Rzecznik rządu Piotr Müller poinformował na poniedziałkowej konferencji prasowej, że polski zespół pomocy humanitarno-medycznej jest gotowy do wyjazdu do Gruzji, aby udzielić pomocy medycznej byłemu prezydentowi Micheilowi Saakaszwilemu.
- Jesteśmy przygotowani do takiej misji medycznej - zapewniła w rozmowie z PAP wicemarszałek Gosiewska. - Specjaliści, logistyka, wszystko jest gotowe. Jesteśmy przygotowani do tego, aby w każdej chwili uruchomić samolot i lecieć do Gruzji, aby rzetelnie, profesjonalnie i na najwyższym poziomie przebadać b. prezydenta. Stwierdzić, w jakim jest stanie zdrowia i docelowo przyjąć go w polskim szpitalu na okres leczenia - powiedziała.
Gruzini zwlekają z decyzją
Dodała, że ta misja to wynik starań premiera Mateusza Morawieckiego, któremu udało się pozyskać poparcie premierów wszystkich krajów UE. - Został w tej sprawie skierowany list do rządu gruzińskiego. Czekamy już jakiś czas na odpowiedź. Strona gruzińska zwleka z decyzją, ale mamy nadzieję, że ta decyzja wkrótce nastąpi - oświadczyła wicemarszałek. - Wierzymy jednak, że strona gruzińska wreszcie podejmie decyzję pozytywną w obliczu grożącej mu śmierci - powiedziała wskazując, że zagrożenie życia wiąże się z podejrzeniem trucia b. prezydenta Gruzji, a także konsekwencjami ogromnej utraty wagi przez niego.
Dopytywana, kto wejdzie w skład zespołu, który może polecieć do Gruzji, wicemarszałek poinformowała, że jest to zespół polskich medyków. - Ale będą oni działać na podstawie decyzji europejskich. 27 państw zgodziło się na to i patronuje tej misji. Będzie to więc misja europejska, choć z polskimi lekarzami - zaznaczyła. - Po zbadaniu b. prezydenta, komisja lekarska przygotuje raport, który - mam nadzieję - będzie podstawą do tego, by zacząć profesjonalnie leczyć b. prezydenta i ratować jego życie - dodała.
Pytana, na ile realne są szanse, że strona gruzińska szybko wyda zgodę na możliwość przebadania i dalsze leczenie b. prezydenta Gruzji, Gosiewska podkreśliła, że robi wszystko, by "odpowiedni międzynarodowy nacisk sprawił, że Gruzja wyrazi zgodę". Przyznała jednak, że "o szansach trudno mówić". - Wszyscy widzimy, w jakiej sytuacji jest w tej chwili państwo gruzińskie i demokracja w Gruzji. Widzimy protesty, obserwujemy działania rządu gruzińskiego, ale trzeba zawsze wierzyć, że pewne argumenty, rozmowa ze stroną gruzińską - zwyciężą - podkreśliła.
Skazany na sześć lat więzienia
Były prezydent Saakaszwili został zatrzymany w październiku 2021 roku, kiedy po ośmiu latach powrócił do Gruzji z uchodźstwa. W 2018 roku sąd gruziński skazał go zaocznie na sześć lat więzienia za nadużycie władzy w czasie pełnienia obowiązków, natomiast sam Saakaszwili zaprzeczył tym zarzutom i uznał je za motywowane politycznie.
W listopadzie 2021 roku Saakaszwili został przeniesiony do szpitala więziennego po strajku głodowym i doniesieniach o pogorszeniu stanu zdrowia, co rodzi obawy o jego życie. Doktor David E. Smith i jego współpracownicy stwierdzili w raporcie toksykologicznym z 28 listopada 2022 r., że badanie próbek włosów i paznokci pobranych od Saakaszwilego wykazało obecność metali ciężkich i innych substancji, a wiele stwierdzonych u niego objawów patologicznych pasuje do zatrucia metalami ciężkimi, do którego doszło w czasie uwięzienia i które przyczyniło się do szybkiego pogorszenia stanu jego zdrowia.
W grudniu 2022 roku gruzińska organizacja pozarządowa Empathy, zajmująca się rehabilitacją ofiar tortur, opublikowała raport o stanie zdrowia Saakaszwilego na podstawie badania lekarskiego przeprowadzonego przez komisję składającą się z 10 ekspertów gruzińskich i sześciu ekspertów zagranicznych.
W raporcie zdiagnozowano u Saakaszwilego ponad 20 zaburzeń – w tym 10 poważnych – i stwierdzono, że stan jego zdrowia nie pozwala na pobyt w więzieniu. Pomimo tych okoliczności 6 lutego 2022 roku sędzia sądu okręgowego w Tbilisi odrzucił wniosek Saakaszwilego o zwolnienie lub odroczenie wyroku ze względów zdrowotnych. Sam były prezydent wielokrotnie prosił o umożliwienie wyjazdu za granicę w celu uzyskania odpowiedniego leczenia. Gotowość jego przyjęcia zadeklarowały m.in. władze Polski.
PAP/dad