Pierwsze fascynacje literaturą
W 1956 roku straszy brat Wojciecha Karpińskiego, Jakub, będący już licealistą, przyniósł do domu dwie książki: "Zniewolony umysł" Czesława Miłosza i "Rok 1984" George’a Orwella. ‒ Tamtego dnia zapomnieliśmy kluczy od mieszkania. Spotkaliśmy się na klatce schodowej i siedzieliśmy na schodach. Czytałem przez ramię brata "Zniewolony umysł" ‒ wspominał Wojciech Karpiński. ‒ Później zdarzyło mi się wiele razy wracać do tej książki, ale nigdy żadna lektura nie wywarła tak silnego wrażenia.
W klasie maturalnej Wojciech Karpiński wraz z klasą odbył wycieczkę do Biblioteki Narodowej, która w pełni go oczarowała. Nie musiał już zdobywać książek, co w tamtych czasach ze względu na cenzurę było dużym wysiłkiem. ‒ Następnego dnia po szkole przyszedłem z legitymacją szkolną, nauczyłem się składać rewers. Zacząłem od tomu wierszy Czesława Miłosza ‒ opowiadał Wojciech Karpiński. ‒ Przez następne dwa tygodnie chodziłem codziennie do biblioteki i sięgałem po co raz śmielsze tytuły.
W 1961 roku Karpiński roku ukończył VI Liceum Ogólnokształcące im. Tadeusza Reytana w Warszawie. Następnie rozpoczął studia romanistyczne oraz filozoficzne na Uniwersytecie Warszawskim. Debiutował w 1964 roku na łamach "Kwartalnika Neofilologicznego". W latach 60. był związany ze środowiskiem paryskiej "Kultury". Od 1970 roku w czasopiśmie pojawiały się teksty Karpińskiego, które podpisywał pseudonimami.
Wolność i cenzura
W 1970 roku Karpiński obronił doktorat na Uniwersytecie Warszawskim. Jednak jeszcze w tym samym roku został z niego usunięty. Powodem było skazanie jego brata Jakuba w procesie politycznym tzw. taterników. ‒ Był oskarżony m.in. o kontakty z Instytutem Literackim oraz o udział w szmuglowaniu książek Miłosza, Gombrowicza i innych przez Tatry. Niedługo potem mój brat został skazany na cztery i pół roku więzienia ‒ wspominał Wojciech Karpiński.
Na początku lat 70. był sekretarzem Komitetu Neofilologicznego Polskiej Akademii Nauk. Karpiński redagował rubrykę "Literatura francuska" w "Pamiętniku Literackim". Pracował również w "Tygodniku Powszechnym" oraz miesięczniku "Twórczość". W 1979 roku wraz z Marcinem Królem założył pismo "Res Publica".
Karpiński podczas licznych podróży na Zachód poznał pisarzy, którzy inspirowali go już od czasów wczesnej młodości, m.in. Aleksandra WaTa, Witolda Gombrowicza czy Czesława Miłosza. Wpłynęło to znacząco na jego twórczość. Zaczął zajmować się popularyzacją i interpretacją ich dzieł. Prowadził wykłady na uniwersytetach w Yale, Teksasie i Nowym Jorku.
"Książki zbójeckie"
Po kilkunastotygodniowym pobycie w Ameryce, Karpiński planował skończyć i opublikować swoją książkę. ‒Wówczas można było więcej publikować. Myślałem, że może uda się to przemycić przez oko cenzury. 13 grudnia 1981 roku okazało się, że to nie będzie tak szybko możliwe ‒ mówił Wojciech Karpiński. "Książki zbójeckie. Szkice o literaturze emigracyjnej" udało się opublikować dopiero w 1988 roku w Londynie. Tekst ukazał się w Polsce dopiero w 1996 roku. Był wzbogacony o około dwieście fotografii, stanowiących rozbudowany portret "pisarzy zbójeckich".
"Książki zbójeckie" były prywatną historią literatury, opowiadającą o tym, co prawdziwie bliskie autorowi. Jest to wynik osobistych spotkań z pisarzami, np. Gustawem Herlingiem-Grudzińskim, Józefem Czapskim czy Konstantym Jeleńskim, ale przede wszystkim intymnej lektury ich dzieł.
Publikacja z 1988 roku to kolejna pozycja z cyklu tematycznego o wielkich twórcach polskiej kultury emigracyjnej, zapoczątkowanego w 1980 roku przez "W Central Parku". Karpiński podejmował tę tematykę również w "Herbie wygnania", poświęconemu m.in. Leszkowi Kołakowskiemu i Józefowi Czapskiemu, oraz "Twarzach".
Karpiński zaczerpnął termin "książki zbójeckie" z IV części "Dziadów" Adama Mickiewicza. Gustaw, który stanie się później Konradem, określa w ten sposób książki swojej młodości. ‒ Zapewne każda generacja, zwłaszcza w Polsce z powodów nie tylko historycznych, miała swoje książki zbójeckie ‒ mówił Wojciech Karpiński.
Dwie biografie
Karpińskiego, który szeroko interesował się literaturą, szczególnie fascynowały dwie wybitne postacie. Jedną z nich był jego wieloletni przyjaciel Józef Czapski, któremu poświęcił książkę "Portret Czapskiego". Publikacja miała charakter osobisty, Karpiński niejako oddał głos Czapskiemu, pozwalając czytelnikowi osobiście poznać artystę, przedstawionego również jako żołnierza i świadka wielu przełomowych wydarzeń historycznych.
Drugą postacią, której Karpiński poświęcał więcej uwagi, był Vincent van Gogh. W 1994 roku ukazała się książka "Fajka van Gogha", spajająca w całość listy i obrazy holenderskiego malarza.
Wojciech Karpiński zmarł 18 sierpnia 2020 roku w Paryżu. Pozostawił po sobie swoiste archiwum literackie, w którego skład wchodziły liczne maszynopisy niewydanych książek, wieloletnie dzienniki czy listy od wielu adresatów, m.in. Zbigniewa Herberta, Jarosława Iwaszkiewicza oraz Czesława Miłosza.
PR24/ho