Prezydent Duda spotkał się w środę w Waszyngtonie z prezydentem USA Donaldem Trumpem.
W środę odbyła się na Placu Czerwonym w Moskwie defilada wojskowa z udziałem około 14 tysięcy żołnierzy. Z powodu pandemii koronawirusa została ona przełożona z 9 maja, gdy w Rosji obchodzona jest 75. rocznica zakończenia II wojny światowej. Zaproszenie na środową defiladę otrzymał wcześniej prezydent Stanów Zjednoczonych.
Błaszczak pytany o Programie Pierwszym Polskiego Radia o spotkanie prezydentów Polski i USA w kontekście środowej defilady wojskowej w Moskwie, ocenił, że "to mocny sygnał w stosunku do Rosji". - W środę odbyła się defilada w Moskwie, tymczasem prezydent Polski był w Waszyngtonie i rozmawiał z prezydentem Stanów Zjednoczonych Donaldem Trumpem - podkreślił. Zdaniem szefa MON spotkanie prezydentów Polski i USA to jedno z "ważnych wydarzeń, które budują silną pozycję Polski na arenie międzynarodowej".
Jak zaznaczył, "bezpieczeństwo jest priorytetem polskiego rządu". Według Błaszczaka "zagrożenia są jasne - atak Rosji na Gruzję w 2008 roku oraz atak Rosji na Ukrainę w 2014 roku". - Stąd też działania po 2015 roku, czyli rozbudowywanie liczebnego wojska polskiego. Kiedy w 2015 roku prezydent Duda obejmował urząd wojsko polskie liczyło ponad 30 tys. mniej żołnierzy niż teraz. To są wymierne fakty - mówił szef resortu obrony narodowej.
Błaszczak zaznaczył, że "sukcesem Andrzeja Dudy jest trwała obecność wojsk amerykańskich w Polsce".
IAR/PAP/dad