W prawie rosyjskim nie ma czegoś takiego jak częściowa mobilizacja, de facto dzisiaj jesteśmy w sytuacji, w której prezydent Rosji Władimir Putin może mobilizować niemal wszystkich poborowych - mówił w czwartek szef KPRM Michał Dworczyk.
W środę prezydent Władimir Putin ogłosił w Rosji częściową mobilizację. Zaciąg ma objąć rezerwistów i ludzi, którzy przeszli przeszkolenie w armii. Minister obrony Siergiej Szojgu oznajmił, że mobilizacja obejmie 300 tys. ludzi. Tego samego dnia na manifestacjach przeciwko mobilizacji zatrzymano ponad 1300 osób; wobec protestujących użyto siły.
00:21 11953675_1.mp3 Szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk powiedział, że decyzja o mobilizacji w Rosja pokazuje, że wojna na Ukrainie dotyczy nie tylko Władimira Putina, ale wszystkich Rosjan (IAR)
Szef KPRM w Programie Pierwszym Polskiego Radia zwrócił uwagę, że choć używane jest pojęcie częściowej mobilizacji, to de facto w prawie rosyjskim nie ma czegoś takiego jak częściowa mobilizacja. - To może być regulowane poprzez pewnego rodzaju administracyjne działania czy organizacyjne, ale de facto dzisiaj jesteśmy w sytuacji, w której Władimir Putin może mobilizować niemal wszystkich poborowych. W związku z tym jest to bardzo ważny moment tej wojny, no i zobaczymy w jakim kierunku będzie się rozwijała sytuacja, dlatego, że ona tworzy dla Władimira Putina pewne szanse, ale również i poważne zagrożenia - stwierdził Dworczyk.
Niska skala protestów
Odnosząc się do protestów zwrócił uwagę, że Rosja liczy 100 mln mieszańców, więc skala tych protestów nie jest jednak tak oszałamiająca jak mogłoby się w pierwszej chwili wydawać.
Wskazał też, że Rosja jest krajem opresyjnym z bardzo rozbudowanymi służbami wewnętrznymi, które będą wykorzystywane przeciw obywatelom, którzy próbują protestować przeciw mobilizacji.
Dworczyk: aparat opresji skutecznie będzie wcielał do wojska
Dodał, że ze względu na dobrze rozbudowany aparat opresji, na pewno część osób zostanie skutecznie wcielona do wojska. - I to z kolei jest ta szansa, której Władimir Putin upatruje - uzyskanie celów, które sobie postawił w toczącej się wojnie na Ukrainie - mówił.
Zaznaczył przy tym, że to nie jest tak, iż z dnia na dzień można zmobilizować 10, 50 czy 100 tys. rezerwistów. - Do tego potrzebny jest cały aparat mobilizacyjny, do tego potrzebne jest wyposażenie, cała logistyka, aby przerzucić tych nowych żołnierzy na front - mówił.
Zwrócił uwagę, że przed 24 lutego, kiedy Rosja napadła na Ukrainę, wiele miesięcy trwało przerzucanie żołnierzy i sprzętu na granicę z Ukrainą. - Więc ta operacja na pewno będzie długa, zwłaszcza, że część ekspertów wskazuje, że aparat mobilizacyjny Federacji Rosyjskiej został skutecznie rozmontowany; zdolności zarówno wcielania żołnierzy przez administrację wojskową, a później szkolenie (...) to wszystko na pewno będzie trwało, zabierze wiele miesięcy kiedy w sposób rzeczywiście widoczny ci poborowi zasilą oddziały będące na froncie - ocenił.
Rośnie niezadowolenie społeczne
Zdaniem Dworczyka, w tym samym czasie będzie narastać niezadowolenie społeczne. - To duże zagrożenie dla Władimira Putina, które - miejmy nadzieję - doprowadzi do na tyle poważnych problemów Federacji Rosyjskiej, które zmuszą władze Rosji do zaprzestania tej brutalnej wojny - dodał.
Szef KPRM podkreślił też, że Polska będzie konsekwentnie realizować zapowiedziane wsparcie dla Ukrainy, zarówno w wymiarze militarnym jak i humanitarnym. Zwracał przy tym uwagę, że Polska jest w czołówce krajów, które pomagają Ukrainie.
PAP/IAR/dad