"Mamy kombinację regionów, które są tutaj tradycyjnie, bo są najbliższe geograficznie: Dolny Śląsk, Opolszczyzna, Zielona Góra, a także nieco bardziej oddalone: Rzeszowskie lub Tarnowskie. Ta kombinacja to strzał w dziesiątkę", powiedział ambasador RP w Pradze Mateusz Gniazdowski.
Podkreślił, że wydarzenie przygotowywano od dłuższego czasu, a promowano je m.in. za pomocą plakatów na stacjach praskiego metra.
Czeską parę turystów zainteresowały ulotki i foldery w języku czeskim, jakie przygotował Tarnów. "Pojedziemy tam, bo z zaskoczeniem wyczytałam, że są tam winnice", powiedziała Jana z Pragi, która szczegółowo wypytywała o inne atrakcje miasta, parkingi i hotele. Jej mąż zapowiedział, że do Tarnowa pojadą samochodem, a po drodze zatrzymają się w Krakowie.
"Regiony prześcigają się miedzy sobą w pomysłach prezentacji, dzięki czemu są bardziej atrakcyjne dla naszych gości", powiedział wicedyrektor Instytutu Polskiego w Pradze, głównego organizatora Dni w Ogrodach Wojciech Bednarek. Zwrócił uwagę, że wciąż nie udaje się ściągnąć do Pragi przedstawicieli Koszalińskiego i Mazur.
"Wysyłamy do nich zaproszenia i mam nadzieje, że kiedyś zareagują. Chętnie byśmy ich pokazali, bo wiemy, że Bałtyk i Pomorze cieszą się w Czechach rosnącą popularnością", stwierdził.
PAP/ho