Prezydent Andrzej Duda sugeruje prezydentowi Ukrainy konstruktywną współpracę z Amerykanami. Andrzej Duda przekazał na portalu X, że odbył dziś "szczerą" rozmowę telefoniczną z Wołodymyrem Zełenskim. Obaj politycy spotkali się w ostatnich dniach z generałem Keithem Kelloggiem, wysłannikiem prezydenta Trumpa do spraw Ukrainy i Rosji.
Prezydent Andrzej Duda jest zadania, że zatrzymanie rozlewu krwi i osiągnięcie trwałego pokoju na Ukrainie jest możliwe tylko ze wsparciem Stanów Zjednoczonych. "Z tego powodu zasugerowałem prezydentowi Zełenskiemu, aby nadal podążał drogą spokojnej i konstruktywnej współpracy z prezydentem USA Donaldem Trumpem" - napisał Andrzej Duda.
Polski prezydent wyraził przekonanie, że "dobra wola i uczciwość" stanowią fundament strategii negocjacyjnej USA. "Nie mam wątpliwości, że prezydent Trump kieruje się głęboką odpowiedzialnością za globalną stabilność i pokój" - zaznaczył Andrzej Duda.
W tym tygodniu Donald Trump nazwał prezydenta Zełenskiego dyktatorem i sugerował, że to Kijów odpowiada za wojnę. Ukraiński prezydent odrzucił propozycję umowy mającej dać Amerykanom połowę udziałów w przychodach z wydobycia metali ziem rzadkich i innych zasobów na Ukrainie. Biały Dom nadal naciska na Kijów w sprawie tego porozumienia. Doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego Mike Waltz przyznał, że Donald Trump był "sfrustrowany" odmową prezydenta Zełenskiego. Wówczas ukraiński przywódca stwierdził, że "nie sprzeda" kraju. Po wczorajszym spotkaniu z generałem Keithem Kelloggiem Wołodymyr Zełenski ocenił jednak, że przywraca ono nadzieję na "silne porozumienie z USA".
Analityk o napięciu na linii Kijów-Waszyngton
Coraz bardziej napięta sytuacja na linii Kijów-Waszyngton. Nie ma dnia, aby do Europy nie docierały kolejne - zdaniem wielu ekspertów - niepokojące wiadomości z Białego Domu. Ukraińskie media i tamtejsi eksperci nie kryją, że są zawiedzeni postawą przywódcy Stanów Zjednoczonych. Podobnie sytuację oceniają polscy komentatorzy.
O tym, jak duże napięcie obserwujemy obecnie na linii Kijów-Waszyngton mogą świadczyć chociażby ostatnie słowa Donalda Trumpa. Przywódca USA określił prezydenta Ukrainy mianem dyktatora i pośrednio to jego obarczył winą za wojnę na Ukrainie. Zdaniem szefa działu bezpieczeństwa Polityka InSight Marka Świerczyńskiego wydarzenia ostatnich dni pokazują, że dziś Ukraina nie może liczyć na Stany Zjednoczone ani politycznie ani militarnie:
Eksperci nie mają też wątpliwości co do dalszego rozwoju sytuacji na Ukrainie. Według Marka Świerczyńskiego władze w Kijowie w pierwszej kolejności do zakończenia wojny potrzebują Rosji, a nie Stanów Zjednoczonych.
Analitycy dodają, że bez akceptacji końcowych warunków przez Ukrainę i tak nie możemy mówić o końcu wojny. "Bez zgody Kijowa na ostateczne ustalenia i tak nie będzie zakończenia tego konfliktu, bo to Ukraina jest w stanie wojny z Rosją a nie inne państwa, nawet tak pewne siebie jak USA." - ocenił Marek Świerczyński.
Wczoraj w Kijowie był generał Keith Kellogg - wysłannik Donalda Trumpa ds. Rosji i Ukrainy. Władze w Kijowie określiły tę wizytę jako wydarzenie "bez przełomu". Keith Kellogg spotkał się co prawda z Wołodymirem Zełenskim, ale nie wystąpił z nim na wspólnej konferencji prasowej. Po spotkaniu prezydent Zełensky wydał komunikat, w którym zapewnił, iż jego kraj jest gotowy do współpracy z Waszyngtonem w dziedzinie bezpieczeństwa i inwestycji.
IAR/ks