Łukasz Piszczek to jeden z najlepszych polskich piłkarzy XXI wieku. Ma za sobą kapitalną karierę w Bundeslidze i reprezentacji Polski, w której przez lata pełnił ważną rolę.
Decyzję o tym, że po zakończeniu gry w Borussii Dortmund wróci do LKS Goczałkowic-Zdrój Piszczek podjął już w ubiegłym roku, zapowiadając, że zamierza jeszcze pograć w Polsce. Słowa dotrzymał, a w piątek oficjalnie potwierdził kolejny etap w swojej karierze.
Trzeba przyznać, że takiej prezentacji nie powstydziłyby się kluby z wyższych klas rozgrywkowych.
- Cieszę się, że od pierwszego lipca będę reprezentował klub z mojego rodzinnego miasta - napisał 36-letni obrońca.
Od kilku lat wspiera ten klub radą i finansowo, zdarzało się, że pełnił obowiązki trenera, a wiele razy wspominał, że na zakończenie kariery chciałby też zagrać w jego barwach. Tam też od kilku lat działa prowadzona przez piłkarza i jego współpracowników akademia dla najmłodszych.
W 2004 roku kupiła go Hertha Berlin, ale zanim wyjechał do Niemiec, urodzony w Czechowicach-Dziedzicach piłkarz reprezentował barwy Zagłębia Lubin.
Łącznie w Bundeslidze wystąpił 332-krotnie i zdobył 19 goli. W Pucharze Niemiec zaliczył 42 mecze i jedną bramkę. W europejskich pucharach - Lidze Mistrzów i Europy - jego licznik zatrzymał się na 91 występach i sześciu bramkach.
Żaden piłkarz Borussii Dortmund w historii nie może pochwalić się podobną liczbą jeśli chodzi o meczew Champions League. Jest to trzeci wynik wśród wszystkich Polaków - Piszczka wyprzedzają tylko Wojciech Szczęsny i Robert Lewandowski.
Defensor zadebiutował w Lidze Mistrzów 13 września 2011 roku w spotkaniu z Arsenalem. W 2013 roku wystąpił w finale, w którym BVB, w której składzie znaleźli się jeszcze Robert Lewandowski i Jakub Błaszczykowski, zmierzyła się z Bayernem Monachium. Lepsi w tym spotkaniu okazali się Bawarczycy, wygrywając 2:1.
Piszczek 66-krotnie zagrał w reprezentacji Polski, m.in. był w kadrze na trzy mistrzostwa Europy (2008-2016) i mundial w Rosji w 2018 roku. Strzelił trzy bramki.
Patrząc na jego ostatnie występy w barwach BVB, można żałować, że doświadczny defensor ne zdecydował się na to, by wspomóc biało-czerwonych na ostatnim wielkim turnieju. Paulo Sousa z pewnością mógłby skorzystać z jego umiejętności na Euro 2020, gdzie obrona była największą bolączką naszych piłkarzy.
Czytaj także: