Liban złożył do Rady Bezpieczeństwa ONZ skargę na Izrael za zabicie w Bejrucie jednego z przywódców Hamasu Saleha al-Arouriego - poinformował w piątek Reuters. Szef libańskiej organizacji Hezbollah Hasan Nasrallah oznajmił, że odpowiedź za śmierć al-Arouriego "jest nieuchronna".
We wniosku napisano, że Izraelskie Siły Obronne użyły sześciu pocisków rakietowych w trakcie operacji wymierzonej w al-Arouriego, a ataki Izraela na libańskie terytoria weszły "w najbardziej niebezpieczną fazę". Bejrut oskarżył też państwo żydowskie o wykorzystywanie libańskiej przestrzeni powietrznej do ataków na Syrię.
Skarga Libanu datowana jest na 4 stycznia, a agencja Reutera dotarła do niej w piątek.
Również w piątek Nasrallah powiedział w wystąpieniu telewizyjnym, że atak Izraela na przedmieścia Bejrutu, w którym zginął al-Arouri, "jest sprawą poważną i nie pozostanie bez odpowiedzi". Dodał, że jeśli jego ugrupowanie nie zareaguje na tę agresję, to "narażony (na ataki) będzie cały Liban". "Nasi bojownicy w całej strefie przygranicznej (...) odpowiedzą na tę groźną napaść" - dodał.
Ocenił też, że trwająca od początku wojny Izraela z Hamasem wymiana ognia na granicy libańsko-izraelskiej jest dla Libanu "historyczną okazją" do odzyskania jego terytoriów okupowanych przez państwo żydowskie, a "iracki islamski ruch oporu" ma "historyczną okazję, by skończyć z obecnością USA w Iraku".
Nasrallah ostrzegł ponadto, że cenę za ewentualną wojnę z Libanem jako pierwsi zapłacą mieszkańcy północnego Izraela, włącznie z żydowskimi osadnikami. Przypomniał, że od 8 października Hezbollah przeprowadził 670 "operacji militarnych" wymierzonych w państwo żydowskie i zniszczył "wiele izraelskich pojazdów i czołgów".
Stany Zjednoczone doprowadzają do "rozlania się wojny na region", ponieważ atakują "jemeński ruch islamskiego oporu" na Morzu Czerwonym - dodał szef Hezbollahu, który jest zarówno potężną organizacją bojową, jak i szyicką partią polityczną, mającą bardzo duże wpływy w Libanie.
Na Bliski Wschód, w tym do Libanu, uda się szefowa niemieckiej dyplomacji Annalena Baerbock. Jak zapowiedział jej rzecznik Sebastian Fischer, pani minister odbędzie w krajach regionu rozmowy w związku ze "skrajnie niebezpieczną sytuacją na granicy Libanu z Izraelem".
"Ryzyko dalszej eskalacji jest bardzo realne" - dodał Fischer. Ze względu na takie zagrożenie w środę Berlin nakazał niemieckim obywatelom przebywającym w Libanie jak najszybsze opuszczenie tego kraju.
Również szef unijnej dyplomacji Josep Borrell będzie przebywać w Libanie od piątku do niedzieli, by przeprowadzić rozmowy o sytuacji na granicy izraelsko-libańskiej i zabiegać o rozładowanie napięć w regionie.
Obawy o rozlanie się konfliktu w Strefie Gazy na Bliski Wschód wzrosły po śmierci al-Arouriego, który zginął we wtorek. Wspierany przez Iran Hezbollah, dla którego atak na jego własnym terenie był upokorzeniem, oskarżył o jego przeprowadzenie Izrael i oświadczył nazajutrz po jego śmierci, że "zamach nie pozostanie bez kary". Natomiast premier Libanu Nadżib Mikati oskarżył Izrael o "chęć wciągnięcia Libanu w nowy etap konfliktu". Izraelskie władze nie przyznały się do ataku, ale rzecznik sił zbrojnych tego kraju, Daniel Hagari, zadeklarował, że armia jest "przygotowana na każdy scenariusz".
57-letni Arouri miał być pomysłodawcą "potopu Al-Aksa", jak Hamas nazwał masakrę z 7 października dokonaną w Izraelu. Miał też pełnić funkcję wiceprzewodniczącego biura politycznego Hamasu i odpowiadać za ataki terrorystyczne na Zachodnim Brzegu.
PAP/ks