Są książki, które nie tylko wspominają przeszłość, ale pozwalają ją na nowo poczuć – zapach starych klatek schodowych, stukot tramwajów, szorstkość ulic, które jeszcze pamiętały wojnę. „Jeszcze będzie przepięknie” Tomka Lipińskiego to właśnie taka opowieść. Nie tylko o muzyce i drodze artysty, lecz o pokoleniu, które dorastało w cieniu ruin, w kraju szarym, ale pełnym wewnętrznego żaru. To historia ludzi, którzy mimo wszystkiego nauczyli się wierzyć, że zmiana jest możliwa.
Tomek Lipiński pisze o sobie, ale też o pokoleniu – powojennym wyżu, który dorastał w cieniu gruzów, w szarych latach PRL-u, w czasie, gdy nadzieja była towarem deficytowym. „To jest też historia wielkiego pokolenia wyżu demograficznego wprowadzonego mniej więcej w dekadę po zakończeniu wojny – pokolenia, które miało niezwykle ciekawe doświadczenie życiowe, dlatego że myśmy się urodzili w świecie, w którym właściwie nie było telewizorów jeszcze, telefon był luksusem, w którym jeszcze w Warszawie było pełno ruin” – mówi.
Dla Tomka Lipińskiego historia osobista jest punktem wyjścia do opowieści o przemianie. „W ciągu tych kilkudziesięciu lat życia byliśmy świadkami, jak świat się zmienił z takiego świata, który właściwie przypominał bardzo świat XIX-wieczny, aż po dziś dzień, kiedy mamy rzeczywistość cyfrową, kiedy mamy nieprawdopodobny rozwój technologii. Naprawdę żyjemy na zupełnie innej planecie, niż ta, na której się urodziłem”.
Książka nie jest jednak tylko sentymentalnym powrotem. Lipiński nie idealizuje przeszłości – raczej przygląda się jej z ciekawością badacza, z dystansem, ale też z emocjonalnym zanurzeniem. Wspomina początki swojej drogi twórczej, rodzinne historie, zaskakujące odkrycia, które pojawiły się dopiero podczas pisania. „Dla mnie samego powrót do tamtych czasów, do tych czasów, kiedy się podejmuje właśnie te decyzje życiowe, które później ważą na całym życiu, to było szalenie ciekawe, bo ja już nawet nie pamiętałem, jakimi drogami ja dochodziłem do tych decyzji. Odkryłem dużo rzeczy związanych w ogóle z moim przyjściem na świat, z losem moich rodziców, z losami wojennymi, powojennymi – więc ta książka była dla mnie też takim głębokim doświadczeniem docierania do źródeł”.
Pierwszy tom opowieści kończy się 13 grudnia 1981 roku – dniem, który symbolicznie zamyka pewien etap polskiej historii. To moment, gdy Brygada Kryzys dopiero się narodziła, a Tilt przestał istnieć. Druga część, zapowiadana przez autora, ma przynieść ciąg dalszy tej podróży – muzycznej, ale też duchowej. „Cała opowieść o muzyce i o tych wszystkich przygodach muzycznych dopiero się zacznie w drugiej części” – zapowiada.
Tytuł książki, dziś brzmiący jak motto, ma zaskakujące pochodzenie. „Piosenka powstała trochę później, w 87 albo 88 roku, i jest właściwie taką moją reminiscencją z wyprawy do Moskwy. Słowa refrenu są zapożyczone od człowieka, o którym nic nie wiem, oprócz tego, że go widziałem przez chwilę, jak siedząc na ławeczce mówił właściwie do siebie: ‘Jeszcze będzie piękna, jeszcze będzie normalna’. I wydało mi się, że właśnie te zapożyczone słowa najlepiej oddają takiego ducha nadziei”.
Ta scena z moskiewskiej ulicy stała się początkiem jednej z najbardziej symbolicznych piosenek polskiego rocka. Muzyk opowiada o niej bez patosu – raczej jak o intuicyjnym geście, o uchwyceniu chwili, w której absurd i nadzieja współistnieją. „Ten staruszek musiał pamiętać czasy jeszcze przedrewolucyjne i gdzieś w sercu zachował taką wiarę w to, że ta paranoja, że ta patologia jest stanem przejściowym i że jeszcze będzie przepięknie”.
Historia dopisała do tej piosenki nieoczekiwany epilog. W czasie pandemii słowa refrenu wróciły w przestrzeń publiczną. „Ludzie zaczęli mi przysyłać zdjęcia z całego kraju – tablic nad autostradami, witryn sklepowych, samochodów – wszędzie napisy ‘Jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie’. I ta piosenka po 32 latach ożyła, powróciła. Jest jakaś magia w tym tytule”.
Ale Tomek Lipiński nie jest tylko kronikarzem nostalgii. W książce odnajduje się również opowieść o tym, jak zmieniała się Polska – z kraju smutku i frustracji w społeczeństwo, które zaczęło uczyć się uśmiechu. Muzyk wspomina sierpień 1980 roku, kiedy po raz pierwszy poczuł, że nadzieja może być realna. „Wysiadłem z pociągu we Wrocławiu i dosłownie w tym momencie, kiedy wysiadłem, zaczął się strajk i wszystko stanęło. Nagle ludzie zaczęli się do siebie uśmiechać. To było niesamowite – poczułem, że to jest mój kraj, że to jest moje miejsce, że jesteśmy wszyscy u siebie. To było piękne”.
„Jeszcze będzie przepięknie” to książka o dojrzewaniu – jednostkowym i zbiorowym. O tym, jak przez kilka dekad rodziła się w Polsce wolność, i jak trudna bywała ta nauka. Tomek Lipiński nie ucieka od tematów bolesnych, ale też nie tonie w goryczy. Pisze z czułością o świecie, który znikał, i z nadzieją o tym, który wciąż się rodzi.
W audiobooku, który sam przeczytał, znalazły się także niepublikowane nagrania z prób Brygady Kryzys. Artysta zdradza, że przy drugiej części planowany jest nawet winyl z archiwalnymi utworami. Bo – jak sam mówi – ta historia muzycznie dopiero się zaczyna.
„Jeszcze będzie przepięknie” to nie tylko wspomnienie, ale i przypomnienie, że nawet w świecie zdominowanym przez lęk o jutro, warto pamiętać o tym, co proste: o wspólnocie, o nadziei. Tomek Lipiński swoją książką nie zamyka przeszłości, lecz otwiera rozmowę – o tym, kim jesteśmy i dlaczego, mimo wszystko, wciąż chcemy wierzyć, że jeszcze będzie przepięknie.
pż