31 maja Szojgu powiedział, że w Zachodnim Okręgu Wojskowym Rosji powstanie około 20 nowych ugrupowań i jednostek wojskowych, w reakcji na działania krajów NATO. Nie podał dalszych szczegółów. Zachodni Okręg Wojskowy obejmuje m.in. sąsiadujący z Polską obwód kaliningradzki, regiony Rosji graniczące z Białorusią, centrum europejskiej części kraju wraz z Moskwą i północny zachód wraz z Petersburgiem.
Zdaniem Felgenhauera słowa ministra nie odnosiły się do jakichś nowych działań, a do zmian trwających od dłuższego czasu w obwodzie kaliningradzkim. Powstaje tam 18. dywizja zmotoryzowana. Pierwsze informacje na jej temat pojawiły się w grudniu 2020 roku. Wynikało z nich, że trzon nowej dywizji będzie stanowić przeformowana 79. brygada zmotoryzowana, do której dołączono jednostki zabezpieczenia bojowego. W skład nowej dywizji mają wchodzić przeformowane pułki zmechanizowane (275. pułk i 280. pułk) i 11. pułk pancerny.
Wzmacnianie Kaliningradu
Wcześniej grupa wojsk w Kaliningradzie miała bardziej charakter obronny. - Teraz tworzona jest bardzo mocna dywizja z czterech pułków. To jest oczywiście poważne zgrupowanie ofensywne, które może być użyte w różnych kierunkach - powiedział komentator. Jego zdaniem jest oczywiste, iż te siły miał na myśli Szojgu, ponieważ o nich mówiło się już wcześniej, choć możliwe, że oprócz nich chodzi też o jakieś inne jednostki w Zachodnim Okręgu Wojskowym.
Zdaniem Felgenhauera 18. dywizja jest "z nazwy zmotoryzowana, ale w istocie pancerna, zdolna do dokonania poważnego wyłomu - może na Warszawę, a może na Suwałki, albo do ofensywy wstecz, przez Litwę", by przebić korytarz lądowy między Rosją i Kaliningradem. - 18. dywizja otrzymuje nowe czołgi T-72B3M; "zwiększają się możliwości, zwiększa się liczba żołnierzy, a przede wszystkim - liczba sprzętu pancernego - wylicza Felgenhauer. Tak więc - dodaje ekspert - w Kaliningradzie armia rosyjska tworzy "pancerną pięść", podobnie jak było to w czasach zimnej wojny.
Liczba żołnierzy nie rośnie
Inny rosyjski analityk Aleksandr Golc powiedział, komentując wypowiedź Szojgu, że zwiększenie liczby jednostek "wcale nie świadczy o wzmocnieniu siły bojowej rosyjskiej armii".
"Ogólna liczba żołnierzy w siłach zbrojnych nie rośnie", co oznacza - zdaniem eksperta - że "nowe jednostki nie są w pełni obsadzone". - W razie zagrożenia wojennego będą musiały czekać na nabór rezerwowych - uważa Golc.
Ekspert zwrócił uwagę, że poprzednik Szojgu, Anatolij Sierdiukow w ramach reformy sił zbrojnych w latach 2008-12 zredukował liczbę jednostek, wykorzystując dzięki temu cały potencjał kadrowy pozostałych. Niemniej, "Sierdiukow prowadził swoje reformy w czasie, gdy siły zbrojne Rosji nie miały za zadanie przeciwstawiać się NATO", a teraz ministerstwo obrony "musi - aby wykazać się przed rządzącymi - stale mówić, iż zwiększa liczbę jednostek" - powiedział Golc.
Jednak również Golc porównuje sytuację w Zachodnim Okręgu Wojskowym do tej znanej z zimnej wojny.
- Moim zdaniem znajdujemy się w stanie nowej zimnej wojny. Zachodni Okręg Wojskowy jest tym wysuniętym okręgiem, który znajduje się bezpośrednio w strefie zetknięcia się z siłami zbrojnymi krajów NATO. Można to porównać do tej konfrontacji, która podczas poprzedniej zimnej wojny dokonywała się na terenie Niemiec. Teraz linia konfrontacji przeniosła się na granice Rosji z republikami bałtyckimi i Polską - powiedział Golc.
Tym niemniej - jego zdaniem zasoby Rosji "są ograniczone" i choć Moskwa "chce wywrzeć presję siłową", to ucieka się do werbalnego zastraszania. Ekspert jest zdania, że minister Szojgu dopuszcza się "celowego zawyżania" danych bądź nie konkretyzuje ich, licząc na to, że jego koledzy z armii zachodnich wezmą pod uwagę najbardziej pesymistyczny scenariusz.
PAP/dad