Alim Uskut, lider organizacji tatarskiej Młodzieżowe Centrum, uważa, że należy integrować środowiska tatarskie z rówieśnikami i pomagać nawiązywać oficjalne kontakty z lokalnymi władzami. - Przede wszystkim chcieliśmy porozmawiać i usłyszeć, jakie mają zdanie lwowianie i przedstawiciele lokalnej władzy. Po drugie odrobić - zaległą prace domową. Powinniśmy byli porozmawiać o Krymie i o Tatarch krymskich jeszcze w 1991 roku, a nie dopiero w 2020, gdy już mleko się rozlało. A po trzecie, jest to spotkanie młodzieży, a więc nawiązanie kontaktów młodzieży tatarskiej z miejscową młodzieżą i z lwowską władzą, aby wspólnie realizować różne projekty - tłumaczył Uskut.
Po aneksji półwyspu Tatarzy krymscy, którzy badali się prześladowań, wyjechali na Ukrainę kontynentalną, do Kijowa, Chersonia, Drohobycza. Wielu wybrało Lwów. Oficjalnej statystyki nie ma, ale wedle danych z lat 2016-1018 we Lwowie jest od 2 000 do 2 500 Tatarów, w zależności od sytuacji na Krymie, ponieważ gdy zaczynają się poważne represje, wtedy liczba ludzi się zwiększa, gdy tam robi się stabilna sytuacja, część Tatarów wraca do domów.
Tatarzy krymscy zostali dobrze przyjęci przez lwowian. Alim Uskut zwraca uwagę na podobne wartości. Zarówno Tatarzy, jak i Galicja wschodnia są konserwatywni, dlatego uchodźcy z Krymu spotkali się z sympatią. Niekoniecznie taką sympatią są obdarzani uchodźcy ze wschodu Ukrainy. - Do samych Tatarów Krymskich stosunek jest bardzo pozytywny, miedzy innymi ze względu na wspólne wartości lwowian i Tatarów krymskich. Do kategorii przesiedleńców nalezą też ludzie ze wschodu - do nich jest, szczerze mówiąc, inne nastawienie przyznał Uskut.
Panel "Czym dla mnie jest Krym?" był jednym z ostatnich wydarzeń z serii upamiętnienia szóstej rocznicy tatarskiego sprzeciwu i rosyjskiej agresji Panowano zorganizować jeszcze otwarcie wystawy poświęconej Tatarom walczącym w wojsku ukraińskim w Donbasie, ale z powodu kwarantanny wydarzenie odwołano.
Wojciech Jankowski/Kurier Galicyjski
dad