Kazachstańskie służby porządkowe dostały wczoraj rozkaz strzelania do każdego, kto nie podporządkuje się wezwaniom funkcjonariuszy, szczególnie do tych osób, które są uzbrojone. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych donosi o ponad 4 tysiącach aresztowanych uczestnikach zajść. Według władz wśród zatrzymanych są cudzoziemcy.
Demonstracje w Kazachstanie wybuchły 2 stycznia, ich bezpośrednią przyczyną były podwyżki cen paliw. Szybko przerodziły się one w szerszy ruch protestu przeciwko wspieranym przez Rosję rządom Kasyma-Żomarta Tokajewa oraz byłemu prezydentowi, 81-letniemu Nursułtanowi Nazarbajewowi, którego krewni opanowali większość wpływowych stanowisk w kraju. Mówi o tym mieszkanka Kazachstanu na filmie zamieszczonym na twitterze.
Powiedźcie całemu światu, że Kazachstan został opanowany przez korupcję, a rodzina Nazarbajewa przekształciła go w swoją własność.
W czasie dzisiejszej rozmowy telefonicznej z Władimirem Putinem prezydent Kazachstanu Kasym-Żomart Tokajew twierdził, że w kraju wciąż dochodzi do - jak to określił - "ataków terrorystycznych", mimo środków, podjętych w celu zdławienia protestów. W komunikacie, zamieszczonym na stronie kazachskiego prezydenta Kasym-Żomart Tokajew zapowiada, że będzie kontynuował "walkę z terroryzmem".
Wczoraj Rosja wysłała do Kazachstanu dwa i pół tysiąca żołnierzy, którzy pomogli siłom rządowym odbić z rąk demonstrantów lotnisko w Ałmaty. Oficjalne źródła podają również, że wojska kazachskie opanowały sytuację w tym największym mieście Kazachstanu i udało się przywrócić niektóre połączenia lotnicze.
W Kazachstanie w zamieszkach zginęło kilkadziesiąt osób, wśród nich funkcjonariusze sił porządkowych - podały tamtejsze media. W związku tym prezydent Kasym-Żomart Tokajew ogłosił 10 stycznia dniem żałoby narodowej. Kazachstańskie organy ścigania wszczęły postępowania karne w związku z trwającymi od 2 stycznia demonstracjami. Śledztwa są prowadzone między innymi przeciwko szefowi Komitetu Bezpieczeństwa Narodowego Karimowi Masimowowi oraz niektórym członkom zdymisjonowanego rządu. Według ostatnich doniesień, co najmniej 180 firm handlujących gazem jest podejrzewanych o zmowę cenową. Jak przypominają kazachstańskie media, zamieszki wybuchły po tym, jak rząd ogłosił wzrost cen gazu.
W Kazachstanie ogłoszono na 10 stycznia żałobę narodową
W kraju nadal jest niespokojnie. Lokalne media informują o pojedynczych przypadkach starć sił porządkowych z grupami demonstrantów, których władze nazywają „terrorystami”. Protestujący w trakcie zamieszek zdemolowali część budynków rządowych i redakcji państwowych stacji telewizyjnych. Niezależny portal informacyjny ORDA napisał, że w wyniku aktów wandalizmu straty poniosło około 850 firm. Szkody oszacowano na prawie 200 milionów dolarów. Kazachstańskie służby porządkowe dostały rozkaz strzelania do każdego, kto nie podporządkuje się wezwaniom funkcjonariuszy, szczególnie do tych osób, które są uzbrojone. Kazachstańskie MSW poinformowało o zatrzymaniu prawie 4,5 tysiąca demonstrantów, wśród nich mają być obcokrajowcy.
Na prośbę prezydenta Kasyma-Żomarta Tokajewa do Kazachstanu przylecieli żołnierze sojuszniczych państw, zrzeszonych w poradzieckiej Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym. Sekretariat organizacji podał, że kontyngent będzie liczył około 2,5 tysiąca osób. Jednak, według rosyjskich mediów, w Kazachstanie jest już ponad 2600 żołnierzy państw ODKB. Agencja Interfax napisała, że Rosja kontynuuje przerzut wojsk do Kazachstanu, wykorzystując siedemdziesiąt samolotów Ił-76 i pięć An-124.
IAR/ks