Premier Donald Tusk powiedział, że przeciek w sprawie akcji
CBA był, ponieważ szczegóły sprawy pojawiły się w prasie. Jak
podkreślił, to politycy, którzy usiłują wykorzystać aferę hazardową,
formułują teorię o przecieku.
Jak dodał Tusk, cała Polska czytała materiały z podsłuchu w jednym z głównych polskich dzienników.
Donald
Tusk zaapelował do polityków, by nie musieli udawać, kto jest autorem
prawdziwego przecieku. "Państwo dobrze wiecie, gdzie był przeciek, kto
ten przeciek spowodował i dlaczego cała Polska ten przeciek czytała" -
powiedział przed komisją Donald Tusk.
Jak dodał, jego wiedza na ten temat jest "prawie pełna".
"Niechlujstwo" CBAPremier
Donald Tusk zasugerował, że Mariusz Kamiński tak skomponował fragmenty
podsłuchów z afery hazardowej, by "ułatwić mu przyjęcie tezy, która
jego zdaniem była właściwa". Donald Tusk zwrócił uwagę, że szef CBA
mógł być tak przekonany o tym, że Biuro jest na tropie afery, iż
przedstawił fragmenty materiałów operacyjnych w sposób, który miał
udowodnić materiały analityczne. Zdaniem premiera, mogło to być
skutkiem albo złej woli, albo "niechlujstwa wynikającego z braku
profesjonalizmu".
W połowie sierpnia ówczesny szef CBA Mariusz
Kamiński przedstawił premierowi materiały, dotyczące kontaktów
polityków PO z biznesmenami z branży hazardowej, którzy próbowali
wpływać na kształt nowelizacji ustawy o grach losowych.
Teza o przecieku to "mitologia"Premier
Donald Tusk powiedział, że pismo Mariusza Kamińskiego z 10 września na
temat przecieku nie zawierało informacji istotnych dla afery
hazardowej. Szef rządu przekonywał przed komisją śledczą, że nie
zawierało ono rekomendacji, na podstawie których mógłby jako premier
podjąć jakieś działania.
Były szef CBA mówił, że w piśmie
zwrócił się do premiera między innymi o wyjaśnienie wszelkich
okoliczności nagłej zmiany decyzji ministra Drzewieckiego co do
celowości pobierania dopłat od hazardu. Według Mariusza Kamińskiego, 16
września premier, w odpowiedzi na jego pytanie o reakcję na pismo w
sprawie przecieku, oświadczył, że tego listu nie czytał. Teraz premier
oświadczył, że nie sądzi, by tak wyglądał finał ich rozmowy.
Donald
Tusk uważa, że doniesienia o przecieku, który miał wyjść z jego
kancelarii to "mitologia", budowana przez jego przeciwników
politycznych. Zdaniem premiera, nic nie wskazuje na to, by rzeczywiście
doszło do wycieku informacji o śledztwie CBA, który miałby poważne
konsekwencje dla sprawy.
Premier jest przekonany, że nie da się udowodnić tezy o tym, iz to on jest źródłem przecieku.
Donald
Tusk zeznał też, że 14 sierpnia podczas spotkania z Mariuszem Kamińskim
i Jackiem Cichockim nie padło nazwisko córki biznesmena Ryszarda
Sobiesiaka, która miała dostać pracę w zarządzie Totalizatora
Sportowego. Magdalena Sobiesiak nie została w końcu zatrudniona, co -
według CBA - miało świadczyć o przecieku.
Schetyna bez znaczeniaPremier
Donald Tusk oświadczył, że obecność Grzegorza Schetyny na spotkaniu z
ministrem Mirosławem Drzewieckim nie była istotna dla przebiegu afery
hazardowej. Szef rządu, który od rana zeznaje przed komisją, badającą
okoliczności tej afery, tłumaczył w ten sposób, dlaczego w kalendarium
, przygotowanym przez ministra Cichockiego nie ma informacji o udziale
Schetyny w spotkaniu 19 sierpnia.
Były szef MSWiA zeznał w czwartek przed komisją śledczą, że był obecny na tym spotkaniu.
Donald
Tusk tłumaczył teraz, że obecność Grzegorza Schetyny nie została
odnotowana w kalendarium, gdyż to udział Mirosława Drzewieckiego miał
kluczowe znaczenie dla sprawy. "Ówczesny wicepremier Schetyna był na
drugiej części spotkania" - dodał szef rządu.
PiS skarży się premierowi
Poseł
PiS Zbigniew Wassermann oświadczył, że praca komisji hazardowej jest
blokowana przez procedury, utrudniające dostęp do materiałów sprawy.
Zwrócił się o interwencję w tej kwestii do premiera, który zeznaje
przed komisją.
Zbigniew Wassermann wskazał, że stenogramy z
rozmów telefonicznych osób, zamieszanych w aferę hazardową, powinny być
łatwiej dostępne członkom komisji. Obecnie mogą oni je czytać tylko w
specjalnym pomieszczeniu, a przepisy nie pozwalają sporządzać z nich
notatek. Wassermann zwrócił uwagę, że znacznie utrudnia to pracę
członkom komisji.
W odpowiedzi na słowa Wassermanna Donald Tusk
odparł, że występuje przed komisją jako świadek i nie może
interweniować w tej sprawie.
Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)