PAP: Jak zatem wykorzystać tę rocznicę i patronat, aby sensownie, bez patosu i koturnów przywołać to pisarstwo bliskie sercom kilku generacji czytelników i zainteresować nim młode pokolenie?
Aleksandra Ziółkowska-Boehm: To dobry czas, aby się zastanowić: „jak pisarz żyje”. Jak żyją jego książki, czy są obecne w naszych domowych bibliotekach, bibliotekach publicznych, szkolnych, księgarniach. Czy są wznawiane. Niezwykle ważnym efektem Patronatu Wańkowicza – byłaby decyzja włączenia na stałe kilku książek do lektur szkolnych. Nie w formie lektur nadobowiązkowych, nie we fragmentach, wypisach. Przy tej okazji młodzież zapozna się z biografią pisarza, dowie się o tytułach wielu innych jego książek.
PAP: Jakie książki miałyby trafić na stałe do lektur szkolnych?
Aleksandra Ziółkowska-Boehm: „Ziele na karterze” i „Szczenięce lata”. Wańkowicz miał niespełna trzydzieści lat, kiedy pisał „Szczenięce lata” i ta pełna jeszcze młodzieńczej werwy, wrażliwości, ciekawości świata i humoru opowieść o dzieciństwie i domu rodzinnym na Kresach z pewnością zainteresowałaby nastoletniego czytelnika.
PAP: „Ziele na kraterze”. Drugi polecany tytuł, to dzieło autora dojrzałego. Jest to też powieść o rodzinie, domu, o wielkiej osobistej tragedii pisarza, który stracił w powstaniu warszawskim córkę Krystynę.
Aleksandra Ziółkowska-Boehm: „Ziele na kraterze” to książka najpierw o radości wychowywania dwóch córek, o budowie miejsca do życia – o Domeczku, a potem o życiu w cieniu wojny, o śmierci bliskich i zniesieniu z powierzchni zbombardowanego domu. A jednak „Ziele…” jest wielką afirmacją życia, rodziny i miłości. Zarówno „Ziele na kraterze”, jak i „Szczenięce lata” należą do najpopularniejszych i wielokrotnie wznawianych utworów pisarza. Czas zatem, aby znalazły się na stałe w kanonie lektur szkolnych.
PAP: Książki te są też świadectwem pięknej polszczyzny. Czy „żywioł” języka Melchiora Wańkowicza, mający w sobie urok i siłę gawędy szlacheckiej z jednej strony, z drugiej jest świadectwem np. w „Szczenięcych latach” bogatej polszczyzny kresowej może porwać młodego czytelnika. A dlaczego by nie zaprosić młodzieży szkolnej, np. w klasach licealnych z tzw. rozszerzonym językiem polskim, do utworzenia słownika wańkowiczowskiego, w którym uczniowie – młodzi literaci musieliby rozgryźć znaczenia takich słów jak np. „rozczmuchać”, „podsuponić”, „szmorgnąć”, „świrna”, „kumpie”, „traktament”; poznać naleciałości litewskie, białoruskie, ich śpiewną intonację.
Aleksandra Ziółkowska-Boehm: Dobry pomysł. Jestem też przekonana, że mógłby powstać film dokumentalny wokół „Ziela na kraterze” – jest książka, są relacje, fotografie. Powstałby wzruszający i poruszający film, a przy okazji wspaniała lekcja humanizmu i historii. Wiele innych książek pisarza to niemal gotowe scenariusze filmów dokumentalnych.
PAP: 2024 to „rok rocznic” pięćdziesiąta rocznica śmierci Melchiora Wańkowicza. 80 rocznica bitwy o Monte Cassino. 80. rocznica Powstania Warszawskiego. Daty te wiążą się mocno z twórczością pisarza.
Aleksandra Ziółkowska-Boehm: W ramach programu związanego z Patronem Roku dobrze byłoby przypomnieć reportaż wojenny Wańkowicza: „Bitwę o Monte Cassino”. Można sięgnąć do archiwum telewizji; w 1971 r. nadano film Jerzego Passendorfera, który zawierał wypowiedzi pisarza na temat bitwy o Monte Cassino. Słyszałam, że powstaje film poświęcony Monte Cassino. Dodam, że gotowy jest przekład na język angielski „Bitwy o Monte Cassino”; książka ma się ukazać w Stanach Zjednoczonych. Tłumaczenie sponsorowało Stowarzyszenie Weteranów Armii Polskiej w Ameryce - Okręg 2 w Nowym Jorku. Trzymajmy kciuki.
PAP: Skoro przeskoczyłyśmy w rozmowie za ocean, to w 2013 roku ukazała się tam po angielsku książka pani autorstwa poświęcona pisarzowi: „Melchior Wańkowicz - Poland’s Master of the Written Word”. Tak więc powrócił Wańkowicz na kontynent z którym związana była część jego trudnej powojennej biografii. Ważne są też krajowe wydania pani książek o Wańkowiczu.
Aleksanda Ziółkowska-Boehm: W języku polskim ukazało się moich pięć książek na temat pisarza, miały kilka wydań. Ostatnio, w 2019 r. PIW opublikował „Wokół Wańkowicza”.
PAP: W tej książce znalazł się osobny rozdział „Ostatnie dni Krystyny Wańkowiczówny. Opowieść „Gryfa”. Właśnie z okazji 80. rocznicy Powstania Warszawskiego przypadającej również w 2024 r. można powrócić do tej dramatycznej historii.
Aleksandra - Ziółkowska Boehm: „Gryf”, czyli Janusz Brochwicz Lewiński był przez wiele lat nieosiągalny. Poznałam „Gryfa” jesienią 2010 roku w czasie 6-tygodniowego pobytu w Polsce. Dzięki Agnieszce Boguckiej (łączyła nas przyjaźń z Zofią Korbońską) dowiedziałam się, że jest w Warszawie, że powrócił do Polski. W czasie kilku przejmujących rozmów powiedział, że Krystyna wywarła na nim duże wrażenie jako dzielny, prawy człowiek. Był jej dowódcą. Towarzyszył jej w ostatnich dniach życia. Widział ją poległą, i on ją pochował. Mieliśmy z Gryfem kontakt listowny, rozmawialiśmy przez telefon. Napisałam jego autoryzowaną opowieść o ostatnich dniach Krystyny ps. Anna. Jest niezwykle przejmująca. Umieściłam ją w książce „Druga bitwa o Monte Cassino i inne opowieści” (Iskry, Warszawa 2014) i w przywołanej wcześniej „Wokół Wańkowicza”.
PAP: Jak jeszcze „żyje pisarz”?
Aleksandra Ziółkowska Boehm: Żyje w pamięci, w nazwach ulic - w 52 polskich miastach i miasteczkach są ulice Melchiora Wańkowicza; żyje jako patron szkół, na mapach np. w nazwie Rezerwatu Przyrody Krutynia im. Melchiora Wańkowicza.
PAP: Fragment spływu Krutynią jest opisany w jednej z najważniejszych książek pisarza „Na tropach Smętka”.
Aleksandra Ziółkowska-Boehem: W czerwcu 1935 roku Wańkowicz płynął kajakiem po Mazurach, samochodem objechał pozostałe tereny Prus Wschodnich. Celem wyprawy było zaznajomienie się z życiem polskiej ludności odciętej od Macierzy. Powstała książka, która uzyskała uznanie i popularność, głównie dzięki temu, że autor pokazał żywe przykłady polskości na ziemiach Warmii i Mazur. Także przepowiedział wybuch wojny – umieścił w książce grafik z zegarem odtwarzającym trzy lata wcześniej to, co miało się zdarzyć we wrześniu 1939: przebieg ataku z morza, lądu i powietrza. Chcę przypomnieć, że pisarz ma swój pierwszy w Polsce pomnik. Na brzegu Pisy w Piszu powstał monument „dla uczczenia jego pracy twórczej i związku z Mazurami”. Bardzo cenię fakt, że istnieją też takie formy przypominania twórczości pisarza jak nagroda „Melchiory” przyznawana poprzez Radiowy Ogólnopolski Konkurs Reportażystów za „promowanie indywidualności autorskich oraz ambitnych form twórczości radiowej, a także uhonorowanie reportażystów innych mediów będących inspiracją dla dziennikarzy radiowych”. Warto zapewne sięgnąć też do archiwum Telewizji Polskiej; w 1972 roku w cyklu dziewięciu odcinków nadawane były spotkania z pisarzem, który wypowiadał się na temat „Jacy jesteśmy Polacy”. Rok Wańkowicza został dopiero ogłoszony, będzie jeszcze wiele okazji do rozmów o pisarzu i spotkań jemu poświęconych i pomyślenia o tym, jak to ujął Wańkowicz „Jacy jesteśmy Polacy”
Rozmawiała Anna Bernat/PAP