Jak czytamy na Deutsche Welle, zaskoczeniu szybkim zwycięstwem talibów w Afganistanie towarzyszyły w Niemczech apele o pomoc ludziom, którym grozi zemsta islamistów – zarówno lokalnych pomocników Bundeswehry, jak i np. obrońców praw człowieka czy aktywistki na rzecz praw kobiet. Jednocześnie jednak zaostrza się dyskusja o tym, jak zareagować na spodziewany wzrost liczby uchodźców z Afganistanu, tak by nie powtórzył się kryzys migracyjny z 2015 roku.
- Nie ma w tej chwili żadnej prognozy ministerstwa spraw wewnętrznych co do oczekiwanej liczby uchodźców z Afganistanu - powiedział w czwartek (19.08.2021) w Berlinie szef tego resortu Horst Seehofer, dementując nieoficjalne doniesienia, jakoby rząd spodziewał się od 300 tysięcy do 5 milionów uchodźców.
Tłumaczył, że na razie sporządzenie jakichkolwiek wiarygodnych szacunków nie jest możliwe. I dodał, że zdaniem niemieckiej koalicji celem polityki migracyjnej musi być w pierwszym rzędzie "pomoc na miejscu w samym Afganistanie, w tym poprzez zwiększenie wsparcia dla UNHCR - pisze Deutsche Welle.
Pomóc najbardziej zagrożonym
- W przypadku ludzi, którzy chcą opuścić Afganistan bądź już opuścili (…) musimy zrobić wszystko, by pomagać i chronić ich w krajach sąsiadujących z Afganistanem - dodał Seehofer.
Jak mówił, "szczególne rozwiązania" mają zostać przyjęte dla osób potrzebujących szczególnej ochrony, narażonych na zemstę talibów. Mogłyby one liczyć na przyjęcie do Europy, w tym do Niemiec. Chodzić może m.in. o afgańskich aktywistów praw człowieka, artystów, dziennikarzy czy obrończynie praw kobiet. - Jest całkowicie bezsporne, że miejscowi współpracownicy i ich rodziny powinni przybyć do Niemiec i że jest to też kwestia moralnej odpowiedzialności - oświadczył minister.
Niemieckie kraje związkowe mają teraz wdrażać programy przyjmowania lokalnych pomocników i uchodźców z Afganistanu, potrzebujących szczególnej ochrony.
CSU nie będzie obiecywać
Z kolei bawarska chadecja CSU, do której należy Horst Seehofer, przestrzegła w czwartek przed składaniem publicznych obietnic co do przyjmowania uchodźców z Afganistanu, jak miało to miejsce sześć lat temu. "Nie może być generalnej obietnicy przyjęcia kontyngentów uchodźców do Niemiec" - powiedział przewodniczący bawarskiej grupy posłów chadeckich w Bundestagu Alexander Dobrindt gazecie "Neue Osnabruecker Zeitung". "Nie możemy stwarzać wrażenia, że możemy rozwiązać problemy Afganistanu w Niemczech. To ogromnie zwiększyłoby ryzyko ruchu uchodźczego do Europy" – dodał polityk cytowany przez Deutsche Welle.
Jego zdaniem niemiecki rząd powinien raczej obiecać wsparcie ONZ-owskich programów na rzecz uchodźców w wysokości miliardów euro, przeznaczone na stworzenie i zaopatrzenie obozów dla uchodźców w krajach sąsiadujących z Afganistanem. "Błędy z 2015 roku nie mogą się powtórzyć, co oznacza też, że należy mocniej wspierać ONZ-owską pomoc dla uchodźców i zwalczać przyczyny migracji na miejscu" - ocenił Dobrindt.
Niemiecka odpowiedzialność
Tymczasem jak zaznacza Deutsche Welle, europosłanka współrządzącej Niemcami socjaldemokracji SPD Birgit Sippel oceniła w rozmowie z radiem Deutschlandfunk, że aby uniknąć scen jak w 2015 roku należy stworzyć legalne drogi dostępu do UE. Jej zdaniem ze względu na militarne zaangażowanie w Afganistanie kraje UE mają obowiązek, by dać uciekinierom z Afganistanu perspektywę i nie można czekać, aż wszystkie z 27 państw uzgodnią wspólne rozwiązanie. - Niektórzy muszą iść tu do przodu. Kto nie chce teraz stosować obowiązującego prawa azylowego, to musi się też liczyć z brakiem solidarności innych krajów członkowskich, na przykład w kwestii środków pomocowych - powiedziała Sippel.
Źródło:Deutsche Welle/dad