W Biesłanie na rosyjskim Północnym Kaukazie od wczoraj płoną świece upamiętniające ofiary zamachu terrorystycznego. 1 września 15 lat temu grupa czeczeńskich bojowników zajęła tamtejszą szkołę. W trakcie próby odbicia zakładników zginęły 334 osoby, w tym 156 dzieci, a ponad 700 osób zostało rannych.
Trzydniowe uroczystości żałobne zorganizowało stowarzyszenie „Matki Biesłanu”.
Rosyjskie media niezależne przypominają, że piętnaście lat temu, 1 września czeczeńscy bojownicy wtargnęli do szkoły w Biesłanie i wzięli jako zakładników uczniów, nauczycieli i rodziców uczestniczących w akademii zorganizowanej z okazji rozpoczęcia roku szkolnego. Napastnicy zażądali wycofania rosyjskich wojsk z Czeczenii oraz rozpoczęcia rozmów o uznaniu niepodległości ich kraju.
3 września doszło do przypadkowej eksplozji jednego z ładunków, którymi rebelianci zaminowali szkołę, co przyspieszyło atak oddziałów antyterrorystycznych. W wyniku szturmu życie straciły 334 osoby w tym 156 dzieci. Komandosi zabili 32 napastników.
Do dziś część mieszkańców Biesłanu obarcza odpowiedzialnością za śmierć swoich bliskich dowódców operacji antyterrorystycznej, która ich zdaniem był źle przygotowana i przeprowadzona.
IAR/ks