- Pochodzący z Asturii Luis Enrique zapisał się w historii hiszpańskiego futbolu jako świetny piłkarz i utytułowany szkoleniowiec
- Choć kojarzony jest przede wszystkim z FC Barceloną, w przeszłości grał też w Realu Madryt
- Dwa lata temu szkoleniowiec przeżył rodzinną tragedię
- Przed turniejem zaskoczył powołaniami do kadry i pominięciem m.in. Sergio Ramosa
Euro 2020: Sergio Ramos nie pojedzie na turniej. Kadra Hiszpanii bez żadnego gracza Realu Madryt
Luis Enrique to były świetny piłkarz. Hiszpan jest jednym z niewielu zawodników, którzy podczas swojej kariery stanowili o sile zarówno Realu Madryt, jak i FC Barcelony.
Zabrakło sukcesu z kadrą
51-letni Asturyjczyk był jednym z najlepszych hiszpańskich piłkarzy przełomu wieków. Zabrakło mu jednak wielkiego sukcesu reprezentacyjnego, bo trudno za taki uznać złoty medal olimpijski z igrzysk w Barcelonie. Wraz z Raulem Gonzalezem, Fernando Morientesem czy Fernando Hierro był członkiem generacji, która na najważniejszych turniejach "grała pięknie jak nigdy, przegrywała jak zawsze".
Więcej Enrique osiągnął na niwie klubowej. Wychowanek Sportingu Gijon przez pięć lat (1991-1996) był jednym z liderów i gwiazd Realu Madryt. Z "Królewskimi" zdobył mistrzostwo, puchar i superpuchar Hiszpanii. Wiosenne miesiące 1996 roku sprawiły jednak, że Enrique na zawsze stał się jednym z największych wrogów kibiców "Los Blancos".
00:56 astiz.mp3 Zdaniem Inakiego Astiza, Luis Enrique musi dobrać optymalny skład (IAR)
Początkowo wszystko wskazywało na to, że słynący z nieustępliwości pomocnik przedłuży umowę wygasającą z końcem czerwca. Negocjacje jednak się przeciągały, a szczegóły szybko trafiły do mediów. Enrique i ówczesny prezydent Realu Fernando Sanz nie szczędzili sobie mocnych słów, a fani "Królewskich" jednoznacznie stanęli po stronie działacza.
Decyzja, która zmieniła wszystko
Będący u szczytu kariery Enrique podjął wówczas najważniejszą decyzję w swoim życiu. Nie przedłużył umowy z Realem i w ramach wolnego transferu przeszedł do odwiecznego rywala. W FC Barcelonie spędził osiem lat, znacznie powiększając gablotę zdobytych trofeów.
Euro 2020: Szkoci dali przykład Polakom. "Niech ta Szkocja będzie wzorem"
Dwa kolejne mistrzostwa Hiszpanii, dwa Puchary Króla, krajowy superpuchar, wreszcie Puchar Zdobywców Pucharów i Superpuchar Europy w 1997 roku - okres na Camp Nou Enrique może uznać za bardzo udany.
Pochodzący z Asturii zawodnik szybko stał się czołowym piłkarzem Barcelony, a kibice pokochali go, mimo, że wcześniej reprezentował barwy znienawidzonego rywala. Fani z Madrytu regularnie wygwizdywali go natomiast podczas klasyków na Estadio Santiago Bernabeu.
- Nie było mi do twarzy w białych strojach. Znacznie lepiej wyglądam w bordowo-granatowych - prowokował madrytczyków, już jako zawodnik "Blaugrany".
Źródło: YouTube.com/FC Barcelona
Karierę trenerską zaczął więc w Barcelonie. W 2008 roku objął drugi zespół katalońskiego giganta. Nie od razu podążył jednak śladami Pepa Guardioli. Trzy lata później przeniósł się do Włoch, z misją walki o mistrzostwo tego kraju z AS Romą. Zamiast scudetto, była jednak klapa na krajowej i europejskiej arenie - z eliminacji Ligi Europy dumnych rzymian wyrzucił Slovan Bratysława.
Celta przepustką do spełnienia marzeń
Po sezonie rozstał się z "giallorossimi", a do zawodu wrócił dopiero po roku przerwy. Objął Celtę Vigo i dopiero w Galicji wyrobił sobie markę zdolnego szkoleniowca. Celta wcześniej broniła się przed spadkiem z La Ligi, ale pod wodzą Enrique wyrobiła sobie markę solidnego średniaka, który może pokonać największe kluby. Początek sezonu był średni, ale jego druga połowa pozwoliła awansować na dziewiąte miejsce w tabeli - najwyższe od 2003 roku.
Celta potrafiła pokonać Valencię, Sevillę (dwukrotnie), wreszcie Real Madryt - w 2014 roku Enrique dostał więc ofertę nie do odrzucenia.
Jose Maria Bartomeu właśnie zaczynał swoją całościowo niezbyt udaną kadencję jako prezydent "Dumy Katalonii" i po sezonie bez żadnego trofeum, zdecydował się zatrudnić byłego kapitana jako szkoleniowca pierwszej drużyny.
Euro 2020: Hiszpania - Polska. Fatalny bilans kadry Paulo Sousy
Enrique miał powtórzyć sukcesy Pepa Guardioli i... zrobił to.
Już w pierwszym sezonie wygrał mistrzostwo i puchar Hiszpanii oraz triumfował w Lidze Mistrzów - jak dotąd, to ostatni triumf Katalończyków w tych rozgrywkach. Kolejne dwa lata były nieco mniej udane, ale bilans Enrique i tak przedstawia się imponująco: dziewięć trofeów w trzy lata.
Uwielbiany przez kibiców "Lucho" postanowił odejść z klubu w połowie 2017 roku. Podobnie jak Guardiola pięć lat wcześniej, zdecydował się na rok przerwy od trenerki.
Kadencja przerwana tragedią
Latem 2018 roku został selekcjonerem reprezentacji Hiszpanii po nieudanym w wykonaniu "La Furia Rioja" mundialu w Rosji. Niestety, szkoleniowca dotknęła rodzinna tragedia, która zmusiła go do rezygnacji z prestiżowego stanowiska w marcu 2019 roku.
Dziewięcioletnia Xana, córka selekcjonera, zachorowała na raka, a Enrique chciał być przy niej w decydujących chwilach. Niestety, dziewczynka nie zdołała pokonać nowotworu kości i zmarła 30 sierpnia 2019 roku.
Jesienią tamtego roku Enrique zgłosił chęć powrotu na stanowisko selekcjonera. Hiszpanie w dobrym stylu dokończyli eliminacje mistrzostw Europy pod wodzą jego asystenta Roberto Moreno, który jednak... ani myślał rezygnować z prowadzenia kadry.
Enrique opowiadał później, że zawiódł się na swoim byłym już przyjacielu. Moreno miał nie interesować się losem "Lucho" ani jego córki. - Ani razu nas nie odwiedził - oskarżał później szkoleniowiec. Zarzucał też Moreno nielojalność.
19 listopada 2019 roku hiszpańska federacja zdecydowała, że poprzedni szkoleniowiec wróci na stanowisko.
"Lucho" szybko zabrał się do pracy. W Lidze Narodów jego drużyna potrafiła rozgromić 6:0 Niemców. Z drugiej strony, nie zabrakło też wpadek, jak domowy remis z Grecją (1:1) na inaugurację eliminacji mistrzostw świata.
Znowu jest "wrogiem Realu"
Wiadomo, że trener najsilniejszych grupowych rywali Polaków będzie podczas Euro pod wielką presją. Sam zresztą o to zadbał. Zelektryzował Hiszpanię powołaniami, nie zabierając na turniej żadnego piłkarza Realu Madryt!
- Moja misją nie jest zadowalanie kibiców poszczególnych klubów - tłumaczył i wyjaśniał, że brał pod uwagę jedynie Sergio Ramosa i Daniego Carvajala, którzy przez większość sezonu zmagali się z kontuzjami.
Jak widać, Enrique nie myślał o zabraniu na mistrzostwa mającego za sobą świetny sezon Nacho Fernandeza. Wielu kibiców zdziwił też brak Iago Aspasa z Celty, Jesusa Navasa z Sevilli czy Sergio Canalesa z Realu Betis.
Niezależnie od motywacji selekcjonera, madryccy kibice i prasa znów poczuli się dotknięci. Miano "wroga Realu" już dawno przylgnęło zresztą do Asturyjczyka. Jeśli Hiszpanie nie odniosą sukcesu na wielkim turnieju, Enrique może spodziewać się ogromnej krytyki ze strony wpływowych mediów ze stolicy...
A nam pozostaje nadzieja, że biało-czerwoni nie ułatwią mu zadania. Mecz Hiszpania - Polska zaplanowano na 19 czerwca na stadionie El Cartuja w Sewilli. Początek o godzinie 21.
Czytaj także:
Tabela grupy E przed meczem Polski z Hiszpanią