Jak czytamy na portalu tvp.info, dochodzenie przeciwko Ludmile Kozłowskiej rozpoczęto w 2018 r. z inicjatywy Partii Demokratycznej, której kuratorem był oligarcha Vladimir Plahotniuc. Szefowej Fundacji Otwarty Dialog zarzucano wówczas nielegalne finansowanie mołdawskiej opozycji, szpiegostwo i pranie brudnych pieniędzy.
"Alexandr Stoianoglo (od listopada mołdawski prokurator generalny - przyp.red.) wspomniał w wywiadzie dla NewsMaker – największego w Mołdawii rosyjskojęzycznego portalu – że podczas weryfikacji dochodzenia okazało się, że „nie ma dowodów”, a prokuratorzy wyczerpali wszystkie możliwości ich zebrania. Także stwierdzenie, że istnieje podejrzenie, iż postępowanie było nielegalne i motywowane politycznie – to trochę za mało, żeby uzyskać pewność, iż stawiane Kozłowskiej zarzuty faktycznie nie mają pokrycia w rzeczywistości." - donosi portal.
Jak czytamy w artykule, w sprawie zamknięcia przez prokuraturę sprawy szefowej FOD zwrócić uwagę należy na dwie kwestie. "Po pierwsze, na obecną sytuację polityczną w Mołdawii, o czym było szczegółowo wcześniej. Po drugie, na postać prokuratora generalnego, który zamknął dochodzenie. Przy czym to drugie, rzecz jasna, wynika z pierwszego i mówi wiele o upolitycznieniu działań prokuratury." - wyjaśnia autor publikacji.
"Broniące tradycyjnie Kozłowskiej niektóre polskie media zauważyły od razu decyzję Stoianoglo. Pojawiła się informacja, że Mołdawia wycofuje się z oskarżeń pod adresem Kozłowskiej. Warto jednak zwrócić uwagę, o czym te media – sprzyjające FOD, atakujące polskie władze i służby za stanowcze stanowisko wobec Kozłowskiej – nie piszą. Autorzy jednego z artykułów prasowych o Stoianoglo mówią: „prokurator z barwnym życiorysem”. Ale w opisie jego przeszłości brakuje jednak pewnego istotnego wątku." - czytamy dalej.
Jak zaznacza autor artykułu, warto uzupełnić tę wiedzę. "Alexandr Stoianoglo pochodzi z Komratu, głównego ośrodka administracyjnego autonomii Gagauzów. Był prokuratorem Gagauzji (1995-2001), zastępcą prokuratora generalnego Mołdawii (2001-2007), a następnie deputowanym parlamentu. Stał wtedy na czele delegacji parlamentu Mołdawii przy Zgromadzeniu Międzyparlamentarnym Wspólnoty Niepodległych Państw (2009-14), kierował też grupą ds. przyjaźni między parlamentem Mołdawii a rosyjską Dumą (2011-14)." - wyjaśnia autor tekstu.
Znajomi z Facebooka
"Sądząc po koncie facebookowym Stoianoglo i jego bliskich, w rodzinie na pierwszym miejscu w użyciu jest język rosyjski. Zresztą, skoro już mowa o obecności prokuratora generalnego w mediach społecznościowych, to wśród jego znajomych roi się od Rosjan, którzy rozpowszechniają rosyjską propagandę w Mołdawii i angażują się w realizację inicjatyw korzystnych z punktu widzenia Kremla." - czytamy dalej w artykule.
To nie tylko działacze prorosyjskich organizacji działających w Mołdawii czy dziennikarze z mediów zarówno z Rosji, jak i mołdawskich, ale też znani z zaangażowania w wojnę informacyjną Moskwy historycy, politolodzy, analitycy. Stoianoglo ma też na Facebooku wspólnych znajomych z Kozłowską, równie krytycznie nastawionych do Plahotniuca co prokurator i szefowa FOD: dziennikarkę Natalię Morari, prawnika Igora Munteanu czy komentatora Victora Ciobanu. Czy miało to wpływ na decyzję o zamknięciu sprawy w prokuraturze? - zastanawia się autor artykułu portalu tvp.info.
"Nie przeczytamy jednak o rosyjskich kontaktach Stoianoglo, który został prokuratorem generalnym w listopadzie 2019 r., gdy sojusznicy Moskwy przejęli pełnię władzę w Mołdawii. Polscy obrońcy Kozłowskiej przedstawiają zamknięcie dochodzenia przeciwko niej w Mołdawii jako kolejny dowód na bezpodstawność działań podjętych również przez polskie władze. Wcześniej szermowali w tym celu faktem przyznania szefowej FOD statusu rezydenta Unii Europejskiej przez władze Belgii. To akurat największa zasługa Guya Verhofstadta, który od dawna promuje Kozłowską, jednocześnie prowadząc na forum europejskim politykę wrogą Polsce". - donosi tvp.info.
Jednocześnie autor zwraca uwagę, że autorzy jednego z artykułów na temat szefowej FOD akcentują, że Belgia przyznała Kozłowskiej status rezydenta UE po uprzednim zasięgnięciu opinii w belgijskich służbach specjalnych VSSE i ADIV/SGRS. "Podkreślają przy tym, że ADIV/SGRS odpowiada za osłonę kontrwywiadowczą kwatery głównej NATO. Ale do tego obrazu "kompetentnych" służb belgijskich nie pasowała zapewne informacja, że trwa w nich właśnie szeroko zakrojony audyt w związku z podejrzeniami daleko posuniętej infiltracji rosyjskiej." - czytamy w analizie tvp.info.
Rosyjska agentka
Gazeta „Die Tijd” w styczniu napisała, że organ nadzorujący służby belgijskie (tzw. Comite R) otworzył dochodzenie w 20 sprawach jeszcze w 2019 r. 15 dotyczy służby wywiadu wojskowego ADIV, zaś pięć odpowiednika polskiej ABW, czyli VSSE. Rok wcześniej w Belgii wybuchła afera po ujawnieniu, że oficer ADIV przekazywał tajne informacje rosyjskiej agentce. Tych informacji jednak dziennikarze piszący o wyjątkowym traktowaniu przez Belgię Ludmiły Kozłowskiej jakoś nie zauważają - przyznaje autor tekstu dodając, że ci sami dziennikarze jednak nie zauważają też, że dochodzenie w sprawie Kozłowskiej było tylko jednym z kilkudziesięciu, jakim w lutym postanowił się przyjrzeć nowy prokurator generalny Mołdawii. A wszystkie łączyć ma ich upolitycznienie.
"Stawiane Kozłowskiej przez poprzednie władze Mołdawii zarzuty, jak też wcześniejszy raport komisji w parlamencie mołdawskim na temat FOD, polscy i zachodni obrońcy Kozłowskiej nazywali nieobiektywnymi i upolitycznionymi. Ci sami dziennikarze czy politycy nie widzą niczego podejrzanego w decyzji prorosyjskiego prokuratora generalnego, całkowicie posłusznego rządzącym. Czyżby uznali, że obecne władze Mołdawii, najbardziej prorosyjskie od dekad, są bardziej obiektywne i uczciwe, niż prozachodni poprzednicy?
Zresztą, na jakiej podstawie można sądzić, że wycofanie oskarżeń pod adresem Ludmiły Kozłowskiej przez upolitycznioną prokuraturę mołdawską oznacza, że polskie służby nie mają racji w sprawie szefowej Fundacji Otwarty Dialog? Cóż bowiem oznacza decyzja mołdawskiej prokuratury? Jedynie to, że z powodów politycznych obecna władza w Kiszyniowie postanowiła wykorzystać sprawę Kozłowskiej w działaniach przeciwko poprzednikom. Ta władza robi też wiele, żeby Mołdawia na dobre znalazła się w objęciach Rosji" - konkluduje autor artykułu.
Cały artykuł dostępny jest w serwisie TVP.Info lub bezpośrednio pod tym adresem.