To mieszkający w palestyńskiej enklawie polski obywatel, który wraz z prawie 30 naszymi rodakami czeka na możliwość przedostania się do Egiptu.
Osama Abo Zebida relacjonuje, że miesiąc temu, gdy rozpoczęły się izraelskie naloty w odwecie za atak Hamasu, on i jego rodzina w ostatniej chwili opuścili swój dom w Gazie. Udali się na południe enklawy, jednak - jak mówi - także tam spadają bomby. "Nie mamy dostępu do pitnej wody, do prądu, sieć komórkowa jest bardzo słaba, połączenie internetowe mamy tylko przez godzinę dziennie" - mówi Osama Abo Zebida. "Izraelskie wojsko wyłącza internet i sieć komórkową, żeby popełniać masakry, żeby świat się o tym nie dowiedział" - opowiada rozmówca Polskiego Radia. Izrael od początku ataków odwetowych na Strefę Gazy utrzymuje, że to Hamas wykorzystuje palestyńskich cywilów jako żywe tarcze, a wielu terrorystów ma swoje kryjówki w tunelach pod budynkami, takimi jak szkoły czy szpitale.
Osama Abo Zebida w nagraniu dla Polskiego Radia relacjonuje również oczekiwanie swej rodziny na ewakuację ze Strefy Gazy. "Mamy tutaj połączenie z polską ambasadą, starają się nas ewakuować, kiedy pytamy o to, kiedy będzie ewakuacja, to mówią, że wszystko zależy od izraelskiego wojska albo rządu" - powiedział rozmówca Polskiego Radia. "Musimy czekać, do kiedy mamy czekać? Mamy czekać aż przyleci samolot i spadnie na nas bomba i zabije nas? Czy mamy czekać aż umrzemy z głodu" - mówi polski obywatel.
W atakach i walkach w Strefie Gazy zginęło przeszło 10 tysięcy ludzi. Według palestyńskich władz, około 40 procent ofiar to dzieci.
Izrael zdecydował się na atak odwetowy po tym, jak miesiąc temu - 7 października - terroryści z Hamasu wdarli się na terytorium państwa żydowskiego i zabili około 1400 osób, głównie cywilów. Hamas wziął również ponad 200 zakładników, którzy nadal są przetrzymywani w Strefie Gazy.
IAR/ks