"(Zgłaszane przez Polskę ostrzeżenia przed) zachłannym apetytem Kremla na więcej wszystkiego były bagatelizowane, nie traktowano ich z należną powagą. Ale to się skończyło. Wraz z toczącą się właśnie na Ukrainie bestialską inwazją Rosji Polska może jedynie powiedzieć z gorzką satysfakcją: „a nie mówiłam?”" - ocenia Żaryn.
Polski urzędnik pokazuje następnie na kilku przykładach zmianę postawy zachodnich polityków i mediów po 24 lutego. Osoby te przyznają, że powtarzane przez Polskę przez lata przestrogi dotyczące imperialnych ambicji Rosji i Putina czy krytyka przedsięwzięć w rodzaju gazociągu Nord Stream były słuszne, a Zachód powinien był bardziej się w nie wsłuchiwać - pisze Żaryn.
Centrum pomocy
Po wybuchu wojny Polska stała się centrum pomocy dla Ukrainy, nie tylko humanitarnej i materialnej, ale i politycznej i militarnej - podkreśla. Zjednoczenie Zachodu przeciwko rosyjskiemu imperializmowi, "ta przykra niespodzianka dla Putina", to również w dużej mierze zasługa wysiłków dyplomatycznych polskiego rządu i prezydenta - akcentuje rzecznik.
Żaryn wyjaśnia, że trzeźwe podejście Polski do Rosji wynika z "długiej historii trudnej bliskości", która jednak "była bardziej bolesna dla nas niż dla Rosjan". Przypomina o niszczycielskich wojnach, brutalnej okupacji, przymusowej rusyfikacji i wysiłkach zmierzających do zniszczenia polskiego narodu i państwa. Nasza zdolność do rozumienia Rosji została okupiona krwią - tłumaczy anglojęzycznym odbiorcom.
Rzecznik zauważa, że te same czynniki, które decydują o polskim realizmie w podejściu do Rosji, wpływają też na postawę Polaków wobec Ukraińców - ich sympatię, otwartość i pomoc zarówno dla uchodźców, jak i dla tych, którzy zostali na Ukrainie, by bronić swojej ojczyzny.
Polska ma również doświadczenie z rosyjską propagandą i dezinformacją, "przez lata uodporniliśmy się na rozpowszechniane przez Kreml kłamstwa" - pisze dalej Żaryn. Zaznacza, że Polska przestrzegała zachodnich partnerów również przed tą sferą działań Moskwy, czego efektem jest rozprzestrzenianie przez Rosję na Zachodzie obrazu Polski jako kraju "rusofobicznego".
Polityka energetyczna
Warszawa miała także rację w podejściu do polityki energetycznej - zauważa rzecznik. W momencie wybuchu wojny polskie magazyny gazu były zapełnione w 57 proc. i był to najwyższy wskaźnik w UE - argumentuje. Ponadto Żaryn zaznacza, że Polska jest wiarygodnym i solidnym partnerem dla zachodnich służb wywiadowczych, co jest szczególnie istotne dla państw, które przesyłają na Ukrainę pomoc zbrojeniową.
"Nie zrozumcie mnie źle - w tym artykule nie chodzi o to, by kogoś ganić. Nie chodzi też tutaj, uchowaj Boże, o polski triumfalizm. Chodzi o podkreślenie, że Zachód w swoim podejściu do Rosji ignorował doświadczenia historyczne i perspektywę krajów z nią graniczących" - konkluduje Żaryn.
Inwazja na Ukrainę to dla Zachodu moment na otrzeźwienie, "najwyższy czas, by Zachód przedefiniował swoje relacje z Rosją" - dodaje polski urzędnik. Podkreśla, że "ta wojna musi się skończyć dla Rosji spektakularną przegraną", bo inaczej ostatecznie mogą się ziścić znane od czasów bolszewickich marzenia o Rosji "od Władywostoku po Lizbonę".
PAP/dad