Losy placówki, wzniesionej w roku 1930 dzięki ofiarności imigrantów z Polski, już od kilku lat były zagrożone z powodu kłopotów finansowych. Sytuację pogorszył - według zarządu - wybuch pandemii COVID-19.
Podczas spotkania z uczestnikami protestu przedstawiciele Rady Dyrektorów PDN mówili m.in., że Polonia nie interesowała się domem, opuściła go i wynajmowała sale w innych miastach.
Padały argumenty, że rosły w związku z tym długi i pod koniec sierpnia sięgały 366 tys. dolarów. Dlatego zarząd był zmuszony obiekt sprzedać. Dyrektorów oburzyło stwierdzenie jednego z uczestników protestu, że jest to "wstyd i hańba".
Dwie oferty
Prezes Rady Dyrektorów John Majdan pytany przez PAP, dlaczego dokonano sprzedaży mimo apeli społeczności polonijnej, aby nie oddawać obiektu w niepolskie ręce, argumentował, że pojawiły się tylko dwie oferty kupna: od Kościoła baptystów Riverfront Church oraz Mahler’s Realty Advisors. - Ostateczna decyzja (o przyjęciu oferty) została podjęta na specjalnym spotkaniu członków korporacji 22 sierpnia. (…) W tym czasie nie mieliśmy innej komercyjnej oferty - tłumaczył Majdan. Jak dodał, PDN ma 170 korporacyjnych członków, a o sprzedaży zadecydowało 42 z 49 członków obecnych na spotkaniu, co spełniało wymóg zachowania kworum.
Majdan przyznał, że o zebraniu próbowano powiadomić wszystkich członków korporacyjnych, ale do ok. 102 osób informacja nie dotarła. Dom nabyła firma Mahler Realty Advisers za 510 tys. dolarów.
Podczas niedzielnego spotkania, które zgromadziło niecałe 100 osób, pojawiały się opinie przeczące oświadczeniom zarządu. Wytykano, że nie podjęto prób współpracy ze społecznością polską.
Niejasności wokół sprzedaży
Uczestniczka protestu Anna Kobylarz mówiła PAP o bezowocnych próbach nawiązania w ostatnich miesiącach dialogu z zarządem. Celem starań było m.in. doprowadzenie do lepszego przekazu informacji dla Polonii. - Sytuacja ze sprzedażą nie była dla nas jasna. Dopiero dzisiaj została podana wiadomość o podpisaniu 8 września, w następstwie sierpniowej decyzji, umowy o sprzedaży z inwestorem niezwiązanym ze środowiskiem polonijnym. Stało się tak, chociaż od wielu miesięcy podejmowaliśmy wysiłki przedstawienia ofert inwestorów polonijnych. Jest to szokujące, ponieważ było wiele rozwiązań, których zarząd nie brał pod uwagę - oceniła Kobylarz.
Z kolei Bogumiła Gladysz stwierdziła w rozmowie z PAP, że w lipcu wielu ludziom wygasło członkostwo PDN i nie zdążyli go odnowić, ponieważ nie byli tego świadomi. - Jeszcze w marcu zarząd mówił o 350 członkach domu polskiego. Mnie powiedzieli, że z powodu pandemii nie mogą odnowić członkostwa - dodała.
Akcja w mediach społecznościowych
Już w marcu zapoczątkowała ona w mediach społecznościowych apele o obronę domu. Zdaniem Gladysz zarząd twierdził, że kryzys spowodowała pandemia, jednak - jej zdaniem - dom był wystawiony na sprzedaż od stycznia. - Nikt z nas nie miał pojęcia o przyjęciu oferty o sprzedaży domu 22 sierpnia. Dowiedziałam się o tym około 10 września. Jeden z dyrektorów sugerował, że jak sprowadzę inwestora z milionem dolarów, mogę razem z nim polski dom przejąć - twierdzi Gladysz.
Kosciol St. Cyryla i Metodego w Hartford i jego Pastor rozpoczal budowe Polskiego Domu Narodowego przy 60 Charter Oak...
Opublikowany przez Bogumilę Gladysz Sobota, 19 września 2020
Według uczestniczki protestu przekazanie aktu własności domu nowemu właścicielowi ustalone jest na 15 października. Przeciwnicy sprzedaży, w tym Stowarzyszenie Weteranów Armii Polskiej w Connecticut, które interesowało się już w czerwcu zakupem PDN, zamierza wystąpić na drogę sądową o wstrzymanie transakcji.
Inicjatorem zbudowania PDN w Hartford była założona w 1917 roku Polska Narodowa Korporacja zrzeszająca polonijne organizacje. Obiekt w stylu art deco zaprojektował architekt Henryk Ludorf. W roku 1983 gmach trafił do ogólnokrajowego rejestru budynków historycznych.
PAP/dad