W artykule minister przypomniał, że po rosyjskiej napaści na Ukrainę Polska jako pierwsza przyszła Ukrainie z pomocą, wierzyła w zwycięstwo Ukrainy podczas gdy inni sojusznicy uważali, że jest za późno na jej dozbrajanie. "Czołgi przekazane przez Polskę pomogły w obronie Kijowa, a haubice polskiej produkcji pomogły wyzwolić tereny okupowane przez Rosję w rejonach Charkowa i Chersonia" - napisał szef MSZ. Podkreślił, że Polacy udźwignęli największy ciężar pomocy Ukrainie, równowartość 3 procent PKB kraju, prawie cztery razy więcej niż bogate Niemcy i prawie 10 razy więcej niż USA. "Ale uważamy, że było warto, że nasze wsparcie Ukrainy leży także w polskim interesie narodowym" - podkreślił Zbigniew Rau.
Zwrócił uwagę, że największe koszty pomocy Ukrainie poniosły wschodnie regiony przygraniczne Polski, które w przeszłości tragicznie doświadczyły okrucieństw niemieckiej i sowieckiej okupacji. "To w większości biedniejsze regiony naszego kraju, które utrzymują się z rolnictwa. Wspieranie ich, aby mogły związać koniec z końcem leży również w interesie Polski" - napisał minister spraw zagranicznych.
Rau: Polska nie była głównym odbiorcą zboża z Ukrainy
Przypomniał, że Polska nigdy nie była głównym odbiorcą ukraińskiego zboża. - Mamy własny prężny sektor rolny. Przed rosyjską napaścią mniej niż 1 procent ukraińskich zbiorów był sprzedawany na polskim rynku, większość trafiała do krajów Afryki i Azji" - napisał szef polskiego MSZ-tu. Wskazał, że po zamknięciu przez Rosję czarnomorskich portów i w związku z groźbą światowego kryzysu żywnościowego, ukraińskie ziarno zaczęło trafiać przez Polskę do portów na Bałtyku i następnie do odbiorców na drugim końcu świata. To jednak - jak podkreślił minister Rau - pozwoliło również na nieograniczoną sprzedaż ukraińskiego zboża w Polsce, doprowadziło do zakłóceń na rynku i strat polskich rolników. W pierwszych czterech miesiącach tego roku z Ukrainy do Polski wyeksportowano 600 razy więcej pszenicy niż rok wcześniej - napisał szef MSZ dodając, że rząd nie miał innego wyjścia jak chronić swoich rolników i wprowadzić zakaz importu ukraińskiego zboża.
Zaskakujące zarzuty o braku solidarności
Podkreślił, że za utrzymaniem zakazu opowiadają się partie zarówno z lewej jak i prawej strony sceny politycznej. Minister Rau nawiązał do zarzutów prezydenta Ukrainy o braku solidarności. "Wielu Polaków to zaskoczyło" - napisał szef MSZ. Podkreślił, że solidarność działa w obie strony i oznacza także sprawiedliwy podział obciążeń. Skrytykował bogatsze europejskie społeczeństwa że nie chcą wziąć większej odpowiedzialności i zbyt długo stawiały na współpracę z Rosją. "Bądźmy poważni i nie zamieniajmy tego sporu zbożowego w teatr polityczny" - podkreślił minister Rau. Napisał, że Polska udowodniła, że jest godnym zaufania partnerem przybywającym na ratunek, ale musi także chronić swój własny dom. Minister spraw zagranicznych zapowiedział, że Polska będzie nadal wspierać wysiłki Ukrainy dotyczące wejścia do NATO i Unii Europejskiej, ale będzie też sprzeciwiać się wszelkiej, nieuczciwej konkurencji.
IAR/Beata Płomecka/Bruksela/dad