„Wciągamy na listy sankcyjne cały szereg dóbr i produktów importowanych z Rosji. Szacujemy wartość importu z Rosji na dobrze ponad 10 miliardów euro. Znajdzie się stal, produkty ze stali, drewno, papier, cały szereg produktów których sprzedaż zasila rosyjski budżet. Wciągamy na listy sankcyjne cały szereg wyrobów elektronicznych mikroprocesorów, wyrobów wykorzystywanych w przemyśle lotniczym” - powiedział ambasador Andrzej Sadoś. Jest też, co postulowała Polska wraz z krajami bałtyckimi i Irlandią, propozycja objęcia sankcjami osób odpowiedzialnych za organizowanie nielegalnych referendów o przyłączeniu do Rosji na okupowanych terenach Ukrainy.
Według polskiego ambasadora, nie powinno być problemów tym razem z przyjęciem sankcji. „Dynamika tej dyskusji jest bardzo pozytywna”- dodał.
Sprawa sankcji może trafić na unijny szczyt
Jeśli w najbliższych dniach państwa członkowskie UE nie porozumieją się w sprawie kolejnego pakietu sankcji wobec Rosji, sprawa trafi na szczyt unijny w Pradze – powiedział grupie dziennikarzy w Brukseli wysoki rangą urzędnik unijny. Szczyt ma się odbyć 6-7 października.
Jak wskazał urzędnik, pakiet zawiera elementy, które wymagają znalezienia konsensusu. „Limit cenowy na ropę to delikatna kwestia. Niektóre kraje chcą też, żeby pakiet był bardziej ambitny. Są różnice zdań. Podobnie jak w przypadku szóstego pakietu, który był kontrowersyjny; jeśli nie będzie porozumienia, to sprawa trafi na szczyt UE” – zaznaczył.
Dodał, ze liczy, iż do szczytu UE uda się uzgodnić m.in. listę kolejnych osób, które zostaną objęte restrykcjami i listę niektórych sektorów, na które zostaną nałożone sankcje, w tym stali i technologii.
Na szczycie zostanie też poruszona kwestia wycieków z gazociągów Nord Stream 1 Nord Stream 2. „Oczekujemy, że w tej sprawie odbędzie się dyskusja” – powiedział urzędnik.
Zaznaczył, że spodziewa się, że szczyt skupi się na pseudoreferendach na Ukrainie oraz możliwej aneksji ukraińskich terenów przez Rosję.
Ósmy pakiet sankcji uderzy w handel
Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen przedstawiła ósmy pakiet sankcji wobec Rosji, ograniczający jeszcze bardziej handel z tym krajem i wprowadzający ograniczenia wobec konkretnych osób. Jest to odpowiedź na dalszą eskalację przez Kreml agresji na Ukrainę.
"W ubiegłym tygodniu Rosja dokonała eskalacji inwazji na Ukrainę. Fikcyjne referenda zorganizowane na terytoriach okupowanych są nielegalną próbą (...) siłowej zmiany granic państw. Mobilizacja i groźba Putina użycia broni jądrowej są dalszymi krokami na ścieżce eskalacji. (...) Jesteśmy zdeterminowani, by Kreml zapłacił za dalszą eskalację. Dlatego proponujemy dziś kolejny pakiet sankcji przeciwko Rosji" - poinformowała von der Leyen w oświadczeniu wygłoszonym dla mediów w Brukseli.
Z przedstawionych przez nią szacunków wynika, że nowe ograniczenia handlowe, które mają objąć dalsze zakazy importu rosyjskich produktów, pozbawią Rosję 7 mld euro dochodów. Oprócz tego, poszerzona ma być lista towarów z zakazem eksportu - znajdą się tam komponenty elektroniczne i substancje chemiczne wykorzystywane przez wojsko i przemysł lotniczy.
Poza tym pakiet sankcji stworzy podstawę prawną dla wprowadzenia limitów cenowych na ropę naftową i zabroni obywatelom UE zasiadania we władzach rosyjskich przedsiębiorstw państwowych.
Towarzyszący Ursuli von der Leyen szef unijnej dyplomacji Josep Borrell podał z kolei, że zostanie rozszerzona lista osób i podmiotów objętych sankcjami indywidualnymi. Hiszpan wezwał także społeczność międzynarodową, by nie uznawała fikcyjnych referendów organizowanych przez Rosję na okupowanych terenach Ukrainy.
"Poprzez nielegalne referenda Kreml realizuje ten sam scenariusz, który widzieliśmy już w Gruzji w 2008 roku i na Krymie w 2014 roku" – powiedział Josep Borrell, dodając, że są to naruszenia prawa międzynarodowego i zasad zawartych w Karcie Narodów Zjednoczonych.
IAR/PAP/PP