Krystyna Stańko "Secretly" Fonografika 2010
Zaskoczenie. Nie jest to prosta, klasyczna, mniej lub bardziej udana propozycja jazzowego wokalu, ani poduszkowych, popowo jazzowych przytulanek. Krystyna Stańko znów prezentuje swoje umiejętności w znakomitym towarzystwie, tym razem zaprosiła do współpracy: Dominika Bukowskiego na wibrafonie, Piotra Lemańczyka na kontrabasie, Cezarego Konrada na perkusji, Marcina Gawdzisa na trąbce i Irka Wojtczaka na klarnecie i flecie. To ona jest jednak na pierwszym planie, a koledzy gwarantują jej doskonałe, zmienne kombinacje brzmieniowe. I co ciekawe, dalekie od tego co robią na co dzień. Mainstreamem nie da się bowiem w żadnym bądź razie nazwać tej produkcji. W wielu momentach przychodzi mi na myśl Anja Garbarek i jej mroczny trip hopowy świat. Śpiew wokalistki jest mocny, głęboki, przejmujący i transowy. Tylko momentami "Secretly" przypomina układ: wokalistka plus akompaniatorzy. Krążek stanowi hołd złożony Peterowi Gabrielowi, stąd znajdziemy na nim m.in.: "Mercy Street", "Red Rain","Father, Son" "I grieve" i "Sky Blue", i jeszcze świeży utwór "The Book o Love". Na osobne wyróżnienie zasługuje duet z Mietkiem Szcześniakiem. (Olga Spasojewska)
Łukasz Łagocki "Crossroads", LL Records
Chociaż nazwisko Łukasza Łagockiego firmuje jego debiutancką płytę, krążek nie jest wyłącznie formą prezentacji indywidualnych umiejętności pianisty. Po kilku przesłuchaniach "Crossroads" ciężko mi ocenić czy mamy do czynienia z dobrym, czy z bardzo dobrym muzykiem. Jedno jest pewne, Łagocki nieźle pisze kompozycje, świetnie dobiera sobie kompanów i umiejętnie dzieli pomiędzy nimi przestrzeń. Efektem jest interesująca płyta ze świetnymi partiami skrzypka Henryka Gemblińskiego, lubującego się w dźwiękach fusion i intrygującymi wejściami izraelskiej flecistki Yael Acher. A to wszystko wsparte jest niezrównanym Olem Walickim, który chętnie użycza swój kontrabas do realizacji ciekawych, nieszablonowych pomysłów. Skład uzupełnia nieszczególnie wykazujący się perkusista Henryk Stanoszek. Różne estetyki powodują, że nie jest to spójna płyta, wiele elementów nie pasuje do siebie, odstaje. Nie chodzi nawet o eklektyzm, tylko o brak pomysłu na krążek. Nie zmienia to jednak faktu, że kilka utwór potrafi na długo przyciągnąć uwagę odbiorcy. Radzę popracować nad spójnością, utrzymać skład i formę i trochę więcej odwagi Panie Łukaszu. Ja naprawdę mam ochotę usłyszeć co Pan potrafi zrobić z tymi klawiszami. (Mieczysław Burski)
Lizz Wright "Fellowship", Universal Music Polska, 2010
Ciężko byłoby powiedzieć o Lizz Wright, że to klasyczna jazzowa wokalistka, jej sposób na muzykę to korzystanie z różnych gatunków i nadawanie im oryginalnego kształtu. "Fellowship" to właściwie przegląd prądów i stylów, każdy utwór mocno różni się od pozostałych, zarówno środkami ekspresji, wykorzystaniem instrumentów, atmosferą, jak i modulacją głosu. Trochę to dziwna płyta, spaja ją gospel, stąd też nie są to piosenki płyciutkie i do szybkiego odstawienia. Lizz Wright potrafi śpiewać, ma piękny, silny, czysty, matowy i głęboki głos. Lubi też wiele gatunków muzycznych i sama się w nich świetnie porusza. Córka pastora, chórzystka i pianistka gospelowa na najnowszej płycie opowiada po prostu o sobie, o tym co ją rzeczywiście trapi. Dynamiczny śpiew, rozpalający, emocjonujący, drapieżny, napełnia słuchacza dobrą energią, kołysze i poprawia nastrój. „Feed the light” – soulowa przytulanka – to tylko przerywnik. A dodatkowo krążek ubarwiają zaproszeni goście, m.in: Angelique Kidjo, Me'Shell Ndegeocello Toshi Reagon czy Dr. Bernice Johnson Reagon. (Olga Spasojewska)
Spejs "Rozwinął mi się turban", Biodro Records 2010
Oni to potrafią się bawić elektroniką! Druga płyta Spejs "Rozwinął mi się turban", to wciągające improwizacje free yassowe i mocne, transowe brzmienie elektroniki. Modulatory, gramofony, świetny saksofon Tomka Glazika i skrzypce Sebastiana Gruchota – wzajemne uzupełnianie się młodych muzyków powołuje do życia cały kolaż barw i odcieni. Dynamiczna perkusja Jacka Buhla i drapieżna gra na instrumentach klawiszowych Karola Szaltisa - nie dopuszczają do osłabnięcia naszej czujności. Norweski basista Audun Ramo, który wraz z Gruchotem uzupełnił niedawno skład zespołu, poszerzył spektrum zainteresowania swoich nowych kolegów. W Trio Dvärghämster obaj grali mocno, rockowo, ale z jazzowymi inklinacjami. Na „Rozwinął mi się turban” znajdziemy sporo zabawy, punkowego wygłupu, czuć, że skład sporo nasłuchał się jazzu ze Skandynawii - Pettera Molvaera czy Eivinda Aarseta. Jeśli jesteś fanem Punk Freudów, lubisz Sing Sing Penelope czy Contemporary Noise Quintet, to na pewno skusi cię muzyka Spejsów. (Mieczysław Burski)