- W Niemczech nadal działają wszystkie resorty, organy, w tym i te resorty, które będą certyfikować ten obiekt (Nord Stream 2-przyp.red.). Tak więc w ich działalności nie ma żadnej przerwy i nie jest ona przewidziana - powiedział Pieskow.
Tymczasem niemiecki koncern Uniper, zaangażowany w projekt Nord Stream 2, ocenił, że certyfikacja gazociągu się opóźnia. Szef koncernu, Klaus-Dieter Maubach, powiedział agencji Reutera, że certyfikacja zakończy się tak późno, że gazociąg nie będzie w stanie uzupełniać zapasów gazu podczas tegorocznej zimy. Jak tłumaczył, procedura otrzymania wszystkich niezbędnych zezwoleń nie będzie raczej postępować prędko.
Dokumenty niezbędne do certyfikacji Nord Stream 2 trafiły już do niemieckiego regulatora, ale ich rozpatrzenie może zająć cztery miesiące - ocenia w piątek dziennik "Kommiersant". Z kolei rządowy dziennik "Rossijskaja Gazieta" podał niedawno, że decyzja w sprawie certyfikacji zapadnie 8 stycznia 2022 roku.
Pretensje wobec Rosji były i będą
Rzecznik Kremla zapewnił ponadto w piątek, że Rosja "wywiązuje się ze wszystkich zobowiązań przewidzianych w obecnych kontraktach gazowych". W ten sposób skomentował wstrzymanie w piątek przez rosyjski Gazprom tranzytu gazu przez Ukrainę na Węgry. - Pretensje wobec Rosji były i będą - oświadczył Pieskow i dodał, że "większość tych pretensji jest upolityczniona".
Węgry podpisały w poniedziałek z Rosją 15-letnią umowę na dostawy gazu. Gazprom ma dostarczać Węgrom 4,5 mld m sześc. gazu rocznie dwoma szlakami: 3,5 mld m sześc. z południa, przez Serbię, a pozostałe 1 mld - przez Austrię, a więc z ominięciem Ukrainy. Władze w Kijowie skrytykowały ten kontrakt. Premier Węgier Viktor Orban oświadczył, że węgiersko-rosyjska umowa gazowa to sprawa, w której Ukraina nie ma nic do powiedzenia.
PAP/dad