- Ludzie mieli zgodzić się na współpracę lub przyznać do szpiegostwa - powiedział Dmytro Łubinec w opublikowanym nagraniu. Działanie katowni - istnienie takich miejsc potwierdzono również w innych miejscach Charkowszczyzny, m.in. w Bałakliji, Łubiniec - nazwał zbrodnią wojenną, a Rosję - państwem terrorystą.
- W czasie, gdy przebywałem w mieście (Iziumie), wojskowi razem ze śledczymi i z mieszkańcami zidentyfikowali kilka miejsc, gdzie dochodziło do zbrodni wojennych. Katownia została urządzona w piwnicy, obok prywatnych domów. Z kobiet i mężczyzn wybijano zeznania przeciwko armii ukraińskiej. Po co to robili ludzie, którzy w pełni kontrolowali miasto - nie wiadomo - oświadczy Dmytroł Łubinec, cytowany przez agencję Ukrinform.
450 grobów
Z kolei za pośrednictwem Twittera doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak, przekazał, że znaleziono 450 grobów w miejscu masowego pochówku. "450 grobów. To tylko jedno ze zbiorowych miejsc pochówku odnalezionych pod Iziumem. Na terenach okupowanych miesiącami panowały koszmar, przemoc, tortury i masowe zabójstwa" - napisał.
"Kto jeszcze chce »zamrożenia wojny« zamiast wysłania czołgów? Nie mamy prawa zostawić ludzi sam na sam ze Złem" - dodał Mychajło Podolak.
W czwartek (15 września) wieczorem Wołodymyr Zełenski powiadomił, że w wyzwolonym Iziumie odnaleziono masowy grób. - Bucza, Mariupol, teraz - niestety - Izium. Rosja wszędzie zostawia śmierć i musi za to odpowiedzieć - powiedział prezydent Ukrainy.
W piątek na miejscu będą pracować ukraińscy i zagraniczni dziennikarze - dodał.
PAP/IAR/dad