Ciemne strony życia idola Ostatnia aktualizacja: 17.11.2022 05:00 Muzyczny geniusz i wizjoner, a jednocześnie coraz bardziej zagubiony, zmęczony i pogrążony w nałogach człowiek – tak wyglądało życie Hendriksa po tym, jak osiągnął sławę. .Foto: Elliott Landy / Magnum Photos / Forum Zespół Jimi Hendrix Experience, który rzucił na kolana branżę muzyczną i fanów, przetrwał zaledwie dwa i pół roku. Rozpadł się głównie na skutek nieporozumień między liderem a basistą Noelem Reddingiem. Poszło nie tylko o kwestie artystyczne, ale też o narastający chaos w życiu Jimiego, który zaczął się odurzać coraz większymi ilościami mniej lub bardziej szkodliwych substancji. Alkohol zagościł na dobre w życiu Hendriksa na długo przed tym, zanim stał się sławny. Krąży anegdota o tym, jak pewnego razu, jeszcze mieszkając w Tennessee, 19-letni Jimi wpadł do klubu na jednego drinka, a skończyło się na wydaniu prawie całej sumy czterystu dolarów, jakie udało mu się zaoszczędzić, gdy był wojsku. Wysokoprocentowe napoje niestety nie działały najlepiej na gitarzystę, który po pijanemu stawał się agresywny i nieprzyjemny dla otoczenia. Sprawę skomplikowały dodatkowo narkotyki, które Hendrix zaczął brać mniej więcej wtedy, gdy stanął na czele grupy Experience. W efekcie, będąc u szczytu sławy i kreatywnych możliwości, coraz bardziej tracił kontrolę nad sobą i własnym życiem. Mimo to, na festiwalu Woodstock w sierpniu 1969 roku, był w stanie dać koncert, który obrósł legendą. Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy, możesz być pierwszy! Zaloguj sięaby dodać komentarz brak