W Sejmie trwa debata po wystąpieniu ministra skarbu Aleksandra Grada, który przedstawił informację rządu na temat sytuacji w polskim przemyśle stoczniowym.
Tadeusz Aziewicz z Platformy Obywatelskiej podkreślił, że problemy z restrukturyzacją polskich stoczni wystepują od początku transformacji naszej gospodarki. Zaniechania w tym zakresie obciążają wszystkie ekipy rządzące od 1989 roku.
Zdaniem polityka PO, największe zaniechania w procesie prywatyzacji stoczni dotyczą jednak okresu rządów Prawa i Sprawiedliwości. W latach 2005-2007 nie wykorzystano sprzyjającej koniunktury w gospodarce światowej i nie wprowadzono programów naprawczych - uważa Tadeusz Aziewicz.
Prawo i Sprawiedliwość zarzuca ministrowi skarbu, że swoje niepowodzenia w procesie prywatyzacji stoczni tłumaczy słabą kondycją przedsiębiorstw w latach 2005-2007.
Dawid Jackiewicz z PiS uważa, że obietnice uratowania polskich stoczni były tylko pustymi obietnicami przed wyborami do Parlamentu Europejskiego.
Stanisław Ziętek z Klubu Lewicy podkreślił z kolei, że nadal nie zostało wyjaśnione dlaczego katarski inwestor nie zdecydował się na zakup majątku stoczni Gdynia i Szczecin. Polityk Lewicy przypomniał, że minister Grad wielokrotnie zapewniał o sukcesie transakcji, dlatego teraz stoczniowcy czują się oszukani i rozgoryczeni, gdyż tracą miejsca pracy.
Aleksander Grad mówił w Sejmie, że słaba kondycja stoczni w Gdańsku, Gdyni i w Szczecinie jest wynikiem złej sytuacji europejskiego przemysłu stoczniowego
Minister skarbu zaznaczył także, że stocznie w listopadzie 2007 roku spełniały przesłanki do ogłoszenia upadłości. Jednak rząd Donalda Tuska starał się zrobić wszystko, by je uratować. Błędy w restrukturyzacji i prywatyzacji sektora stoczniowego wykazała także kontrola NIK w latach 2005-2007. Kontrolerzy wytknęli błędy ówczesnym rządom, Agencji Rozwoju Przemysłu, Korporacji Polskie Stocznie oraz zarządom stoczni w Gdyni, Gdańsku i Szczecinie.
Aleksander Grad liczy, że NIK przeprowadzi także kontrolę za lata 2008 i 2009 i jest przekonany, że nie wykaże ona żadnych nieprawidłowości.
Z informacji rządu wynika, że stocznia w Gdyni sprzedała od 2000 do listopada 2007 roku 67 statków, ale tylko dwanaście z nich przyniosło zysk. Z kolei stocznia w Szczecinie w latach 2002-2007 zakontraktowała 69 statków. 40 z nich sprzedała, ale tylko 5 kontraktów przyniosło firmie zysk. Straty stoczni w Gdyni wyniosły ponad 1 miliard złotych. Stocznia w Szczecinie straciła 236 milionów.