Sekretarz generalny Sojuszu mówił po spotkaniu, że kraje NATO solidarnie odrzucają najnowsze żądania Rosji. Chce ona, by Sojusz nie przyjmował już nowych członków, na przykład Ukrainy i Gruzji oraz by zaprzestał działań wojskowych na wschodzie Europy. Chodzi tutaj prawdopodobnie także o Polskę.
Politycy podkreślili w trakcie spotkania, że każdy kraj, w tym Ukraina i Gruzja, ma prawo samodzielnie decydować, czy chce wejść w skład NATO czy też nie. Dotyczy to również Finlandii i Szwecji, które w obliczu agresywnego zachowania Rosji poważnie zastanawiają się nad wstąpieniem do Sojuszu.
Jens Stoltenberg podkreślał, że NATO chce rozmawiać z Rosją o uspokojeniu sytuacji i liczy na odpowiedzialność Moskwy. W przyszłym tygodniu ma dojść do pierwszego od dwóch lat spotkania Rady NATO-Rosja czyli ambasadorów wszystkich krajów Sojuszu oraz Rosji. Wcześniej zaplanowano spotkanie NATO-Ukraina a także dwustronne rozmowy Waszyngtonu i Moskwy. “Ta seria spotkań będzie dla Rosji okazją, by pokazała, że na poważnie podchodzi do kwestii dialogu i dyplomacji” - dodał Stoltenberg.
Ministrowie spraw zagranicznych NATO zagrozili równocześnie, że jeśli Rosja zdecyduje się na inwazję na Ukrainę, to będzie to miało poważne konsekwencje, a strona rosyjska “zapłaci wysoką cenę”.
Jens Stoltenberg poinformował, że według wiedzy Sojuszu, Rosja nadal gromadzi wojska przy granicy z Ukrainą, a konflikt jest realny. Szef NATO mówił też, że ewentualna wojna jest też zagrożeniem bezpieczeństwa całej Europy.
Wysyłanie żołnierzy i ciężkiego sprzętu na granicę z Ukrainą trwa już od kilkunastu tygodni. Zarówno ukraińskie władze jak i wywiady państw zachodnich już wcześniej informowały, że Moskwa przygotowuje się do ewentualnej inwazji.
W ostatnich dniach Rosja zażądała od NATO gwarancji, że Sojusz nie będzie rozszerzał się na wschód ani nie będzie koncentrował wojsk na swoich obecnych granicach na wschodzie, czyli m.in. w Polsce.
Wszystko dzieje się w kilka miesięcy po innym kryzysie na linii NATO-Rosja. Po tym jak Sojusz wyrzucił z Brukseli rosyjskich dyplomatów, którzy okazali się szpiegami, Rosja zamknęła biuro łącznikowe Sojuszu w Moskwie.
IAR/ks