Papamobile – wojskowy star arką pokoju
Pojazd, którym papież poruszał się podczas pierwszej pielgrzymki, stał się jedną z najbardziej rozpoznawalnych ikon wizyty Jana Pawła II w Polsce. I właśnie z tego powodu wóz czekał smutny los.
Gdy zapadła decyzja o tym, że papież-Polak przyjedzie po raz pierwszy do ojczyzny, jednym z problemów, które stanęły przed organizatorami, była kwestia poruszania się papieża wśród tłumów. Sam Jan Paweł II miał tylko jedno życzenie – chciał, aby pojazd był rodzimej produkcji.
Zadanie zbudowania samochodu zlecono Przemysłowemu Instytutowi Motoryzacji (PIMot) w Warszawie i Fabryce Samochodów Ciężarowych "Star".
- Komponenty do budowy samochodu przywożono z tak wielu miejsc, że bez większej przesady można powiedzieć, że papamobile budowała cała Polska. Przykładem są wykończenia nadwozia, do produkcji których drewno przywożono z Warmii i Mazur – wyjaśnia Wioletta Sobieraj, wicedyrektor Muzeum Przyrody i Techniki w Starachowicach.
Nowatorskie rozwiązania
Zdecydowano, że pojazd zbudowany zostanie na podwoziu Stara 660 – wozu, który był wówczas produkowany jako auto wojskowe. Ciężarówkę czekał szereg nowatorskich przeróbek. Zastosowano m.in. reduktor skrzyni biegów, który umożliwiał płynną jazdę z niewielką prędkością.
Wyzwaniem było też ograniczenie emisji spalin – obawiano się, że samochód potruje ludzi, którzy przyszli na spotkanie z papieżem. Auto wyposażono w specjalny zbiornik z węglem aktywnym, podłączony do układu wydechowego, którego celem było pochłanianie spalin. Zastosowano też nowatorskie poduszki powietrzne, które unosiły gondolę z pasażerami ponad tłum.
Gdzie posadzić Dziwisza?
Niepowtarzalny wygląd nadwozia auto zawdzięcza plastykowi PIMotu, Zbigniewowi Gonciarzowi. To on zaprojektował nadwozie papamobile. Gonciarz chciał, żeby wóz przypominał łódź sunącą po falach, dlatego, by uzyskać efekt "miękkości", zaplanował obicie białego wozu pasem żółtej tkaniny (barwy były odniesieniem do papieskiej flagi). Samochód pomalowano na biało. Użyto w tym celu farby zmieszanej z talkiem, co miało zapobiegać odbijaniu od karoserii się fleszy aparatów fotoreporterów. Talk pozyskano z… warszawskich aptek.
Auto zaprojektowano tak, by pomieściło szesnastu kościelnych oficjeli. Z przodu platformy stał tron papieża, obok którego siedzieli prymas Stefan Wyszyński i kardynał Agostino Casaroli. Tempo prac było tak duże, że zapomniano o miejscu dla ówczesnego sekretarza Jana Pawła II, Stanisława Dziwisza. Problem rozwiązano montując rozkładane siedzenie kolejowe – straponten.
Auto miało zniknąć
Władze komunistyczne chciały, żeby wizyta Jana Pawła II została zapomniana najszybciej, jak się da. To oznaczało, że wszystkie symbole tej pielgrzymki mają zostać rozebrane. Taki był też los papamobile. Gondola została rozebrana. Tron trafił do jednej z warszawskich parafii, herby miast i papieskie godło – do Episkopatu. Na cenzurowanym był nawet projekt samochodu, który Zbigniew Gonciarz musiał wykreślić z portfolio przed przyjęciem na Akademię Sztuk Pięknych.
Stara z wymontowaną gondolą skierowano do jednego z PGR-ów, gdzie przez dwadzieścia lat służył jako pługopiaskarka. Po upadku kombinatu, pojazd trafił do rolnika z Wierzchowa w Zachodniopomorskiem, który obciął część ramy samochodu i korzystał z niego w charakterze ciągnika. W 2006 roku, dzięki odnalezieniu faktury sprzedaży pojazdu, rozpoczęła się rekonstrukcja pojazdu. Oryginalne podwozie Papamobile znajduje się obecnie w Muzeum Przyrody i Techniki w Starachowicach. Tam też podziwiać można replikę pojazdu, w której użyto dokładnie takich samych materiałów, jakie posłużyły do budowy pojazdu, który stał się jednym z symboli wizyty Jana Pawła II w Polsce.