Cztaery dni do koncertu Radiohead w Polsce. Dziś - zamiast zapowiedzi audycji - felieton. Borys Dejnarowicz MUSIAŁ to napisać. I napisał! A zatem...
50 ulubionych utworów Radiohead
Z tym wtorkowym koncertem Radiohead w Poznaniu to trochę ściema. Błagania potężnej rzeszy polskich fanów zostały łaskawie wysłuchane o jakieś osiem lat za późno, po wydaniu chyba najgorszego (okej, "najmniej dobrego") longplaya zespołu. To jakby cieszyć się z wizyty Pink Floyd po The Final Cut, Led Zep po Presence, Bowiego po Let's Dance... Traktuję więc to wydarzenie bardziej w kategoriach społeczno-kulturowo-towarzyskich, niż stricte artystycznych. Dochodzi potworne zmęczenie materiału – chyba żaden wykonawca od czasu Nirvany nie był tak okropnie wyeksploatowany w mediach. Ale przy całym tym racjonalnym zdystansowaniu wiem, że w trakcie występu górę i tak wezmą niekontrolowane impulsy, chwyci człowieka nostalgia, a nowego znaczenia nabierze zdanie "I had never seen a shooting star before". Stąd ta rozbiegówka – moja subiektywna lista faworyzowanych nagrań z dorobku RH, okraszona krótkimi komentarzami. Ciekawe co z tego zagrają, bo osobiście nie znam ich aktualnej setlisty.
50 (Nice Dream)
Fajne te ambiensy spod kry lodowej. Z perspektywy wielu lat to świetny soundtrack dla zapłakanych licealistów.
49 You
Spiętrzenia hałasu i niewybaczalne wycie na mikrofonie. Normalnie grunge'owa kapelka z Bono w roli frontmana.
48 Planet Telex
Gęsty, duszny sound to jeszcze reminiscencja debiutu. Nowe elementy faktury: pianino i rezonujące echo w tle – to już zapowiedź przyszłych eksperymentów produkcyjnych.
47 Anyone Can Play Guitar
Zawsze mnie rozwalały trzeci i czwarty takt zwrotki – te bolesne wjazdy wysokiej gitary na tle zwartego pochodu basu. Refren troszkę przedszkole, chociaż sympatyczne.
46 Exit Music (For A Film)
Rozumiem zarzuty o płytką emocjonalność i nadmierną ckliwość, lecz jara mnie moment wejścia bębnów i buczącego syntezatora w dolnych rejestrach na "you can laugh". Dark Side Of The Moon po prostu.
45 You And Whose Army
Inspiracja jazzową kameralistyką liryczną z lat pięćdziesiątych, a może nawet czterdziestych (kontrabas!) i poczucie humoru Thoma, którego nikt poza nim nie rozumie – nawet jego dziewczyna.
44 A Punchup At The Wedding
Ciekawa dla nich mieszanka – spowolniony funk basu, rozległe akordy fortepianu i bitmaszyna.
43 The Bends
Rozwiązła, luźna rockowa jazda i niemal-rapowy flow Yorke'a we fragmencie "I wish it was the sixties", spuentowany parafrazą Eltona Johna w power-refrenie.
42 15 Step
Groteskowa w sumie próba adaptacji wzoru z "Galang" M.I.A. (= trzymamy rękę na pulsie!), chociaż uczciwie to podobne tendencje dało się wcześniej zauważyć w "Backdrifts".
41 Follow Me Around
A to tak zwany "secret fave" – znany chociażby z "Meeting People Is Easy". Miło się brzdąka (w stroju obniżonym do D zresztą). Z początku ze sporymi szansami na wejście do tracklisty Kid A, utwór okazał się zagubionym po dziś dzień odrzutem. Nie przestaję wierzyć.
40 Creep
Od tej piosenki zaczęła się moja przygoda z grupą, więc nawet jeśli snobistyczne kręgi oficjalnie uznają ją za szczyt obciachu, to i tak zostają mi wspomnienia.
39 Bullet Proof... I Wish I Was
Patrz punkt wyżej – mam sentyment do tego nagrania. Klimat szkolnej depresji, nieco naiwnej, ale stuprocentowo szczerej.
38 Like Spinning Plates
Czyli Thom przechodzący fazę obsesji na punkcie labela Warp i – uwaga, malkontenci – zdolny uzupełnić estetykę wytwórni o własną, niepodrabialną wrażliwość melodyczną.
37 Meeting In The Aisle
Ładniutki b-side do singla "No Surprises" – instrumentalne downtempo.
36 Blow Out
Kompletnie niedoceniony flirt z jazzową lekkością, eksplodujący później fontanną przesterów i pogłosów.
35 Karma Police
Thom Yorke, what have you done? You made a fool of everyone.
34 Lozenge Of Love
Misternie utkana, orientalizująca, nieco zapomniana akustyczna perełka. "Battle of Evermore" w opracowaniu George'a Harrisona.
33 Bones
Pixiesowy w charakterze mocarz z idealnym wyważeniem dynamiki.
32 I Might Be Wrong
Hipnotyczy riff o bluesowej proweniencji i kanciasty programowany bit – jak to się razem klei?
31 2+2=5
Na słowie "a-tten-tion" było już wiadomo, że Hail To The Thief będzie wielkim albumem. "Fajnie jest znów mieć gitarę przewieszoną przez ramię", mawiał Yorke w wywiadach.
30 House Of Cards
Najbardziej zrelaksowany, wyluzowany numer w dorobku Radiohead. Pokazuje, jak wiele ciekawego mogłoby się jeszcze wydarzyć z tą formacją, gdyby spróbowała powściągnąć wieszcze zapędy (rozbraja bezpośredniością prince'owski wers "I just wanna be your lover") i zredukować rozbuchany monumentalizm (grunt przezeń dawno wyeksploatowany do bezwzględnego cna).
29 The Tourist
Kawałek Jonny'ego, który wszedł na Ok Comp w ostatniej chwili, przysłowiowym rzutem na taśmę. Elegancja i metryczne subtelności.
28 Idioteque
Im jestem starszy, tym bardziej wciąga mnie to "techno", niestety nadal aktualne w warstwie literackiej. Francuzi nazywali to "mrocznym Indochine" (ach ci Francuzi).
27 Go To Sleep
Ich najlepsza imitacja Smiths oraz chyba najbardziej pozytywny, pełen jasnej energii i siły hymn jaki popełnili.
26 Bodysnatchers
Piekielnie inteligentna przeplatanka riffów, niepotrzebnie dryfująca następnie w kierunku "cierpienia za miliony". Ale dwie pierwsze minuty total mistrz.
25 How To Disappear Completely
"Ten tam to nie ja", smęci Yorke na tle czegoś, co wydaje się słyszanym z pokładu, buczącym silnikiem samolotu. Ciekawostka: kiedyś się zastanawialiśmy ze znajomymi i chyba od "I'm not here" wzięło się dość popularne teraz w pewnych kręgach określenie "tego nie ma" (= coś jest tak fatalne, że brak słów).
24 We Suck Young Blood
No nie wiem, jak się wsłuchać w tekst, to po prostu ręce opadają – jak można tak perfekcyjnie, z precyzją chirurgiczną, pisać pieśni. Każde przerażające załamanie melodii, każde wampiryczne opadnięcie akordu... W ogóle co on tam śpiewa...
23 Morning Bell
Prog-fusion z ześlizgniętym werblem Phila i matematycznym rozkładem proporcji w finale.
22 My Iron Lung
Mechaniczny lejtmotyw prowadzi do oszalałych wyładowań w refrenie, wzorowanych rzekomo na "Heart Shaped Box" Nirvany.
21 Dollars And Cents
Czy to była jedna z tych improwizacji pod tytułem "udajemy, że jesteśmy Can"? Później wycięto z niej formę. Brawurowo rozprowadzona dramaturgia.
20 Knives Out
Pochmurna, złowroga, niepokojąca impresja w duchu zagrywek Johnny'ego Marra z wysmakowanymi modulacjami harmonicznymi. Oczywiste uosobienie Tima Buckleya w partii wokalu.
19 Kid A
Kto wie, czy nie najoryginalniejszy track zespołu – aranżacyjnie, ekspresyjnie, melodycznie. Abstrakcja, wyciszenie, a pod skórą i tak tętni odpowiedzialność za losy globu.
18 Lurgee
Dream-popowe wyznanie, spóźnione o kilka lat względem trendów panujących wtedy na Wyspach, ale cudnie rozlane i zahaczające nawet o shoegaze.
17 Climbing Up The Walls
Straszne te "otwierające się" plamy klawiszowego basu, o zdublowanym w oktawie śpiewie nie wspominając.
16 Weird Fishes/Arpeggi
Koncertowa wersja a la Steve Reich – pamiętamy [i]. Nie, żebym krytykował tę – zwłaszcza w pierwszej części zapętlona perkusja i tytułowe arpeggia robią piorunujące wrażenie. Czar pryska dopiero w finale, który na organach sprawdzał się lepiej.
15 True Love Waits
Serio poruszające błaganie – nie, że jakieś pitu-pitu, tylko namacalnie czuć jak on bardzo chce, żeby ona została.
14 Packt Like Sardines In A Crushd Tin Box
Fascynacja paletą brzmień z okolic środkowego Kraftwerk była na etapie Kid A/Amnesiac u muzyków dość wyraźna. Studium eksperckiego narastania bitu, numer z groove'm, bardzo cool jak na ten zazwyczaj nie-cool zespół.
13 A Wolf At The Door
Brzydka karykatura Dylana ustępuje iście anielskiemu refrenowi, który muzycznie (!) wyjaśnia co jest w życiu najważniejsze. Nadal nie ogarniam.
12 Pyramid Song
Also known as "Nothing To Fear" or "Egyptian Song". Premierowo wykonane na koncercie dla Tybetu jeszcze w latach dziewięćdziesiątych. Do dziś nikt nie umie wystukać tego rytmu poza Selwayem. Na oko za niskie miejsce, bo to przecież skończony absolut z tymi smykami i tekstem, utwór ostateczny o życiu pozagrobowym – ale chyba właśnie dlatego zbyt przefiltrowany w obie strony. Tak się kończy zabawa kiedy robi się za dobrą muzykę dla zbyt wielu ludzi.
11 Treefingers
W przeciwieństwie do analogicznego "Hunting Bears" na Amnesiac, to pełnoprawny utwór, a nie przerywnik. Porównywany często do ambientowej strony B na Low; w mojej opinii rzecz bardziej abstrakcyjna. Aby uniknąć komicznego patosu i grafomanii nie będę zdradzał o czym według mnie opowiada to boskie interludium, ale pozwolę sobie na taką odważną uwagę, że muzyka poważna od trzydziestu lat chciałaby przekazywać tyle skondensowanej treści, lecz nie umie.
10 Just
W którym (ponoć) Thom i Jonny prześcigali się w konkursie "kto wrzuci do piosenki więcej chwytów gitarowych". "Funkujący" mostek rządzi. A przed oczami automatycznie staje wiekopomny klip.
09 Airbag
Trójwymiarowy kolaż natchniony przez DJa Shadowa i jego Endtroducing. Kropki basu Colina udanie pracują pod ścianą lamentów i smyków.
08 In Limbo
Gdzie zaskoczony Ed O'Brien nauczył się obsługi klawiatury. Zawsze słuchałem tej fantazji z mimowolnym przeświadczeniem o byciu wtajemniczanym w wyższe rejony sztuki latania.
07 Paranoid Android
Patrz miejsce 12. Kiedyś jako młody nieopierzony autor napisałem gdzieś, że to jest opus magnum rocka i paradoksalnie właśnie dlatego nie chcę dawać wyżej. Ile razy można mówić, że najwybitniejszymi utworami świata są "A Day In The Life", "Stairway To Heaven" czy "Bohemian Rhapsody"? Może i są, ale ile można to powtarzać?
06 Sail To The Moon
Arcydzieło klasycyzującej ballady – kompozycyjnie bezdyskusyjnie najbardziej wyrafinowany utwór w karierze zespołu.
05 Subterannean Homesick Alien
Fenomenalna narracja, Yorke w szczytowej formie dopasowania liryki i harmonii. Sekcja i ozdobniki wtapiają się bezbłędnie. Plus elektryczne pianino podpatrzone na Bitches Brew.
04 There There
Epicki jam o zachwycającym wachlarzu gitarowych barw, wręcz sumujący cały "rockowy" dorobek kapeli. Ten zryw pod koniec, "we are accidents waiting to happen". Mocarność.
03 Everything In Its Right Place
Myślę, że dla wielu fanów chwila pierwszego zetknięcia z tym płynnym zejściem czterech nutek we wstępie pozostanie doświadczeniem granicznym. Od tego nagrania rozpoczęła się nowa epoka, polegająca nie na tym, że ktoś tak w ogóle gra (chrzańcie się, hejterzy), tylko na tym, że zespół w rodzaju Radiohead (a więc "technicznie" reprezentant sceny brit-popowej, jakby nie patrzeć) brzmi nagle jak Boards Of Canada. Sytuacja bezprecedensowa i doniosła historycznie. Na dodatek nonsensowne w przekazie wokale zostały zupełnie pocięte, wywrócone, poskręcane – nic już nigdy nie było takie samo.
02 The National Anthem
Warto podkreślić, że Yorke sam wymyślił i zagrał na płycie ten riff. Zastanawiam się, jak mu to przyszło do głowy. Czy miał olśnienie w środku nocy, wyskoczył z łóżka i zarejestrował ideę? Czy może z premedytacją wykoncypował, skonstruował na papierze linię, która celniej niż cokolwiek innego w tej dekadzie oddaje paranoję istnienia? Pamiętam, że czytałem szczegółowe opisy Kid A zanim posłuchałem płyty i miałem dość konkretne wyobrażenia na temat trzeciego indeksu, ale to, co usłyszałem mniej więcej dziesięciokrotnie przekroczyło moje oczekiwania. Klaustrofobia miksu w pierwszych paru sekundach – kosmos.
01 Optimistic
"Lubisz to? Sięgnij po Nirvanę i jej MTV Unplugged In New York", polecał pewien brytyjski magazyn. Są zdarzenia święte i do nich prywatnie zaliczyłbym "Optimistic" – rzecz nie do skrytykowania. Każde trącenie strun i uderzenie wojskowych bębnów obezwładnić musi nawet zajadłego wroga tej – przyznajmy, nie bójmy się – cholernie pretensjonalnej i nie stroniącej od tanich sztuczek grupy. A to co zdarzyło się od 4:22 (relacja bas-gitara-wokal-perkusja) długo jeszcze czekać będzie na wyjaśnienie.
Borys Dejnarowicz