Krystyna Barchańska spoczęła na warszawskim Cmentarzu Bródnowskim obok syna, o którego pamięć przez całe życie zabiegała. W ostatniej drodze towarzyszyli jej przedstawiciele władz, w tym premier Mateusz Morawiecki i prezydencki minister Wojciech Kolarski, instytucji historycznych, w tym prezes Instytutu Pamięci Narodowej Jarosław Szarek i szef Urzędu do spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk, przyjaciele i rodzina.
Prezydent Andrzej Duda w liście odczytanym przez jego ministra Wojciecha Kolarskiego podkreślił, że żegna wspaniałą matkę i Polkę. - Dzisiaj, w 38. rocznicę tragicznej śmierci syna pani Krystyny, Emila, modlitwą i serdeczną pamięcią towarzyszę w ostatniej drodze wspaniałej Polce, która ukształtowała sumienie i charakter swojego dziecka, która zaszczepiła mu ideały patriotyzmu, wolności i solidarności. Składam uroczysty hołd jednej z tych cierpliwych, mądrych i odważnych kobiet, dzięki którym Polska trwała i przetrwała w sercach kolejnych pokoleń - po to, by odrodzić się jako wolne państwo wolnych obywateli - napisał Andrzej Duda.
Matka, skrzywdzona przez reżim
Prezes Instytutu Pamięci Narodowej Jarosław Szarek mówił, że Krystyna Barchańska należała do grupy kobiet wyjątkowo doświadczonych przez komunistyczny reżim. - Krystyna Barchańska staje dzisiaj w długim szeregu matek, którym w stanie wojennym uczyniono największy ból: zabrano im dzieci. Staje obok Janiny Stawisińskiej, Barbary Sadowskiej, Marianny Popiełuszko. Ból jaki jej zadano trudno sobie wyobrazić, ale ona wybaczyła - podkreślił Jarosław Szarek.
Szef Urzędu do spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk dodawał, że Krystyna Barchańska to kobieta, której życie i tragedia wpisuje się w życie matek, które straciły swoich synów z rąk niemieckich i komunistycznych oprawców, ale które nie pozwoliły się złamać. - To co je łączyło, to to, że wychowały swoich synów w oddaniu sprawie, w umiłowaniu Polski i niepodległości, ale to co je też łączyło to to, iż po tragicznej śmierci swych dzieci, nie straciły wiary i nadziei. I miały w sobie - tak jak Krystyna Barchańska - poczucie misji wychowania rówieśników swoich dzieci w tym samych duchu wartości, w jakim ukształtowały swoich własnych synów - mówił Jan Józef Kasprzyk.
Ojciec Jacek Maciejczak podczas mszy żałobnej w kościele Stygmatów świętego Franciszka wspominał, że Krystyna Barchańska przez całe życie zabiegała o pamięć swojego syna. „Nigdy nie doczekała się całej prawdy o okolicznościach, o motywach śmierci jej ukochanego syna. Bardzo nad tym bolała. Teraz już wie, teraz już dowiedziała się prawdy” - powiedział duchowny.
Śmierć Emila Barchańskiego
Emil Barchański był uczniem XI Liceum Ogólnokształcącego imienia Mikołaja Reja w Warszawie. Wraz z kolegami działał w tajnej organizacji "Piłsudczycy". 10 lutego 1982 roku wraz z dwoma innymi osobami obrzucił pomnik Feliksa Dzierżyńskiego białą i czerwoną farbą, a następnie koktajlami Mołotowa. W marcu został zatrzymany przez SB. W czasie przesłuchań bito go, by zmusić do składania fałszywych zeznań. 3 czerwca 1982 roku pojechał na plażę nad Wisłę, gdzie zaginął.
Ciało Emila Barchańskiego zostało odnalezione w wodach Wisły. Znajdowało się kilkadziesiąt metrów dalej od miejsca, w którym miał wejść do rzeki, co znaczyłoby, że płynął pod prąd. Emil bał się wody i nigdy do niej nie wchodził.
Okoliczności śmierci wskazują na zaplanowane morderstwo, dokonane przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa. Co ściągnęło śmierć na Emila Barchańskiego?
Zamach na pomnik
W czasie stanu wojennego, w dobie wszechobecnej inwigilacji stanu wojennego, grupa młodzieży dokonała wyczynu, który rozwścieczył aparat bezpieczeństwa PRL. Inicjatorem sabotażu był Emil Barchański, który opowiedział swoich kolegom o historii z lat 50., kiedy ich ówcześni rówieśnicy pomalowali dłonie pomnikowego "czerwonego Feliksa" czerwoną farbą.
Warszawscy licealiści wzorowali się na metodach konspiracji Armii Krajowej, na małym sabotażu harcerzy Szarych Szeregów działających w czasie II wojny światowej. W komunikowaniu się między sobą posługiwali się wyłącznie pseudonimami, co ułatwiło im później ukrycie się przed śledztwem Służby Bezpieczeństwa.
– Postanowiliśmy rozszerzyć akcję o wątek podpalenia, żeby było bardziej spektakularnie. Każdy miał swój numer, był wyposażony przynajmniej w butelkę z benzyną i został wyznaczony do swojego zadania. Emil miał robić zdjęcia i być na miejscu jako obserwator – wspominał Artur Nieszczerzewicz, uczestnik akcji, w rozmowie z Polskim Radiem w 2012 roku. – Przygotowałem dla siebie trzy koktajle Mołotowa. Jeden rzuciłem na pomnik, a dwa wykorzystałem w ulicy Corazziego, żeby odciąć pościg. Po tym, gdy Dzierżyński zapłonął, cały plac stanął i wszyscy obserwowali pomnik i miejsce tego zdarzenia.
Pomnik został najpierw obrzucony farbą, a następnie butelkami z benzyną. Wszystko na oczach powracających do domu mieszkańców stolicy i w sąsiedztwie siedziby Służby Bezpieczeństwa. Akcję przypieczętował Artur Nieszczerzewicz, który podpalił pomnik koktajlem Mołotowa. Następnie – zakamuflowany w kominiarce i uzbrojony w rewolwer – ruszył do ucieczki w ślad za kolegami. Podczas biegu niemal został schwytany, kiedy wpadł na maskę milicyjnego radiowozu, po którym zdołał się przeturlać i szczęśliwie uciec do mieszkania Barchańskiego.
Akcja zakończyła się sukcesem: pomnik Dzierżyńskiego płonął, ale w trakcie ucieczki jeden z uczestników, Marek Marciniak, został zatrzymany przez milicję. Dzięki przyjętym przez grupę zasadom konspiracji znał jedynie pseudonimy wspólników, dlatego Służba Bezpieczeństwa nie była w stanie zmusić go do wyjawienia personaliów.
Sprzeciw wobec stanu wojennego
Autorami zamachu byli uczniowie stołecznych szkół średnich, którzy w odpowiedzi na wprowadzenie stanu wojennego założyli Konfederację Młodzieży Polskiej "Piłsudczycy". W ściśle zakonspirowanej grupie znaleźli się między innymi Emil Barchański "Janek", Stefan Antosiewicz "Józef" i Artur Nieszczerzewicz "Prut".
Uznając, że najlepszą metodą działania jest "akcja bezpośrednia", postanowili obrzucić koktajlami Mołotowa budynek Komitetu Centralnego PZPR. Kiedy pomysł okazał się trudny w realizacji, wybór padł na pomnik kata z sowieckiej bezpieki, Feliksa Dzierżyńskiego znajdujący się na ówczesnym placu jego imienia (dziś Plac Bankowy).
Akcja otrzymała kryptonim "Cokół". Wzięli w niej udział: Emil Barchański, Marek Marciniak "Lis", Artur Nieszczerzewicz, nieznani z nazwiska "Kowal" oraz "Opty" i prawdopodobnie jeszcze jedna lub dwie osoby.
Esbecja rozpoczęła sprawę "Feniks", której celem było wykrycie sprawców podpalenia pomnika. Podczas przesłuchań Marek Marciniak przyznał się do winy i podał pseudonimy innych uczestników akcji. Kilka dni później chłopak odwołał zeznania. Ostatecznie we wrześniu 1982 roku sąd skazał go na 2 lata więzienia w zawieszeniu.
Najmłodsza ofiara stanu wojennego
W trakcie prowadzonych działań operacyjnych esbecja trafia na ślad Emila Barchańskiego, który wraz z Szymonem Pochwalskim został aresztowany 3 marca 1982 roku. Podczas śledztwa Emil był brutalnie bity i zastraszany. Wymienił pseudonimy "Lisa" i "Pruta" oraz podał nazwisko innego ucznia liceum im. Mikołaja Reja, Tomasza Sokolewicza "Halnego".
17 marca 1982 roku Emil Barchański został skazany na 2 lata w zawieszeniu i dozór kuratora. W maju, podczas rozprawy Marciniaka i Sokolewicza, Barchański odwołał wcześniejsze zeznania, informując przy tym, że zostały one wymuszone brutalnym biciem.
00:26 10447927_3.mp3 Małgorzata Winkler-Pogoda, która napisała biografię Krystyny Brachańskiej i przyjaźniła się z nią 20 lat, wspomina, że mimo tragedii jaką przeżyła, matka Emila była niezwykle pogodnym człowiekiem (IAR)
W uroczystościach pogrzebowych Krystyny Barchańskiej wzięli udział, między innymi, premier Mateusz Morawiecki, prezydencki minister Wojciech Kolarski i przedstawiciele instytucji historycznych. Krystyna Barchańska spoczęła obok syna na warszawskim Cmentarzu Bródnowskim.
00:27 10447927_1.mp3 Zofia Romaszewska, doradca prezydenta Andrzeja Dudy podkreśla, że tragedia Krystyny Barchańskiej wpisywała się w represyjne działania komunistycznych władz wobec młodzieży (IAR)
3 maja 2008 roku Emil Barchański został przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego pośmiertnie odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.
IAR/dad