25 marca 1949 roku rozpoczęły się nakazane przez Józefa Stalina masowe deportacje tak zwanych "wrogów ludu" z republik nadbałtyckich Związku Sowieckiego: terenów obecnej Estonii, Łotwy i Litwy. W sumie wywiezionych zostało około 95 tysięcy osób, z Estonii mniej więcej 21 tysięcy.
Wiceprezes Instytutu Pamięci Narodowej Karol Polejowski oddając hołd ofiarom wywózek mówił, że sowietom nie udało się złamać Estończyków, którzy doświadczyli podobnego losu, jak Polacy. -Ani w Polakach, ani w Estończykach represje nie zabiły ducha wolności. Przeciwnie, rodziły także opór zbrojny. W Polsce przybrał on formę swoistego powstania antykomunistycznego, w którym przeciwko sowietom i ich rodzimym kolaborantom walczyli żołnierze nazywani Wyklętymi lub Niezłomnymi. W Estonii ich odpowiednikiem byli partyzanci określani mianem Braci Leśnych - powiedział wiceprezes Instytutu Pamięci Narodowej.
00:31 12887164_3.mp3 Wiceprezes Instytutu Pamięci Narodowej Karol Polejowski oddając hołd ofiarom wywózek mówił, że sowietom nie udało się złamać Estończyków, którzy doświadczyli podobnego losu, jak Polacy (IAR)
Hussar: Estonia i Polska rozumieją co znaczy rosyjska agresja
Przewodniczący estońskiego parlamentu Lauri Hussar podkreślał, że wywózki na Syberię w ramach operacji "Priboi" dotknęły ponad 20 tysięcy osób, co stanowiło 3 procent wszystkich Estończyków. Była to jedna z najbardziej znaczących zbrodni reżimu komunistycznego w Estonii podczas 50-letniej sowieckiej okupacji. Lauri Hussar dodał, że choć zmienił się system polityczny, a nawet nazwa rosyjskiego państwa, to pozostały jego okrucieństwo i brutalność. W tym kontekście estoński polityk mówił o bezprawnych deportacjach ukraińskich dzieci w głąb Rosji. - Estonia i Polska, poprzez nasze własne tragiczne wspomnienia, doskonale rozumieją, co znaczy trwająca rosyjska agresja na Ukrainie - podkreślił polityk. - Zatem to kluczowe dla całego demokratycznego świata, by wspierać Ukrainę. Musimy zakończyć ten cykl agresji, Rosja powinna odpowiedzieć za wszystkie popełnione zbrodnie, a Ukraina wygrać - dodał.
Historyk, doktor Tomasz Łabuszewski wyjaśnia, że wywózki na Syberię ludzi z państw nadbałtyckich wpisywały się w brutalną politykę Związku Sowieckiego. - Narody, które udało się Rosjanom podbić, trzeba było zniewolić poprzez neutralizację wszystkich grup, które były nośnikiem idei niepodległości tych państw. Chodziło o wyeliminowanie osób z kręgów przywódczych, o zastraszenie owych społeczeństw, a wywózki były doskonałym sposobem - nigdy nie było tak, że ich ofiarami były przypadkowe osoby - tłumaczy naukowiec.
Wspólne blizny
Członek Zarządu Związku Sybiraków Halina Bieniakońska, która spędziła 5 lat na syberyjskim zesłaniu, podkreślała, że Polaków i Estończyków, Litwinów i Łotyszy łączy to samo tragiczne doświadczenie. - Wspólna uroczystość przypomina nam dzieje bardzo zbliżone i podobne. To samo przeżywali, tak samo byli niewolnikami przez ileś tam lat, tak samo nienawidzeni, maltretowani, głodzeni - mówiła Halina Bieniakońska. - Tak samo ich żarły wszy, tak samo ich mordował mróz, mordowali Rosjanie. Także historia jest bardzo podobna, z tym że u nas było to o wiele bardziej zwielokrotnione - wspominała sybiraczka.
00:29 12887164_1.mp3 Członek Zarządu Związku Sybiraków Halina Bieniakońska, która spędziła 5 lat na syberyjskim zesłaniu, podkreślała, że Polaków i Estończyków, Litwinów i Łotyszy, łączy to samo tragiczne doświadczenie (IAR)
Według szacunków historyków, sowieci w czterech deportacjach z lat 1940 - 1941 mogli wywieźć na Syberię około miliona Polaków. Wywózki objęły przede wszystkim polską elitę z Kresów, rodziny polskich oficerów zamordowanych w ramach zbrodni katyńskiej, urzędników państwowych, nauczycieli, lekarzy, prawników.
IAR/dad