W kwestii recepcji płyty "The Wall" istniały do niedawna wśród fanów rocka dwie szkoły. Pierwsza kazała przed epickim dziełem Watersa, Gilmoura, Masona i Wrighta i kolegów padać na kolana. Natomiast wychowani na estetyce punkowej i nowofalowej słuchacze odrzucali "The Wall" jako szczytowy przejaw megalomanii starzejącej się ikony progresywnego rocka. Oba obozy zwalczały się z zaciekłością godną ustawki kibiców ŁKS-u i Widzewa.
Dziś ten konflikt nie ma już wielkiego sensu. Te dwie postawy pokazują jednak wciąż, jak wielką siłę rażenia miało "The Wall" gdy ukazywało się w 1979 roku. Dwupłytowy, liczący 26 utworów, album jest z pewnością jedną z najpełniejszych definicji albumu koncepcyjnego czy, jak kto woli, rockowej opery. Początki płyty sięgają 1977 roku, gdy w czasie jednej z tras, zespół spotkał się z nieprzychylnym przyjęciem swojego kolejnego rockowego spektaklu (na dobre rozkręcała się punkowa rewolucja). Przewrażliwionemu na swoim punkcie Rogerowi Watersowi przyszło do głowy, żeby między sceną a publiką wybudować mur...
"The Wall" opowiada o losach bohatera imieniem Pink (skojarzenia z Watersem - choćby wykonywany zawód popularnego muzyka rockowego, zagmwatana sytuacja rodzinna, problemy w szkole i liczne neurozy - są nieprzypadkowe; choć sam muzyk przyznaje, że to raczej strzępki z biografii Syda Barretta). Ważnym elementem płyty są pełne sarkastycznego poczucia humoru teksty Rogera Watersa (cały zespół był zresztą zakochany w Latającym Cyrku Monty Pythona). Waters utrzymywał także, że literacka warstwa płyty inspirowana jest filmami zajmującymi się doświadczeniem wojennym Brytyjczyków. Płyta jest też niezwykle dopracowana formalnie i stylistycznie, a mimo to wciąż zawiera klasyczne, można rzec, popowe piosenki, które weszły do kanonu - "Another Brick in the Wall pt.2", "Comfortably Numb" czy "Mother".
Jak przystało na ikonę progresywnego rocka, na albumie i koncertach się nie skończyło. "The Wall" stopniowo zaczęło żyć własnym życiem, stało się wielowymiarowym projektem multimedialnym. W 1980 FLoydzi pojechali na trasę promującą "The Wall", w czasie której zrealizowano szalony pomysł Watersa - w czasie koncertu między sceną a widownią powstawała ściana, niszczona pod koniec występu. W 1982 roku ukazał się, wzorowany na płycie, tak samo zresztą zatytułowany fabularno-animowany film Alana Parkera. Wielu odbiorców dopiero połączenie animacji i muzyki uznaje za pełnowartościowe doświadczenie "The Wall".
Autorem rysunkowych części filmu jest Gerald Scarfe. On też stworzył oprawę graficzną płyty i animacje stanowiące ilustrację koncertów "The Wall". Ostatnio ukazała się jego specjalna książka sumująca album, film i sceniczne show, "The Wall. Album. Spektakl. Film".
Do tej pory "The Wall" wykonywano na żywo zaledwie ok. 40 razy. W tym w 1990 roku na cześć rozbieranego muru berlińskiego. Na 2011 rok Waters zaplanował tasiemcowe tournee, poświęcone najbardziej wielowymiarowemu projektowi swojej kariery.
Na potrzeby tegorocznej trasy Scarfe odświeżył choreografię i scenografię występu. Budżet liczącej kilkadziesiąt odcinków trasy koncertowej wynosi 60 mln dolarów. Jak zapowiadają promotorzy trasy, koncert wypełniony jest specjalnymi (rzecz jasna nowocześniejszymi niż w 1980 roku) efektami wideo i świetlnymi oraz motywami na pograniczu teatru i performansu. W 1990 roku, w czasie "The Wall" berlińskiego (później wydanego na płycie) przesłanie było wyjątkowo optymistyczne. Przekaz tegorocznej trasy jest za to mocno pacyfistyczny - w czasie koncertów wyświetlane będą m.in. zdjęcia żołnierzy poległych w czasie wojny w Afganistanie i Iraku.
Łódź, w której Waters zaprezentuje swoje dzieło dwukrotnie może czuć się wyróżniona. A Polacy jeszcze raz udowodnili, że kochają Pink Floyd. Wcale nietanie bilety na koncert rozeszły się na pniu. Dla polskich fanów to zresztą zapewne ostatnia szansa, żeby zobaczyć lidera Pink Floyd w akcji. Jakiś czas temu na swoim forum internetowym zapowiedział, że po tegorocznej trasie koncertowej kończy z graniem na żywo, choć nie z innymi ambitnymi projektami.
Roger Waters "The Wall Live", Łódź, Atlas Arena 18 i 19 kwietnia