"Czerwona kartka dla klientów pracownic seksualnych" polega na informowaniu o zagrożeniach związanych z seksbiznesem. Wolontariusze wręczają kibicom pod stadionami materiały, w których można dowiedzieć się więcej na temat procederu, który w Niemczech jest wprawdzie legalny, ale prowadzi do wielu ludzkich dramatów.
"Niemieckie przepisy dotyczące prostytucji zakładają, że prostytutki wykonują ten zawód dobrowolnie. W większości przypadków jest to błędne podejście. Eksperci organów ścigania potwierdzają, że większość prostytutek zajmuje się prostytucją ze względu na trudne warunki życia. Popyt mężczyzn na prostytucję przewyższa podaż. Poprzez swoje zainteresowanie usługami klienci promują przymusową prostytucję i handel ludźmi w celu wykorzystywania seksualnego" - czytamy w materiałach organizatorów akcji.
Według statystyk w dziesięciu miastach organizujących mecze Euro liczba prostytutek od maja wzrosła o… 13 tysięcy. Oznacza to wzrost o 31 procent. Najwięcej nowych kobiet trafiających do tego zawodu pochodzi z Europy Wschodniej (35 proc.), Ameryki Południowej (24 proc.), Niemiec (11 proc.), Azji (10 proc.) i Europy Centralnej (7 proc.).
Niemcy mają już za sobą doświadczenie mundialu 2006. Wówczas podczas turnieju sfinansowano kilka kampanii podnoszących świadomość oraz uruchomiono numery interwencyjne. Problem handlu ludźmi, który jest ściśle związany z prostytucją, nadal jednak nie zniknął. Według Indeksu Przestępczości Zorganizowanej z 2023 r. jest to jeden z najbardziej rozpowszechnionych rynków przestępczych w kraju naszych zachodnich sąsiadów. Niemcy z wynikiem 6 na 10 zajmują wyższą pozycję niż średnia europejska (5,13) i zajmują drugie miejsce w Europie Zachodniej, zaraz za Francją.
<<< TERMINARZ I WYNIKI EURO 2024 >>>
Czytaj także:
Euro 2024 na antenach Polskiego Radia i w specjalnym serwisie polskieradio.pl/Euro2024
bg