Obecnie na Starym Kontynencie panuje futbolowa gorączka. Miliony kibiców odliczają godziny i minuty do pierwszego gwizdka Bjorna Kuipersa. Wyjątkowo wysoka temperatura panuje w Londynie, który ugości piłkarzy w świątyni futbolu, jaką jest Wembley.
Atmosferę niemal do czerwoności podgrzały kontrowersyjne okoliczności, jakie doprowadziły podopiecznych Garetha Southgate’a do zwycięstwa w półfinałowym meczu z Danią, a także brytyjskie obostrzenia, które nie pozwoliły na przyjazd włoskich kibiców. Choć doświadczenia z ostatnich finałów na Starym Kontynencie mogą sugerować dziś piłkarskie szachy, to historia decydujących starć mistrzostw Europy pisała już niezwykłe scenariusze.
Zdobyty Paryż, Luis Suarez i dwumecz w Rzymie
Pierwsze Euro odbyło się w 1960 roku we Francji. Do finału rozgrywek dotarły reprezentacje Rosji i Jugosławii. Piłkarze z Bałkanów po drodze zwyciężyli nad gospodarzami w emocjonującym meczu, zakończonym wynikiem 5:4. To właśnie oni otworzyli wynik i gdyby nie fenomenalna postawa Lwa Jaszyna, powiększyliby swoją przewagę.
Radziecki golkiper zaczarował jednak swoją bramkę i Milan Galić był ostatnim piłkarzem tego wieczoru, który odnalazł do niej drogę. Slava Metreveli wyrównał wynik, a w 113 minucie dogrywki Viktor Ponedelnik strzelił zwycięskiego gola. Sowieci sięgnęli po pierwszy Puchar Europy.
Cztery lata później ZSRR po raz kolejny zameldował się w finale. Jego rywalem w starciu na Estadio Santiago Bernabeu była Hiszpania. Gospodarze objęli prowadzenie w 6. minucie dzięki trafieniu Chusa Peredy, Sowieci odpowiedzieli jednak golem Khusainova już dwie minuty później. Wynik ostatecznie ustalił jednak Marcelino, pokonując Jaszyna strzałem głową w końcówce spotkania. Jednym z bohaterów Hiszpanów był wtedy Luis Suarez, występujący wtedy w koszulce Interu Mediolan.
W 1968 roku półfinały i finał odbywały się we Włoszech. O Puchar Europy walczyły Włochy z Jugosławią. Co ciekawe, „Squadra Azzurra” po bezbramkowym meczu z ZSRR zwyciężyła po… rzucie monetą w szatni. Piłkarze z Bałkanów pokonali natomiast ówczesnych mistrzów świata, Anglików 1:0. Po regulaminowym czasie gry na tablicy widniał wynik 1:1. Dogrywka nie przyniosła jednak rozstrzygnięcia, co zadecydowało o rozegraniu rewanżu dwa dni później. W nim lepsi okazali się Włosi, pewnie pokonując rywali 2:0.
Epoka Gerda Mullera i kultowy karny Panenki
W 1972 roku na Heysel w Brukseli RFN zmierzył się z ZSRR, którego zawodnicy chcieli poprawić skuteczność w finałach Euro. Przed samym turniejem Niemcy w sparingu pokonali rywali aż 4:1, a większość kibiców na stadionie stanowili ich kibice, więc faworyt mógł być tylko jeden. Dublet Mullera oraz gol Wimmera ustaliły wynik meczu – 3:0.
Belgrad był gospodarzem finału w 1976 roku. Obrońca tytułu zmierzył się z drużyną Czechosłowacji. Niemcy musieli odrabiać dwubramkową stratę po trafieniach Jana Svehlika i Karola Dobiasa, jednak udało się dokonać tej sztuki, a Holzenbein wyrównał wynik dopiero w 89 minucie gry. Dogrywka nie przyniosła rozwiązania, dlatego też doszło do pierwszego w historii turnieju konkursu rzutów karnych. Wtedy też Antonin Panenka zapoczątkował trend w wykonywaniu jedenastek, który pozostaje modny do dnia dzisiejszego. Zawodnik po zamarkowaniu silnego uderzenia delikatnym podbiciem skierował futbolówkę w światło bramki.
Zastępca na medal, ekipa Platiniego i „Oranje”
W 1980 drużyna RFN trzeci raz z rzędu zameldowała się w finale Euro. Na stadionie w Rzymie zmierzyła się z Belgami. Mecz zakończył się zwycięstwem Niemców 2:1, a dubletem popisał się Horst Hrubesch. Napastnik HSV Hamburg został powołany w miejsce kontuzjowanego Klausa Fischera, co nie spotkało się z entuzjazmem kibiców „Die Mannschaft”. Gdy jednak zawodnik strzałem głową zdobył zwycięską bramkę, nie mieli oni wątpliwości, że jest bohaterem.
Cztery lata później Parc de Princes było areną rozgrywek o mistrzostwo Europy. Gospodarze zmierzyli się tam z Hiszpanami. W 57. minucie po strzale Michela Platini i błędzie bramkarza piłka przedostała się do bramki. Wynik ostatecznie ustalił w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry Bruno Bellone. Francuzi sięgnęli po pierwsze z dwóch mistrzostw Europy.
W 1988 roku w Monachium zmierzyły się reprezentacje ZSRR oraz Holandii. Głównym aktorem spektaklu okazał się Marco van Basten. Po jego asyście w 32 minucie Ruud Gullit otworzył wynik meczu. W 54 minucie zawodnik dołożył trafienie, które z pewnością można zaliczyć do najpiękniejszych w historii nie tylko samego turnieju, ale także całego futbolu. Najważniejsze było jednak przypieczętowanie tytułu „Oranje”.
Duński dynamit, złote gole Bierhoffa i Trezegueta
Richard Moller Nielsen szykował się do remontu kuchni, kiedy dowiedział się, że jedzie z reprezentacją Danii na Euro 1992. Sytuacja spowodowana była wykluczeniem z rozgrywek Jugosławii. Reszta jest już niesamowitą historią, w której odpalono duński dynamit, którego ostatnią przeszkodą na drodze była drużyna Niemiec. Bramki Jensena i Vilforta przypieczętowały jedną z największych niespodzianek Euro. W tym roku podopieczni Kaspera Hjulmanda byli bardzo blisko sprawienia kolejnej sensacji, jednak w półfinale górą byli Anglicy.
Wembley było gospodarzem finałowego starcia w 1996 roku. Rywalem czarnego konia turnieju, Czechów, były Niemcy. W 59 minucie z rzutu karnego strzelanie rozpoczął Patrick Berger. Niecały kwadrans później do wyrównania doprowadził Oliver Bierhoff. Jako, że regulaminowy czas gry nie przyniósł rozstrzygnięcia, rozpoczęła się dogrywka. Ta nie trwała jednak długo, ponieważ już w 105 minucie niemiecki napastnik ponownie znalazł drogę do bramki, strzelając złotego gola.
Euro 2000 rozegrano w Belgii i Holandii. Finał rozgrywek odbył się w Rotterdamie, gdzie Włosi zmierzyli się z Francuzami. W 55 minucie meczu wynik otworzył Marco Delvecchio. Wydawało się, że będzie to jedyne trafienie w meczu, które zapewni Włochom tytuł. Jednak w doliczonym czasie Barthez długim wykopem skierował piłkę w stronę bramki rywala, a chwilę później znalazła się ona przy nodze Wiltorda, który wyrównał wynik spotkania. Kilkanaście minut później Trezeguet potężnym uderzeniem pokonał Toldo, zapewniając „Trójkolorowym” tytuł Mistrzów Europy.
80 do jednego, hegemonia Hiszpanii i zwycięski Ronaldo
Gospodarz turnieju kontra Grecja, która nie jest stawiana w roli faworyta, następnie wielkie rozczarowanie. Nie tylko polscy kibice doskonale pamiętają taki obrazek. W finale Euro 2004 na Estadio da Luz w Lizbonie Portugalia zmierzyła się z niezbyt atrakcyjnie grającą, lecz do bólu skuteczną Grecją, na którą kurs przed turniejem wynosił aż 80 do 1. Gol Angelosa Charisteasa, płacz młodego Cristiano Ronaldo i prawdopodobnie największa sensacja w historii turnieju. Grecja 1, Portugalia 0.
29 czerwca oczy piłkarskiej Europy zwróciły się w kierunku wiedeńskiego stadionu im. Ernsta Happela, gdzie Niemcy zmierzyły się z Hiszpanią. Piłkarze z Półwyspu Iberyjskiego zdominowali przebieg gry, choć strzelili tylko jedną bramkę. Fernando Torres podcięciem oszukał Jensa Lehmanna, który przez większość czasu stanowił przeszkodę nie do przejścia. Niemcy nie potrafili odpowiedzieć na trafienie napastnika Liverpoolu musieli uznać wyższość rywala.
Euro 2012 zapadło w pamięci wielu polskim kibicom. Dlatego też finał w Kijowie należy do jednych z najbardziej ikonicznych starć. Włosi, po rozbiciu Niemców w półfinale, wydawali się jedyną ekipą, która może zatrzymać pędzącą maszynę del Bosque - aktualnego Mistrza Europy i Świata. Tak się jednak nie stało. Hiszpanie rozgromili rywala 4:0 i jako pierwsi w historii obronili tytuł.
10 lipca, Stade de France. Wielkie nadzieje gospodarzy na trzeci tytuł, marzenia o pierwszym Portugalczyków, których największą nadzieją wydawał się Cristiano Ronaldo. Ten jednak opuścił murawę już w 25 minucie spotkania w wyniku kontuzji. Regulaminowy czas gry nie przyniósł żadnej bramki, choć bliżej jej zdobycia byli Francuzi. Kiedy podczas dogrywki powoli zaczynano wypatrywać karnych, kapitalnym uderzeniem z dystansu popisał się Eder, pokonując Llorisa i zapewniając Portugalczykom pierwsze mistrzostwo Europy w historii.
Czytaj także:
JK