Rada Europejska ponownie zdecydowanie potępia rosyjską wojnę agresywną przeciwko Ukrainie
- napisano w konkluzjach szczytu w Brukseli. Gościem narady był prezydent Wołodymyr Zełenski. Polskę reprezentował premier Donald Tusk.
Przewodniczący Rady Europejskiej António Costa podczas konferencji prasowej powiedział, że rosyjska agresja na Ukrainę to nie tylko wojna na terytorium Europy: "To wojna przeciwko społeczności międzynarodowej, ponieważ Rosja narusza uniwersalne podstawowe zasady Karty Narodów Zjednoczonych i prawa międzynarodowego - suwerenności, integralność terytorialnej i samostanowienia".
Szefowa unijnej dyplomacji Kaja Kallas podkreśliła, że jakiekolwiek naciski, żeby przyspieszyć rozmowy pokojowe z Rosją, byłyby złe dla Kijowa. Podczas szczytu Rady Europejskiej w Brukseli wskazała, jak ważna jest jedność Unii Europejskiej w kwestii wsparcia Ukrainy: "Wszyscy na świecie uważnie patrzą na to, jak działamy w tym przypadku i dlatego naprawdę musimy być silni."
Wydarzenia w Syrii pokazują nam, że Rosja nie jest niepokonana. Dlatego nie powinniśmy lekceważyć naszej siły.
Kaja Kallas podkreśliła, że Unia Europejska potrzebuje jedności, ponieważ państwa takie jak Rosja, Iran, Korea Północna i Chiny jednoczą się, żeby obalić obecny porządek świata.
Potrzebny jest trwały pokój na Ukrainie i solidne jego gwarancje - mówił w Brukseli premier Donald Tusk. Podczas szczytu Rady Europejskiej szef rządu podkreślił, że Polska nie będzie - jak to ujął - pchać się w wojnę, chce jednak pomóc wypracować zawieszenie broni.
Europejscy liderzy byli zgodni - jak relacjonował premier Tusk - że Europa potrzebuje jak najsilniejszych więzi transatlantyckich z nową administracją amerykańską.
Wołodymyr Zełenski mówił z kolei, że nie można pozwolić na zamrożenie konfliktu. Ukraiński przywódca przekonywał, że wstrzymanie ognia bez gwarancji bezpieczeństwa nie przyniesie pokoju. Zapewnił, że Ukraina bezwzględnie chce zakończenia wojny i stałego pokoju, a Rosja tego nie chce i bezustannie to demonstruje.
Podczas szczytu rozmawiano także o Bliskim Wschodzie, m.in. o sytuacji w Syrii po upadku reżimu Asada. Omówiono odporność Wspólnoty na zagrożenia i politykę migracyjną, zapowiadając dalsze reformy. Podkreślono znaczenie rozszerzenia UE jako inwestycji w stabilność i bezpieczeństwo, gratulując Mołdawii postępów, ale wyrażając zaniepokojenie polityką Gruzji.
Dozbrajanie Ukrainy i gwarancje bezpieczeństwa
Miniszczyt NATO w Brukseli zorganizował w swojej prywatnej rezydencji sekretarz generalny Sojuszu Północnoatlantyckiego Mark Rutte. W naradzie wziął udział prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, a także przywódcy - Polski, Andrzej Duda, Danii, Holandii, Niemiec, Włoch oraz ministrowie spraw zagranicznych Francji i Wielkiej Brytanii. Unijne instytucje reprezentowali przewodniczący Komisji Europejskiej i Rady Europejskiej.
Wołodymyr Zełenski podkreślił podczas spotkania, że niezawodne gwarancje są niezbędne dla osiągnięcia pokoju. Najpierw jednak Kijów potrzebuje pilnego dozbrojenia. by przygotować się do rozmów o ewentualnym zawieszeniu broni: "To dobra okazja, by rozmawiać o gwarancjach bezpieczeństwa dla Ukrainy dziś i w przyszłości. Ważne, by było w tej sprawie jednomyślne stanowisko Europy dotyczące tego, jak zabezpieczyć Ukrainę, jak nas wzmocnić".
NATO będzie koordynować pomoc Zachodu dla Ukrainy. Dotychczas kontrolowały to Stany Zjednoczone. W ten sposób Sojusz chce zabezpieczyć się przed ewentualnym wycofaniem się Waszyngtonu ze wspierania Kijowa.
Poinformował o tym sekretarz generalny NATO Mark Rutte. Wskazał, że siedziba nowej misji NATO będzie w amerykańskiej bazie w niemieckim Wiesbaden. Odbywają się tam m.in. szkolenia ukraińskich żołnierzy.
Mark Rutte mówił o tym w Brukseli po rozmowach z prezydentem Litwy Gitanasem Nausedą. Sekretarz generalny NATO chwalił Litwę za zwiększanie wydatków na obronność i zdecydowane wsparcie Ukrainy : "Nakłaniacie nas również do inwestowania w ukraiński przemysł obronny. Sojusznicy zdecydowali się przeznaczyć w tym roku 40 miliardów euro na pomoc Ukrainie w dziedzinie bezpieczeństwa.
Działa już centrum pomocowo-szkoleniowe NATO w Wiesbaden. Musimy jednak pójść jeszcze dalej, by zmienić losy tej wojny i wiem, że możemy liczyć na Litwę".
Spotkanie odbyło się w złym czasie dla Ukrainy na froncie, kiedy jest w defensywie i krótko przed objęciem prezydentury w USA przez Donalda Trumpa, który chce szybkiego zakończenia wojny.
Sprawiedliwy pokój dla Ukrainy, euroatlantyckie aspiracje Kijowa oraz polska prezydencja w Unii Europejskiej
Donald Tusk i Wołodymyr Zełenski spotkali się we Lwowie. Były ambasador Polski na Ukrainie Bartosz Cichocki ocenił, że wschodni sąsiad jest w trudnym momencie.
"Ukraina chce na Polsce budować opór wobec spodziewanej intensyfikacji rosyjskich działań" - dodał Bartosz Cichocki.
Rozmawiano też o kwestiach historycznych, przede wszystkim ekshumacjach ofiar Rzezi Wołyńskiej. Szef polskiego rządu podziękował prezydentowi Ukrainy "za osobiste zrozumienie, że są czasami kwestie, które trzeba załatwiać, nawet jeśli nie są najłatwiejsze".
Prezes Centrum Stosunków Międzynarodowych Małgorzata Bonikowska oceniła, że Polska i Ukraina znajdują się w ważnym momencie.
Podczas wizyty we Lwowie premier odwiedził też historyczną ulicę Melnyka, która jest w trakcie odbudowy po zniszczeniach spowodowanych rosyjskim atakiem. Znajduje się tam między innymi willa Ludwika Hellera, założyciela lwowskiej filharmonii i dyrektora Teatru Miejskiego we Lwowie. Premier powiedział, że Polska pomoże w odbudowie zabytkowych budynków.
Na magazyn Mija Tydzień zaprasza Katarzyna Semaan.