Minister obrony Mariusz Błaszczak powiedział, że ta uroczystość to finalizowanie kolejnego etapu współpracy polsko-brytyjskiej. Jak podkreślił, Polska wyciąga wnioski z wojny na Ukrainie. "Wiemy, jakimi metodami posługują się Rosjanie, którzy atakują Ukrainę. Wiemy jak budowana jest odpormość armii ukraińskiej i nie mamy wątpliwości co do tego, że obrona przeciwlotnicza i przeciwrakietowa stanowi ważny element bezpieczeństwa, stąd też rozpoczęliśmy proces współpracy z Wielką Brytanią" - mółwił Mariusz Błaszczak.
Szef MON podziękował sekretarzowi obrony Wielkiej Brytanii Benowi Wallace'owi za osobisty wkład we wzmocnienie polskich zdolności obronnych i w pogłębnienie współpracy polsko- brytyjskiej w dziedzinie bezpieczeństwa.
Przypomniał, że to na mocy decyzji Bena Wallace'a jesienią ubiegłego roku wojska brytyjskie wspomogły polskie służby na granicy polsko- białoruskiej podczas ataku hybrydowego przygotowanego przez reżim Aleksandra Łukaszenki. - Oprócz zestawu Sky Sabre, który jest na ziemi polskiej, również są żołnierze z wojsk pancernych Zjednoczonego Królestwa - zaznaczył Mariusz Błaszczak. Szef MON przypomniał, że obserwował wspólne ćwiczenia polsko-brytyjsko-amerykańskie na poligonie w Nowej Dębie. Jak ocenił, świadczyły one o interoperacyjności sił i sprawności NATO. - Żołnierze brytyjscy - wyposażeni w czołgi Challenger - razem z żołnierzami polskimi i amerykańskimi - ćwiczyli, pokazując, jak wielka jest interoperacyjność pomiędzy naszymi siłami i udowadniając, że siły Sojuszu Północnoatlantyckiego są sprawne i są w stanie zapewnić bezpieczeństwo na całej wschodniej flance - podkreślił Mariusz Błaszczak.
Sekretarz obrony Wielkiej Brytanii Ben Wallace mówił w Zamościu, że "wnioski płynące z wojny na Ukrainie są takie, że niezależnie jak silne i zdolne są siły lądowe i pancerne, bez dobrej i rozwiniętej obrony przeciwpowietrznej są one nieistotne, ponieważ jesteśmy nadal narażeni na ataki ze strony samolotów, ale też dronów". - Dlatego Polska i Wielka Brytania inwestują w tym samym czasie w rozwiązania nowej generacji - mówił Ben Wallace.
Wyrzutnię wyposażoną w brytyjskie pociski CAMM dostali żołnierze pułku, który wchodzi w skład 18. Dywizji Zmechanizowanej nazywanej Żelazną Dywizją.
W skład zestawu przeciwlotniczego krótkiego zasięgu "mała Narew" wchodzą: mobilna stacja radiolokacyjna SOŁA, urządzenie kierowania uzbrojeniem ZENIT, trzy wyrzutnie iLauncher na podwoziu JELCZ, dwa samochody transportowo-załadowcze na podwoziu tego samego producenta oraz brytyjskie pociski CAMM. Wraz z systemami obrony przeciwlotniczej "mała NAREW" w ramach umowy zakontraktowano również pakiet szkoleniowy, logistyczny oraz wsparcie wykonawcy w procesie eksploatacji sprzętu przez wojsko.
Minister Mariusz Błaszczak zatwierdził też umowy na pozyskanie systemu przeciwlotniczego "Pilica plus". Kontrakt zakłada pozyskanie przez Polskę 21 baterii systemu Pilica, w skład których wejdą zestawy produkowane przez Zakłady Mechaniczne Tarnów, które będą wyposażone w brytyjskie pociski CAMM. Dzięki temu, że będą to te same efektory, które są w programie "Narew", uda się zwiększyć zasięg wyrzutni przeciwlotniczych z około 6,5 km do nawet 25. Systemy będą uzupełnieniały strefy ognia zestawów rakietowych obrony powietrznej krótkiego i średniego zasięgu na małych i bardzo małych wysokościach.
Pierwsze seryjne zestawy Pilica bardzo krótkiego zasięgu są już na wyposażeniu polskiej armii. Dysponuje nimi m.in. dywizjon rakietowy w Sochaczewie. Zestawy te są wyposażone w automatyczne armaty oraz pociski przeciwlotnicze Grom. Zestawy mogą zwalczać samoloty, śmigłowce, drony oraz pociski manewrujące z odległości kilku kilometrów.
IAR/PAP/dad