Przedstawiciele rodzin więźniów obozów koncentracyjnych, organizacji i stowarzyszeń między innymi Stowarzyszenia Rodzina Więźniarek Niemieckiego Obozu Koncentracyjnego Ravensbrück, Międzynarodowego Komitetu Ravensbrück, Stowarzyszenia Ne Cedat Academia, IPN-u oddali hołd Polkom zamordowanym w KL Ravensbrück. - W Instytucie Pamięci Narodowej staramy się, aby jak największe grupy młodzieży szkolnej, akademickiej wyjeżdżały do miejsc, w których cierpieli nasi rodacy - mówił wiceprezes IPN Mateusz Szpytma podczas uroczystości.
Kultywowanie pamięci
O potrzebie kultywowania pamięci mówiła także prezes Stowarzyszenia Rodzin Więźniarek Niemieckiego Obozu Koncentracyjnego Ravensbrück, prof. Elżbieta Kuta. Zwróciła uwagę, że wartości, którymi kierowały się więźniarki – Bóg, honor i ojczyzna – powinny być przekazywane kolejnym pokoleniom. - Misją naszego stowarzyszenia jest, aby młodzież zrozumiała, że nawet w warunkach terroru należy zachować godność - zaznaczyła.
W podobnym tonie wypowiedziała się Hanna Nowakowska, wiceprezydent Międzynarodowego Komitetu Ravensbrück. - Naszym obowiązkiem jest przekazywanie pamięci młodemu pokoleniu. Starajmy się nie być obojętni - apelowała.
Szacuje się, że w Ravensbrück przebywało w sumie 120 tysięcy kobiet i dzieci z 30 krajów. Najwięcej było polskich więźniarek (okło 40 tys.) i to przede wszystkim one, zwane w obozie "króliczkami", padły ofiarą niemieckich eksperymentów pseudomedycznych. Wyzwolenie przez czerwonoarmistów dla wielu z nich łączyło się hańbą gwałtu.
27 i 28 kwietnia 1945 roku z obozu wyruszyły kolumny wyniszczonych fizycznie więźniarek. Wszystkie, które były w stanie chodzić, esesmani wypędzili z baraków, zaopatrzyli w niewystarczające racje żywności i popędzili pod strażą w kierunku północno-zachodnim. Był to marsz śmierci podobny do wielu innych. Więźniarki, które nie miały siły iść dalej, zostawiano na drodze lub dobijano.
Piekło kobiet na ziemi
KL Ravensbrück, założony w 1938 roku z rozkazu Heinricha Himmlera, był jedynym obozem koncentracyjnym stworzonym specjalnie dla kobiet. W ciągu niespełna siedmiu lat przez jego bramy przeszło około 130 tysięcy kobiet i dzieci z ponad 40 państw – w tym aż 36 procent stanowiły Polki. Szacuje się, że w obozie życie straciło od 50 do 90 tysięcy osób, z czego 17–20 tysięcy to Polki.
Obóz był miejscem niewyobrażalnego cierpienia. Kobiety więzione w obozie były zmuszane do niewolniczej pracy, bite, głodzone i poniżane. Szczególnie tragiczny los spotkał Polki poddawane pseudomedycznym eksperymentom – przeszczepiano im tkanki, zakażano rany groźnymi bakteriami, testowano reakcje na eksperymentalne leki. Ofiary tych nieludzkich praktyk, nazywane „królikami”, po wojnie zeznawały podczas procesów norymberskich, przyczyniając się do skazania odpowiedzialnych za zbrodnie lekarzy III Rzeszy.
W Ravensbrück więzione były m.in. Karolina Lanckorońska – profesor Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie, Wanda Półtawska – lekarz psychiatra i późniejsza współpracowniczka papieża Jana Pawła II, czy artystki Krystyna Zaorska i Maria Hiszpańska-Neumann.
Choć 30 kwietnia 1945 roku obóz został zajęty przez Armię Czerwoną, wiele więźniarek nie doczekało wyzwolenia, ginąc w ostatnich tygodniach wojny w tzw. marszach śmierci. Dzięki interwencji hrabiego Folke Bernadotte'a ze Szwedzkiego Czerwonego Krzyża część Polek została uratowana i trafiła do Szwecji.
Dzisiejsze upamiętnienia przypominają o tragedii, jaka spotkała tysiące niewinnych kobiet. Ich historia pozostaje przestrogą dla przyszłych pokoleń – o wartości wolności, godności i pamięci.
IAR/dad