W Sejmie odbyła się debata nad rządowym projektem ustawy o
organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej. Do ustawy zgłoszono
poprawki i wniosek o jej odrzucenie.
Projekt wprowadza podział na instytucje artystyczne i
instytucje kultury. Wprowadza umowy sezonowe i kontrakty dyrektorskie. Artysta
na dodatkową pracę będzie musiał mieć zgodę pracodawcy. Dopiero po 15 latach
pracy na czas określony zyskiwałby prawo do podpisania umowy o pracę na czas
nieokreślony. I ten zapis wzbudził najwięcej sprzeciwu. Kazimierz Kutz, poseł niezrzeszony
przekonywał, że tancerz po 15 latach pracy kończy karierę. Tym samym nie ma
szans na zawarcie umowy o pracę na czas nieokreślony. Zdaniem Kazimierza Michała
Ujazdowskiego z PiS ustawa znosi europejskie zasady prawa pracy w dziedzinie
instytucji kultury. Młodzi artyści przez pierwsze 15 lat pracy twórczej będą jedyną
grupą zawodową w Polsce z którą nie będzie można zawrzeć umowy na czas
nieokreślony. Będą żyli w warunkach permanentnej niestabilności – uważa Ujazdowski.
„Projekt zmierza w złym kierunku” – mówił Sylwester Pawłowski z SLD. W opinii posła
służy jedynie urzędnikom, nie gwarantuje
stabilności finansowej. Nie gwarantuje też praw pracowniczych. Poseł zgłosił
poprawkę ograniczającą do 10 sezonów zawieranie umów o pracę na czas określony.
Tadeusz Sławecki z PSL skupił się na ochronie bibliotek,
których istnienie – jego zdaniem może być zagrożone. Poseł zaapelował o
przyjęcie wniosku, by biblioteki publiczne mogły być łączone z innymi instytucjami
kultury tylko wtedy, gdy nie spowoduje to uszczerbku w wykonywaniu ich dotychczasowych
zadań.
Małgorzata Kidawa - Błońska
z PO jest zdanie, że kultura, by się rozwijać musi zostać pozbawiona gorsetu. I
ta ustawa ten gorset rozluźnia – uważa posłanka.
Projekt skierowano ponownie do komisji kultury.
IAR/Danuta Zaczek/Radio Parlament