Po wydanym przed trzema laty krążku ze swoimi wersjami piosenek z repertuaru tak odległych od siebie artystów jak Dolly Parton i Jarvis Coker, Marianne Faithfull powraca tak jak przystało przedstawicielce arystokratycznego rodu Sacher Masochów, na gniadym koniu i w czerwonych obcasach. Kowerowy kierunek jazdy na nowej płycie został podtrzymany, gdyż aż 8 na 13 piosenek z albumu "Horses And High Heels" to marianine interpretacje kawałków m.in. The Gutter Twins, R.B. Morrisa, Jackie Lomaxa i Patsy Cline. Resztę 23. solowego krążka w dorobku Brytyjki stanowią jej własne piosenki.
W swoich autorskich utworach, Faithfull śpiewa o rozstaniu ("Why Did We Have To Part?") wychwala życie w Paryżu ("Prussian Blue"), opowiada o tym co widzi z okien swoich mieszkań w Irlandii i stolicy Francji ("Horses And High Heels"), w końcu w radosnym "Eternity" sięga po sampel z marokańskiej płyty tragicznie zmarłego ex- Stonesa Briana Jonesa, który w 1968 nagrał niezauważoną płytę z sufickimi mistrzami ze wsi Joujouka.
Marianne, która przez lata zmagała się z depresją twierdzi, że jej nowa propozycja to optymistyczny album i coś jest na rzeczy. Nawet gdy w melancholijnym "Why Did We Have To Part?" zadaje naiwne pytanie dlaczego, życie nie może być takie jak kiedyś, dlaczego ludzie, którzy się kiedyś kochali później stają się sobie obcy to czuć, że tak naprawdę jest z tym faktem pogodzona i jakoś sobie poradzi.
(bch)
VIDEO