Na Polskim Cmentarzu Wojennym, będącym częścią Memoriału "Bykowniańskie Mogiły", wieniec złożyli wcześniej także przedstawiciele prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego. - Reżimy totalitarne pozostawiają po sobie ofiary i cierpienia ludzi. Widzieliśmy to w czasach imperium rosyjskiego i w Związku Sowieckim, gdzie jako ofiary represji politycznych ginęli Ukraińcy i niewinnie rozstrzelani Polacy. To symboliczne, że wszyscy spoczywają tutaj, w tym samym miejscu - powiedział po uroczystości Tkaczenko.
Ocenił, że Ukraińców i Polaków, którzy spoczywają w Bykowni, połączył wspólny los. - Jest to tym bardziej symboliczne, że obecny rosyjski reżim kontynuuje tę samą politykę: zabijanie ludności cywilnej, niszczenie dziedzictwa i okaleczanie życia setek tysięcy niewinnych ofiar agresji rosyjskiej. Pamięć o tym uniemożliwia odrodzenie totalitarnej Rosji - podkreślił ukraiński minister.
Konsul Gocłowski podkreślił, że w Dniu Pamięci Ofiar Represji na cmentarzu w Bykowni nie mogło zabraknąć przedstawicieli strony polskiej. - Wiemy, że w naszej historii były karty trudne, natomiast ważne jest, byśmy z tej historii wyciągnęli wnioski i na podstawie doświadczeń starali się budować przyszłość - powiedział polskim dziennikarzom.
W lesie w Bykowni znajduje się największy na Ukrainie cmentarz ofiar komunizmu. W zbiorowych mogiłach pogrzebano około 150 tys. osób różnej narodowości, w tym ok. 3,5 tys. Polaków z listy katyńskiej. Polacy mają tu swoją oddzielną kwaterę.
Polaków zgładzono na podstawie decyzji najwyższych władz ZSRR z 5 marca 1940 roku - tej samej, której skutkiem było zamordowanie w sumie około 22 tys. Polaków m.in. w Katyniu, Charkowie i Kalininie (obecnie Twer). Cmentarz w Bykowni jest, obok charkowskich Piatichatek, jednym z dwóch cmentarzy katyńskich znajdujących się na terytorium Ukrainy.
IAR/dad