Jak pisze "FT", tygodnie nieustannego dyplomatycznego zaangażowania USA w kontakty z rządami europejskimi, wsparte wymianą informacji wywiadowczych zarezerwowaną zwykle dla najbliższych sojuszników, pomogły przekonać niektóre dotychczas sceptyczne stolice, w tym Berlin, że Kreml może wkrótce wysłać wojska na Ukrainę, co zdynamizowało kwestię dyskutowania szerokich sankcji mających odwieść Rosję od tego zamiaru.
Dziennik dodaje, powołując się na europejskich urzędników ds. obrony i bezpieczeństwa, że prezydent USA Joe Biden, mając pełne poparcie członków NATO i UE dla środków odwetowych, podczas zaplanowanego na wtorek wideoszczytu ostrzeże Władimira Putina przed jakąkolwiek próbą inwazji.
00:55 11438782_1.mp3 "Financial Times": Amerykanie przekonali sojuszników ws. rosyjskiego zagrożenia. Materiał Adama Dąbrowskiego (IAR)
W piątek urzędnik administracji Bidena powiedział, że Rosja może planować inwazję na Ukrainę "już na początku 2022 roku", dodając, że połowa jednostek wojskowych, które byłyby zaangażowane w taką ofensywę, przybyła w pobliżu granicy Ukrainy w ciągu ostatniego miesiąca.
Waszyngton ostrzega Moskwę
Decyzja USA o podzieleniu się informacjami wywiadowczymi z państwami europejskimi i publicznym ostrzeżeniu wynika z nadziei Waszyngtonu, że cementując poparcie Zachodu dla sankcji, uświadomi Moskwie koszty ewentualnej agresji, wskazuje "FT". Dodaje, powołując się na zaznajomionych ze sprawą urzędników, że raporty amerykańskiego wywiadu przedstawiające rosyjskie rozmieszczenie wojsk wzdłuż granicy, dowody na możliwe przygotowania do ataku i analizy intencji Kremla były przekazywane dwustronnie i zbiorowo członkom NATO oraz kanałami dyplomatycznymi państwom UE. Ilość materiałów i szczegółów udostępnionych 29 sojusznikom NATO została opisana przez jednego z urzędników jako "niezwykle obszerna".
Według czterech cytowanych urzędników niezwykle duży poziom dzielenia się informacjami wywiadowczymi został spowodowany początkową niechęcią niektórych europejskich sojuszników do traktowania twierdzeń USA o rosyjskich przygotowaniach do inwazji jako wiarygodnych. Ujawnianie wcześniej tajnych szczegółów rozpoczęło się na początku listopada przed spotkaniem ministrów krajów NATO w zeszłym tygodniu, które zostało zdominowane przez dyskusje o Ukrainie. Dzięki tym przekazanym informacjom dyskusja została przesunięta z tego, czy ostrzeżenia są słuszne na to, jak najlepiej odstraszyć Rosję.
275 tysięcy żołnierzy i rezerwistów wzdłuż granicy
USA mówią, że Rosja poczyniła przygotowania do rozmieszczenia w różnych strategicznych miejscach wzdłuż granicy z Ukrainą 100 batalionowych grup taktycznych o łącznej liczebności szacowanej na 175 tys. żołnierzy, wspieranych przez 100 tys. rezerwistów.
W kwietniu tego roku Rosja nagle i bez ostrzeżenia przeniosła 100 tys. żołnierzy wraz z czołgami, samolotami, siłami morskimi, szpitalami polowymi i sprzętem do wojny elektronicznej z innych części kraju w okolice granicy z Ukrainą, co wywołało poważne zaniepokojenie Kijowa i zachodnich stolic. Część z tych oddziałów została ostatecznie odesłana do swoich baz.
Jak pisze "FT", niektóre państwa członkowskie UE i NATO, które wzywały do dialogu z Moskwą zamiast konfrontacji, powoływały się na tę deeskalację jako dowód, że Rosja nie rozpocznie pełnej inwazji, jeśli nie zostanie sprowokowana, jednak dane wywiadowcze USA na temat ostatnich rozmieszczeń wojsk zmieniły ich ocenę sytuacji.
Niemiecki dziennik "Bild" informuje w sobotę, że poznał szczegółowe plany rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Zgodnie z nimi Rosja w trzech etapach miałaby zająć około dwóch trzecich terytorium Ukrainy. Według gazety prezydent Władimir Putin jeszcze nie zdecydował, czy plany będą realizowane.
"Od kilku dni Kreml straszy, że wojna z Ukrainą jest nieunikniona, jeśli jej rząd nie porzuci rzekomych planów odbicia okupowanego przez Rosję Donbasu i przyłączonego do Rosji Krymu. NATO musiałoby również „zagwarantować”, że Ukraina nigdy nie stanie się członkiem sojuszu. I musi wycofać broń, która rzekomo jest na Ukrainie, by zapobiec wojnie w tym regionie" - pisze "Bild".
Bild poznał szczegóły rosyjskich planów?
Z kolei niemiecki dziennik "Bild" donop, że poznał szczegóły rosyjskich planów, które według wysokiego rangą oficera "leżą w szufladzie, a Putin jeszcze nie zdecydował, czy zostaną zrealizowane". Jednak rozmieszczenie wojsk od kwietnia wskazuje, że Kreml wydaje się skłaniać ku realizacji planów ataku.
"Maksymalne plany" Rosji dotyczące wojny z Ukrainą są - według ustaleń "Bilda" - znane od połowy października. "Amerykańska agencja wywiadu zagranicznego CIA przechwyciła je z rosyjskich komunikatów wojskowych, najpierw poinformowała własny rząd, który w listopadzie poinformował NATO. Po raz pierwszy doniósł o tym „Washington Post”. Według tej gazety, Putin mógłby wysłać za granicę 175 tys. żołnierzy" - pisze niemiecki dziennik.
Podawane przez "Bilda" szczegóły dotyczące "możliwej rosyjskiej inwazji na Ukrainę (...) opierają się na ocenach kilku osób z NATO i kół bezpieczeństwa, z których część miała wgląd w możliwe plany rosyjskiego ataku".
Jednoczesny atak z wielu kierunków
Według wysokiego rangą źródła z kręgów bezpieczeństwa, rosyjska armia - gdyby Putin wydał taki rozkaz - przeprowadziłaby "jednoczesny atak z północnego Krymu, przez separatystyczne obszary na wschodzie i na północ" Ukrainy. Tak ocenia to zarówno NATO, jak i ukraiński wywiad wojskowy. Atak może nastąpić "pod koniec stycznia, na początku lutego", jeśli Ukraina i NATO nie zgodzą się na żądania Putina.
"Inne osoby z otoczenia NATO widzą natomiast atak w trzech fazach, przy czym każda z nich mogłaby być jednocześnie ostatnią operacją, gdyby reakcja Zachodu na inwazję doprowadziła do ponownej oceny sytuacji" - pisze "Bild".
W pierwszej fazie inwazji zostanie opanowane południe Ukrainy "zarówno w celu zabezpieczenia dostaw dla Krymu, jak i odcięcia Ukrainy od morza, a tym samym od dostaw" - powiedział "Bildowi" urzędnik ds. bezpieczeństwa.
Desantowce z morza Bałtyckiego
Rosja planuje wykorzystać desantowce, które wiosną zostały przetransportowane z Bałtyku, "do przewozu czołgów i żołnierzy z Krymu w okolice Odessy" – powiedział wysoki rangą oficer wywiadu zachodniego.
Inny wysoki rangą wojskowy oświadczył "Bildowi", że rosyjskie plany przewidują przeprowadzenie desantu "na wschód od Odessy między miejscowościami Fontanka i Koblewe" i otoczenia Odessy.
W tym samym czasie w rejonie Chersonia miałyby być prowadzone "operacje powietrzne sił Specnazu", blokujące mosty na Dnieprze i w ten sposób odcinające dostawy dla Ukraińców. "Z Krymu początkowo prowadzony byłby „tylko” ostrzał artyleryjski na pozycje ukraińskie, co związałoby tu oddziały ukraińskie i nie byłyby one w stanie odzyskać znajdujących się za nimi mostów".
"Rosyjskie jednostki pancerne, wspierane przez marynarkę wojenną i lotnictwo, posuwałyby się na zachód z okupowanego terytorium Donbasu we wschodniej Ukrainie, a następnie rozdzieliłyby się i ruszyły z jednej strony w kierunku Zaporoża, a z drugiej strony w kierunku Krymu" - pisze "Bild".
Drugi etap i trzeci etap
Etap drugi przewiduje, że "równolegle z pierwszą fazą wojny, lotnictwo i rakiety balistyczne Putina osłabiłyby potencjał militarny Ukrainy na terenie całego kraju". "Jeśli Kreml uzna, że są ku temu warunki, rosyjskie jednostki czołgowe mogłyby przekroczyć granicę w obwodach ługańskim i charkowskim i ruszyć na miasta Dniepr i Połtawę" - pisze "Bild"."Najpierw otoczyliby miasta i odcięli je od dostaw prądu, gazu i żywności. Po kilku tygodniach Rosjanie będą mogli świętować jako wybawcy ludności cywilnej, wkroczyć do poddanych miast i uratować ludność ukraińską od śmierci głodowej lub zimna" - wyjaśnia jeden z oficerów.
W trzeciej fazie armia rosyjska posuwałaby się z północy w kierunku Kijowa. "Oczywiście może to nastąpić również na początku wojny, jeśli okoliczności będą tego wymagały" - powiedziało źródło w rozmowie z "Bildem".
Udział Białorusi
"Wśród natowskich strategów nie ma pewności, czy reżim (Alaksandra) Łukaszenki weźmie udział w działaniach wojennych z Białorusi. Choć dyktator Łukaszenka niedawno to zapowiedział, nie jest to jeszcze pewne" - pisze niemiecki dziennik.
Gdyby Białoruś została przygotowana jako punkt wyjściowy dla ataków rosyjskich lub nawet białoruskich, rosyjski plan polegałby na okrążeniu Kijowa od północnego wschodu i północnego zachodu. Następnie siły rosyjskie miałyby "maszerować mniej więcej do linii Korosteń-Humań, aby odciąć dostawy z zachodniej Ukrainy, a następnie czekać na kapitulację Kijowa i tym samym Ukrainy pod presją Zachodu".
"W wyniku takiego scenariusza, którego plany Kreml najwyraźniej już opracował i o których wiedzą zachodnie agencje wywiadowcze, Rosja zajęłaby około dwóch trzecich obecnego terytorium Ukrainy" - pisze "Bild".
Tymczasem "wojskowi nie widzą nadziei na obronę Ukrainy" - zauważa gazeta. "Ukraińcy walczyliby, ale nie byliby w stanie wytrzymać poważnego ataku Rosjan" - powiedział gazecie wysoki rangą urzędnik. "Jeśli nie zostaną całkowicie zniszczone", to siły ukraińskie wycofałyby się na zachód kraju.
Inny oficer mówi dziennikowi: "Amerykańskie pociski przeciwpancerne Javelin nie wystarczą na wszystkie rosyjskie czołgi, a tureckie drony Bayraktar są łatwym łupem dla rosyjskich myśliwców".
Washington Post/Bild/PAP/dad