzją, bo obawia się eskalacji. Jednocześnie, jak zaznacza, zachód powinien rozumieć, że brak takiej decyzji sprowokuje agresora do kolejnych zbrodni. - Potrzebujemy dalekosiężnej broni i pozwolenia na jej użycie na terenie Rosji, aby prewentywnie uniemożliwiać kolejne ataki - tłumaczy ekspert.
Zachodnie rakiety już kilka razy przyczyniły się do sukcesów Ukraińców na polu boju. Za ich pomocą ukraińska armia raziła Rosjan na tyłach frontu, co w efekcie umożliwiło m.in. wyzwolenie Chersonia pod koniec 2022 roku. Wówczas jednak cele precyzyjnych ataków zachodnimi rakietami znajdowały się na okupowanych przez Rosjan ukraińskich terytoriach.
IAR/dad