Do Sandarmochu przyjechali przedstawiciele dyplomatyczni różnych krajów europejskich, aby upamiętnić ofiary komunistycznych zbrodni. Według archiwów w okresie "wielkiego terroru" rozstrzelano i pochowano tam ponad 9,5 tys. osób 58 narodowości, w tym Polaków.
Uroczystości w Sandarmochu
Jak dowiedziało się Polskie Radio dla Zagranicy, przebieg uroczystości zakłócili kozacy, przedstawiciele młodzieżówki Putina "Młoda Gwardia" i tzw. Z-aktywiści. Dziesiątki osób ze wstążkami św. Jerzego, w kamuflażu i kominiarkach, przywieziono na miejsce akcji autobusami.
Z-aktywiści przywiezieni zostali autokarami
Przy pomniku żydowskim skandowano "Żydzi sponsorowali Hitlera", a na drzewach pojawiły się prowokacyjne plakaty, w tym z napisami "Finowie, czy znowu wspieracie faszyzm?".
Antyfiński plakat w Sandarmochu
Między drzewami zainstalowano głośniki, z których zagłuszano muzyką czytanie nazwisk ofiar NKWD.
Prokremlowscy pieniacze z "Z-sfastykami" na ramionach
Uroczysko Sandarmoch
Sandarmoch to uroczysko w lesie niedaleko miasta Miedwieżjegorsk w Republice Karelii w Rosji. W lipcu 1997 r. odnaleziono tam masowe groby ofiar "wielkiego terroru" z lat 1937–1938. Wśród 6241 rozstrzelanych tam obywateli sowieckich było co najmniej 240 Polaków i co najmniej 20 osób innych narodowości urodzonych w Polsce. W Sandarmochu spoczywają m.in. zamordowani polscy księża – Józef Dziemian, Jan Łukacz, Józef Karpiński i Józef Kowalski.
W tym karelskim uroczysku rozstrzelano również białoruskich posłów na Sejm II Rzeczypospolitej - Flahonta Wałyńca, Pawła Wołoszyna. Jednak, jak wynika z analizy danych, większość represjonowanych Polaków stanowili prości chłopi i robotnicy, którzy wpadli w tryby bezwzględnej sowieckiej maszyny terroru.
Zgodnie z zamysłem oprawców pamięć o tych ludziach miała zniknąć z powszechnej świadomości, zaś miejsce pochówku powinno zostać ukryte na zawsze.
W 1998 r. miejsce to otrzymało status cmentarza, na granitowym obelisku widnieje napis "Ludzie, nie mordujcie się nawzajem".
PRdZ/dad