Sfałszowane statystyki Ministerstwa Cyfryzacji (MC) pojawiły się na wielu kontach w mediach społecznościowych. Według nich, w listopadzie najczęściej nadawanymi imionami dla chłopców w Polsce miały być: Taras, Bogdan i Stepan. To – zdaniem autorów tych doniesień – świadczy, iż w Polsce musiało się urodzić więcej Ukraińców niż Polaków. Dowodem ma być zrzut ekranu ze strony internetowej MC, który pokazuje ranking najpopularniejszych imion z Tarasem i Bogdanem na czele.
Starannie przygotowany fakenews
Choć zrzut z pozoru wygląda wiarygodnie i wykorzystuje prawdziwy logotyp resortu cyfryzacji, w rzeczywistości został sfałszowany, a rzekome zestawienie najpopularniejszych w listopadzie imion męskich w ogóle nie istnieje.
- Ostatni ranking najczęściej nadawanych imion, opublikowany przez Ministerstwo Cyfryzacji, pochodzi z 6 sierpnia 2024 roku. Wpis krążący w sieci to fałszywa informacja. Sfałszowany został screen. Nawet tytuł tego rzekomego materiału stylistycznie brzmi nie po polsku (chodzi o słowa "ranking na listopad" – przyp.red.) – podkreśliła Monika Dębkowska z biura komunikacji resortu cyfryzacji. Zgodnie z prawdziwym zestawieniem z sierpnia, w pierwszym półroczu 2024 roku chłopcom najczęściej nadawano imiona: Nikodem, Jan i Aleksander, a dziewczynkom: Maja, Zofia i Zuzanna. Podróbka komunikatu ze strony Ministerstwa Cyfryzacji miała uwiarygodnić tezę, że w Polsce rodzi się więcej Ukraińców niż Polaków. Założenie jest jednak całkowicie fałszywe, bo porody ukraińskich matek stanowią nikły procent wszystkich urodzeń w Polsce, a ponadto ich liczba z roku na rok spada.
W 2023 roku najmniej urodzeń w historii pomiarów
Według danych NFZ, w 2022 roku w Polsce urodziło się niespełna 298 tys. noworodków, ale zaledwie ok. 3,8 tys. z nich to dzieci uchodźczyń z Ukrainy, które musiały opuścić kraj z powodu agresji Rosji, a część z nich już wówczas była w ciąży. W 2023 roku liczba urodzeń spadła do 266,4 tys., ale także mniej (bo nieco ponad 2,9 tys.) ukraińskich dzieci przyszło na świat w polskich szpitalach.
Choć NFZ nie dysponuje jeszcze pełnymi danymi za obecny rok, już wiadomo, że w Polsce w 2024 roku urodzi się najmniej dzieci w historii pomiarów (na pewno poniżej 260 tys.).
Ze sprawozdań przesłanych przez szpitale wynika, że przez 10 miesięcy tego roku odnotowano ogółem niecałe 205 tys. porodów. Zaledwie nieco ponad 1900 dzieci urodziły obywatelki Ukrainy posiadające status uchodźcy, a to stanowi poniżej 1 proc. wszystkich tegorocznych urodzeń w Polsce.
Zapaść demograficzna
Dane potwierdzają, że zapaść demograficzna jest faktem, a porody Ukrainek odbywane w naszym kraju, nie są w stanie poprawić wskaźników dzietności, ponieważ są incydentalne.
- Istotna część Ukrainek mieszkających w Polsce pozostawiła na Ukrainie swojego męża lub partnera. Podróżując między Polską a Ukrainą, na Ukrainie zachodzą w ciążę, ale rodzą w Polsce, gdzie mieszkają i gdzie jest bezpieczniej. Pewna niewielka część uchodźczyń stworzyła w Polsce związki, także z Polakami, z których rodzą się dzieci. Część Ukrainek przybyła do Polski przed wojną, także ze swoimi rodzinami, i w ich przypadku dzieci pojawiają się naturalnie – tłumaczył w rozmowie z PAP Mateusz Łakomy, ekspert ds. demografii, autor książki "Demografia jest przyszłością".
Zaznaczył jednocześnie, że nie ma szans, aby liczba urodzeń przez Ukrainki zbliżyła się do urodzeń Polek.
- Oprócz tego, że potencjalnych matek jest znacznie mniej, to jeszcze zwykle te kobiety nie są w związku lub ich mąż pozostał w kraju pochodzenia, napotykają też co do zasady trudniejszą sytuację na rynku pracy niż Polki, większą niestabilność, częściej pracują poniżej kwalifikacji za niższe wynagrodzenia, mają większe trudności z pozyskaniem mieszkania o odpowiednim standardzie. To wszystko nie sprzyja posiadaniu dzieci - podsumował Mateusz Łakomy.
PAP/dad