Decyzję tę Macron obwieścił po ogłoszeniu sondaży exit polls w niedzielnych wyborach do Parlamentu Europejskiego. Mówią one o wygranej, ze znaczną przewagą, skrajnie prawicowego Zjednoczenia Narodowego związanego z Marine Le Pen.
W wystąpieniu telewizyjnym szef państwa ocenił, że wynik wyborów do PE "nie jest dobrym rezultatem dla partii, które bronią Europy". Wzmocnienie "nacjonalistów i demagogów jest niebezpieczne dla naszego narodu, ale także dla naszej Europy, dla miejsca Francji w Europie i na świecie" - powiedział Macron.
Ocenił, że spodziewany wynik skrajnej prawicy sięga niemal 40 procent. Sondaże exit polls mówią o ponad 30 proc. głosów w wyborach do PE dla Zjednoczenia Narodowego, ale także o około 5 proc. dla innej skrajnie prawicowej partii - Rekonkwisty.
Wcześniej w niedzielę, po ogłoszeniu sondaży exit polls, a przed podaniem oficjalnych wyników, szef Zjednoczenia Narodowego Jordan Bardella oznajmił, że jego partia domagać się będzie rozpisania wyborów parlamentarnych.
28-letni Bardella otwierał w wyborach do PE listę wyborczą ZN - dawnego Frontu Narodowego, przez długi czas kierowanego przez Marine Le Pen, która pozostaje nieformalną liderką tej partii.
Le Pen oświadczyła, że jej ugrupowanie jest gotowe na nowe wybory i przejęcie władzy we Francji, "jeśli naród mu zaufa".
"Jesteśmy gotowi odbudować kraj, gotowi bronić interesów Francuzów, gotowi położyć kres masowej imigracji, gotowi uczynić priorytet z siły nabywczej Francuzów, gotowi rozpocząć reindustrializację kraju" - powiedziała przywódczyni francuskiej skrajnej prawicy.
PAP/ho